Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością

600 lat temu ślub króla Jagiełły z Elżbietą Granowską wywołał skandal. Elżbieta stała się najbardziej znienawidzoną królową z dynastii Jagiellonów.

23.04.2017

Czyta się kilka minut

Inscenizacja ślubu Władysława Jagiełły z Elżbietą Granowską. Sanok, czerwiec 2014 r. Obok: Elżbieta Granowska na anonimowym obrazie z XVIII wieku. / Fot. SILAR / WIKIPEDIA.ORG
Inscenizacja ślubu Władysława Jagiełły z Elżbietą Granowską. Sanok, czerwiec 2014 r. Obok: Elżbieta Granowska na anonimowym obrazie z XVIII wieku. / Fot. SILAR / WIKIPEDIA.ORG

Dnia 1 maja Roku Pańskiego 1417 najwyżsi dostojnicy Królestwa Polskiego zjechali do Sanoka, wówczas ważnego miasta w województwie ruskim. Nie domyślali się, jakie to sprawy wagi państwowej były powodem zwołania tak nagle obrad rady koronnej – grupy najwyższych ludzi w państwie, uczestniczących u boku króla w podejmowaniu decyzji.

Spotkanie na sanockim zamku okazało się zasadzką, którą zgotował im osobiście król Władysław Jagiełło. Owdowiały niedawno monarcha postawił bowiem magnatów przed faktem dokonanym: obwieścił, że podjął decyzję, iż weźmie ślub. Wybranką nie będzie zaś żadna z zagranicznych księżniczek, ale polska szlachcianka Elżbieta Granowska z Pileckich.

Takie małżeństwo nie niosło żadnych korzyści politycznych, Elżbieta nie wywodziła się z królewskiego rodu, a ponadto była wówczas trzykrotną wdową z pięciorgiem dzieci. Dostojnicy zaprotestowali. Na próżno.

Kolejny szok przeżyli, gdy król powiedział, że ślub odbędzie się nazajutrz w miejscowym kościele.

Jak powiedział, tak zrobił. Zanim rada koronna mogła podjąć kroki, aby małżeństwu zapobiec, 2 maja Jagiełło i Elżbieta stanęli przed ołtarzem kościoła Michała Archanioła przy sanockim rynku. Na przekór tradycji, zamiast metropolity gnieźnieńskiego uroczystości przewodniczył arcybiskup lwowski (dla możnych kolejny dowód, że Litwinowi Jagielle brakuje kultury politycznej i osobistej, skoro narusza prawa Gniezna).

Kronikarz Jan Długosz zanotował, że po wyjściu z kościoła zdarzył się wpadek. Podczas powrotu na zamek spadł ulewny deszcz, koło powozu zapadło się w błocie i złamało, a Elżbieta i Jagiełło musieli resztę drogi przebyć pieszo. Odczytano to jako złą wróżbę.
 

Oszczerstwo odszczekane

Wywołany ślubem skandal osłabiał pozycję króla w państwie. A sam ślub mógł mieć poważne skutki dla Korony Polskiej – one właśnie były powodem obaw.

Zapomnijmy przez chwilę, że Jagiellonowie ostatecznie wyrośli na jedną z najpotężniejszych dynastii Europy. Niewiele brakowało, aby ich rządy w Polsce skończyły się na pierwszym przedstawicielu. Władysław, gdy dzięki małżeństwu z Jadwigą zasiadł na tronie w Krakowie, liczył 35 lat i jak na tamte standardy młody nie był. Ale wywodził się z płodnego rodu i zdawało się niewiarygodne, aby nie pozostawił sukcesora. Jego ojciec Olgierd miał dwunastu synów, stryj Kiejstut sześciu, dziad Giedymin siedmiu.

Tymczasem w marcu 1416 r. – w chwili, gdy umierała Anna Cylejska, druga żona króla – Jagiełło wciąż nie miał następcy. Podczas trwającego 14 lat małżeństwa Anna urodziła jedynie córkę. Po pogrzebie wielmożowie z miejsca zaczęli więc przegląd wolnych księżniczek. Pod uwagę brane były m.in. córka księcia moskiewskiego Wasyla i Elżbieta, księżniczka brabancka. Ale zanim rada koronna mogła coś ustalić, dobiegający siedemdziesiątki Jagiełło dał jej prztyczka w nos.

