Komentatorzy z YouTube. Dlaczego publika lubi krzykaczy

Możliwe, że to ma coś wspólnego ze zwyczajem krzyczenia na telewizor.

10.07.2023

Czyta się kilka minut

AaaaaaAAAAA! / OLGA DRENDA
AaaaaaAAAAA! / OLGA DRENDA

Kilka lat temu zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego badał reakcje dzikich zwierząt na głosy człowieka i innych gatunków nietypowych dla danego miejsca. Żaby, na przykład, nie wywoływały szczególnej sensacji, jednak głos ludzki nieodmiennie płoszył pumy i wszelkie dzikie koty żyjące w okolicy. Odstraszała je nawet recytowana łagodnym tonem poezja, ale szczególną awersję odczuwały wobec amerykańskich komentatorów politycznych. Badacze doszli do wniosku, że to potwierdza status człowieka jako najgroźniejszego drapieżnika, który nawet szepcząc wiersz sieje grozę.

„Oho, ludzie chyba miewają odwrotnie”, pomyślałam sobie. Oczywiście z analogiami do świata fauny trzeba ostrożnie. Kryje się bowiem w takich przykładach potencjał przypowieściowy. Nasze umysły, pracujące na baśniowych podzespołach mitologii, Ezopa, Perraulta i Krasickiego, już się palą, żeby przeinaczać nieintuicyjną, często nudną i złożoną rzeczywistość badań naukowych i dopasowywać ją do własnego sposobu postrzegania świata, tak by śmieszyły, tumaniły i przestraszały. Dość przypomnieć znane badanie Johna Calhouna dotyczące myszy, które ludzie nieufni wobec nowoczesności lubią przywoływać ku przestrodze – wbrew temu, o co w nim chodziło. Eksperyment dotyczył wpływu przeludnienia na mysią populację – okazywało się, że nawet zapewnienie optymalnych warunków życia nie równoważy negatywnych skutków życia na ograniczonej przestrzeni. Ktoś podjął jednak tę historię i zamienił w antysystemową przypowieść o niebezpieczeństwach dobrobytu: zobaczcie, jeśli będzie wam w życiu wygodnie, to skończycie jak te zgnuśniałe mysięta! Wielokrotne sprostowania samego pomysłodawcy eksperymentu oczywiście trafiały w ścianę obojętności, bo na tym świecie nie ma mocnych na logikę baśni. Kto ma potrzebę myśleć po baśniowemu, będzie to robić i nic go nie powstrzyma.

Zatem nie, ludzie nie są jak pumy. Tu koniec analogii. Natrafienie na wiadomość o badaniach nad głosem poprowadziło moją myśl raczej w stronę fenomenu „spontanicznych” komentatorów w mediach społecznościowych, ponieważ ci polscy coraz bardziej krzyczą i monologują, jakby chcieli stać się amerykańscy do sześcianu. Co ciekawe, odbiorcy chyba lubią, gdy się na nich lub przy nich krzyczy (dla podkreślenia wagi słów siłacz powinien palnąć pięścią w stół!). Wtedy komentator wydaje się najbardziej autentyczny.

Stworzenie wrażenia autentyczności to klucz. Najbardziej ceniony komentator to „człowiek znikąd”, który „już nie wytrzymał i musiał to powiedzieć”, „tylko dzieli się swoimi przemyśleniami” albo „zachęca do myślenia samodzielnie”. Media społecznościowe tak kuszą ekspresową sławą i możliwością docelowego spieniężenia swoich dowolnych idiosynkrazji, że trudno mi uwierzyć, żeby ktokolwiek monologował do kamery jedynie sobie a muzom, ale to mniej istotne. Co to za opinie również nie ma znaczenia. Większość opinii, na szczęście, szybko przemija jak łzy w deszczu. Ciekawszy jest sposób, w jaki komentatorzy starają się je przekazywać, to, jak unoszą się z zapałem godnym lepszej sprawy.

Możliwe, że to ma coś wspólnego ze zwyczajem krzyczenia na telewizor. Zdarzało mi się kilka razy zaobserwować, jak telewidz, siedzący sam przed ekranem, wdawał się w zawzięty dialog z ludźmi za szkłem, zwykle mówiąc im, brzydkimi słowy, co mają robić albo co robią źle. Był to dialog połowiczny – nie monolog, bo przecież obie strony coś mówiły, ale zarazem tylko jedna słyszała. Dla rozognionego pasją komentowania (i mówienia tym durniom, tym baranom! do słuchu) nie ma to zwykle znaczenia.

Nakręceni gadacze z YouTube’a i z rolek są trochę pokrewni cholerycznym telewidzom i internetowa publika pewnie lubi ich dlatego, że krzyczą sobie za nich, w ich imieniu (bo jednak takie zachowanie mieści się w definicji tzw. robienia scen).

Oczywiście w bezpiecznych dawkach, bo to samo zachowanie – niekończące się, oburzone wyrzekanie i dzielenie się na głos swoimi pomysłami na świat – jest odpychające dla ludzi w pracy, na imprezie czy w środkach lokomocji. Niedawno czytałam artykuł amerykańskiej reporterki Amandy Petrusich o „końcu krzyczenia”: kiedyś uchodziło za oznakę zdecydowania i pewności swoich racji, dzisiaj to najprostsza droga do zrobienia z siebie klauna. Kto podnosi głos w bezpośrednich kontaktach z innymi, staje się pariasem, człowiekiem niepoważnym.

„W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku”, głosił słynny cytat z „Obcego”. Ale na YouTubie usłyszy, i chyba tylko tam. Na żywo taki ktoś prosi się o wciśnięcie guzika „wycisz głos”, tymczasem wystarczy pośrednictwo ekranu, żeby ludzie polubili coś, czego w tzw. realu nie cierpią. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Rezerwat krzyku