Żeniąc się z Elżbietą, postawił więc na swoim. Jednak z punktu widzenia przedłużenia dynastii wybranka stanowiła wątpliwy wybór. Wedle różnych źródeł miała ponad 40 lat i niewielkie szanse na potomstwo. Trudno się dziwić, że kwestia następstwa tronu budziła obawy. Tym bardziej że dwa poprzednie małżeństwa króla nie należały do udanych (mówiąc delikatnie). Zarówno Jadwiga, jak Anna pomawiane były bowiem o niewierność.

Skandale obyczajowe w rodzinie panującej były wówczas normalne – pod warunkiem jednak, że odnosiły się do monarchy. Ostatni Piast, Kazimierz Wielki, prowadził się wedle uznania i miał liczne pozamałżeńskie potomstwo. Ale królowa musiała być jak łza. Tymczasem o schadzkach Jadwigi z księciem Wilhelmem Habsburgiem – przeznaczonym dla niej na męża, zanim jeszcze przybyła do Krakowa – plotkował cały dwór. Sprawę na forum publiczne wywlókł podkomorzy krakowski Gniewosz z Dalewic. Królowa musiała bronić swego imienia i wytoczyła mu proces. Sąd zebrał się w Wiślicy, po stronie Jadwigi stanęło 12 rycerzy, którzy chcieli, by sprawę rozstrzygnął Sąd Boży – czyli pojedynek – o ile Gniewosz nie udowodni oszczerstwa. Ostatecznie, zgodnie z literą i duchem kodeksu małopolskiego, podkomorzy musiał wleźć pod ławę, zaszczekać trzy razy i zawołać: „Zełgałem jak pies”.

Podobne historie powtarzały się za panowania królowej Anny. Oskarżano ją nawet o romans z arcybiskupem gnieźnieńskim Mikołajem Kurowskim. Na wszystkim cierpiał autorytet Jagiełły i państwa.

Trzy śluby, trzy pogrzeby

Władysław poznał Elżbietę, córkę swej matki chrzestnej, podczas zaślubin z Jadwigą w 1386 r. Już wtedy cieszyła się opinią jednej z najbardziej urodziwych i posażnych panien w Królestwie. Ojciec Elżbiety, Otto z Pilczy, umierając w 1384 r. zostawił nieletniej jedynaczce znaczny majątek. Konkurenci do jej ręki (i dóbr) ustawiali się więc w kolejce.

Wkrótce też życie Elżbiety przybrało dramatyczny obrót. W 1389 r. na jej zamek urządzono napad. Do komnat Elżbiety wtargnął jeden z adoratorów, rycerz ze Śląska Wiseł Czambor. Porwał ją wraz z matką. Przedsięwzięcie skrzętnie zaplanował: zaraz doprowadził do małżeństwa i jego skonsumowania. „Historia milczy o jakichkolwiek protestach dziewczyny, należy więc przypuszczać, że sprytny porywacz cieszył się co najmniej przychylnością swojej wybranki” – pisze Iwona Kienzler w książce „Wierny mąż niewiernych żon”.

Chętnych do ręki Elżbiety było jednak więcej. I tak niedługo po pierwszym porwaniu przyszło kolejne. Tym razem na zamek Czambora napadł rycerz Jan z Jičína i uprowadził dziewczynę na Morawy. Dzięki zakulisowemu poparciu Jagiełły poślubił Elżbietę, której małżeństwo z Czamborem uznano za nieważne.

Te wypadki – niespotykane nawet jak na wiek XIV – znalazły się na ustach Królestwa. Obaj rycerze stali się zaprzysięgłymi wrogami. Ich rywalizacja znalazła finał w 1393 r., gdy Czambor przybył do Krakowa, by zemścić się na Janie i odebrać mu – prawowitą, jak sądził – żonę. Wychodząc z miejskiej łaźni, został jednak zamordowany przez kuszników działających na zlecenie Jana z Jičína. Ten niedługo cieszył się jednak ziemskim żywotem: zmarł szybko, a Elżbieta znów została wdową. I ponownie wyszła za mąż – trzecim mężem został Wincenty Granowski, który dzięki żonie stał się jednym z najmajętniejszych w Koronie. Miał jednak lekką rękę do pieniędzy i często zastawiał dobra żony. Jednocześnie cieszył się zaufaniem Jagiełły, sprawował liczne urzędy. Brał udział w bitwie pod Grunwaldem. Zmarł wkrótce potem. Z Elżbietą mieli czworo dzieci: Jana, Ottona, Jadwigę i Elżbietę.

Wiadomo, że po śmierci trzeciego męża Elżbieta często przebywała w pobliżu dworu. Umożliwiała jej to nie tylko pozycja finansowa, ale też przyjaźń z siostrą Jagiełły – księżną Aleksandrą Mazowiecką.
Znajomość Elżbiety z królem liczyła wówczas niemal 30 lat. Być może już od jakiegoś czasu łączyło ich coś więcej.

Kanoniczne przeszkody

Plan ślubu z Elżbietą narodził się w głowie króla zapewne na początku 1417 r. Wiadomo, że Jagiełło – podczas podróży na Litwę – często odwiedzał należące do Granowskiej Sanok i Łańcut. Jak twierdzi Długosz, „w Łańcucie Elżbieta przyjmowała go wystawnie przez dwa dni”. Monarcha obdarowywał ją za to hojnie, co wzbudzało zainteresowanie i podejrzenia na temat ich związku. Ale nikt nie przypuszczał, że Jagiełło uczyni ją królową. Jedną z niewielu osób, z którą monarcha skonsultował swą decyzję, był jego brat Witold – Długosz pisze, że Wielki Książę Litewski miał to przyjąć „z głębokim bólem”.

Jak wspomniano, Elżbieta była córką matki chrzestnej Jagiełły, a więc w myśl prawa kanonicznego jego „siostrą”. Oznaczało to, że ich ożenek wymaga dyspensy papieża. Aby sprawę uregulować, do Watykanu wyprawiono delegację z bogatymi darami. Był to już drugi taki wypadek za panowania Jagiełły – poprzednia jego żona Anna była w trzecim stopniu spokrewniona z jego pierwszą żoną Jadwigą. Ostatecznie papież (post factum) zezwolił na ślub.

Co do motywów, jakimi kierował się Władysław, to wśród historyków panuje zgodna opinia, że Jagiełło Elżbietę rzeczywiście pokochał, a za niepojętymi – z punktu widzenia państwa – decyzjami stało autentyczne uczucie. Dowodzi tego również fakt, że oboje spędzali ze sobą wiele czasu, wspólnie podróżowali – król niewiele sobie robił z zawieruchy, jaką spowodował. Plany ukoronowania Elżbiety wywołały oczywiście protesty, ale Jagiełło nie ustąpił: ceremonia odbyła się na Wawelu 19 listopada 1417 r. Aktu koronacji dokonał arcybiskup lwowski – ten sam, który wcześniej udzielał ślubu.
Trzeba przyznać, że na arenie międzynarodowej niespodziewany ożenek króla stanowił dla Korony kłopot. Trwał sobór w

Konstancji, Krzyżacy i cesarz niemiecki Zygmunt Luksemburski nie ustawali w wysiłkach, by przekonać papieża, że Polska i jej niedawno nawrócony król wspierają pogan. Podczas obrad soboru „przyjemność” osobistego powiadomienia polskiej delegacji o nowym małżeństwie króla zarezerwował dla siebie nie kto inny jak cesarz Zygmunt, który dowiedział się o nim od Krzyżaków. Podobno na wieść o związku Jagiełły z Granowską, powszechnie odbieranym jako ośmieszenie kraju w świecie, polscy posłowie płakali.

Królowa czarownica

W historiografii za najbardziej znienawidzoną królową powszechnie uchodzi Barbara Radziwiłłówna (1520-51), żona Zygmunta Augusta. Zniesławiano ją w mowie i drukowanych pamfletach. W istocie nie może się z tym równać fala nienawiści, z jaką zderzyła się Elżbieta.

Przyszły biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki twierdził, że to związek grzeszny. Również Długosz nie pozostawał dłużny: „Nie sromał się król tak dostojny brać za żonę kobietę suchotami wyniszczoną i swoją poddankę, wdowę po trzech mężach, zwiędłą i podstarzałą, a stanem i pochodzeniem bynajmniej sobie nierówną”. Później XVI-wieczny kronikarz Marcin Bielski napisał: „Królowi nie wiedzieć z czego się podobała, iż ją pojął, bo była już stara i wyschła od suchot”.

Dwór trząsł się od plotek i przepowiedni nieszczęść, które to małżeństwo ma sprowadzić na Koronę Polską. Po kraju krążyły obraźliwe dla królowej wiersze. Szeptano, że jest czarownicą i rzuciła urok na monarchę, skoro wziął ją za żonę. Marcin Kromer, XVI-wieczny historyk i dyplomata, ujął rzecz dosadnie i niedyplomatycznie: „Zalotną miłością i cielesnym obcowaniem (...) lub też trunkiem przyprawnej miłości napojony i czarowniczym rzemiosłem zamamiony Władysław, tak różnym i nieprzystojnym małżeństwem opętał się był”.

Najbardziej zjadliwy pamflet wyszedł spod ręki Stanisława Ciołka, sekretarza kancelarii królewskiej i przyszłego biskupa poznańskiego. Utalentowany pisarz skonstruował swój utwór w formie alegorycznej bajki, która dostarcza też wiele informacji o atmosferze, jaka otaczała króla.

Wykreowane przez Ciołka królestwo zamieszkują różne zwierzęta, a najważniejszy jest lew, który symbolizuje Jagiełłę. Lew jest jednak stary i samotny, a jego poddani zdążyli zapomnieć o chwale, w której blasku dawniej kroczył.

W utworze pojawiają się aluzje do stosunków panujących na dworze. Współcześni czytali więc o królu zwierząt biegającym po puszczy, o senacie zbierającym się na potajemne narady i wysyłającym w imieniu monarchy poselstwa. Król bowiem krążył po kraju, omijał stolicę, a ze swoją radą spotykał się jedynie na krótko gdzieś po drodze.

Dopełnia to obrazu Jagiełły jako wyobcowanego i nieufnego wobec otoczenia. W Koronie zawsze patrzono mu na ręce, panowie małopolscy prezentowali wobec niego dystans. Za plecami wyśmiewano zabobony, którym hołdował. Wątpiono, że przyjął chrześcijaństwo. Satyra Ciołka na swój sposób pozwala domyślać się, że u źródeł uporu, z jakim król realizował decyzję o poślubieniu Elżbiety, mogła leżeć też chęć odegrania się na takim właśnie otoczeniu.

Radosny pogrzeb

Przepowiadana przez niektórych kara za małżeństwo króla nadeszła w sierpniu 1419 r. Podczas podróży z Poznania do Środy Wielkopolskiej w wiozącą królewską parę kolaskę uderzył piorun, zginęło dwóch dworzan (i cztery konie). Jagiełło też nie wyszedł z tego bez szwanku, na pewien czas stracił słuch. A niespełna rok później małżeństwo, które rozpalało tyle emocji, skończyło się. 12 maja 1420 r., ledwie trzy lata po ślubie, królowa zmarła – w wyniku powikłań po przebytej wcześniej gruźlicy.

Tragiczną wieść Jagiełło otrzymał trzy dni później, będąc w Brześciu Kujawskim. Przyjął ją ze smutkiem, opłakał żonę i kazał odprawić nabożeństwo. Za to dwór nie posiadał się z radości. Do gorszących scen doszło też na pogrzebie. Długosz zanotował, że podczas uroczystości „większa nierównie była radość (...) niżeli na jej koronacji”. I dodawał, że „wszyscy przytomni, tak duchowni, jak i świeccy, objawiali radość niezwykłą, wszyscy w świąteczne szaty przybrani, śmiali się i cieszyli”.

Dwa lata po śmierci Elżbiety Jagiełło ożenił się po raz czwarty i ostatni. Tym razem decyzji nie podjął osobiście. Idąc za głosem doradców, wybrał młodszą o niemal 50 lat Sonkę z litewskiego rodu Holszańskich. A krótko po śmierci Elżbiety na dwór wrócił Ciołek. Napisał nawet wierszowaną pochwałę króla i jego młodej żony, która – ku powszechnej uldze – urodziła wyczekiwanego dziedzica królestwa: Władysława, nazwanego potem Warneńczykiem (od miejsca, gdzie zginął w bitwie z Turkami). Trzy lata później na świat przyszedł kolejny syn, Kazimierz. To on miał rządzić przez niemal pół wieku.

Tymczasem Elżbieta nie zaznała spokoju nawet po śmierci. Pochowano ją w kaplicy św. Piotra i Pawła na Wawelu (dziś to kaplica Mariacka). Ale później, podczas pogrzebu króla Stefana Batorego w 1588 r., jej szczątki stąd zabrano – i złożono w nieznanym miejscu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18-19/2017