Kiedy masz dziewiętnaście lat...

Na okładce jego debiutanckiego "Big Maca, wydanego przed rokiem w Polsce, krótka notka o autorze zaczynała się od słów: "Wreszcie poeta i prozaik ukraiński spoza kręgu »fenomenu stanisławowskiego«. Podejrzewam, że sam Jurij Andruchowycz, zwany "nestorem ze Stanisławowa, westchnął z ulgą, czytając prozę o kilkanaście lat młodszego Serhija Żadana z Charkowa.

02.08.2006

Czyta się kilka minut

"Big Mac" to kilka znakomitych opowiadań, które układają się w spójną opowieść o pozbawionym złudzeń easy riderze przemierzającym pustynny szlak austriackich i niemieckich pubów i galerii sztuki nowoczesnej. Bohater to człowiek młody. Młody nie dlatego, że urodził się w roku 1974; młody, bo niepokorny, zbuntowany, niepodległy - chciałoby się rzec - nicości. Andruchowycz dopatrzył się w prozie Żadana lewactwa - w tym sensie, że pisze on od serca, które człowiek zazwyczaj ma po lewej stronie. Nie znaczy to, by Żadan uległ taniemu sentymentalizmowi. Co najwyżej liryzmowi, ale w najlepszym stylu. Wcześniej zresztą opublikował kilka chwalonych tomów poetyckich.

"Big Mac" mnie porwał, uwierzyłem Żadanowi, przyklasnąłem jego lewactwu. Najbardziej lewackie jest ostatnie z opowiadań - "Porno", gorzka opowieść o dojrzewaniu, szaleństwie i rozpaczy, osadzona w krajobrazie industrialnego Charkowa u schyłku imperium nie zła, lecz banalności. "Porno" to pożegnanie ze "spokojnymi, radosnymi i uśmiechniętymi twarzami przyjaciół. Jak to zazwyczaj bywa u nieboszczyków".

Jeśli "Porno" było pożegnaniem z przyjaciółmi, dla których jedynym azylem okazują się psychuszki i cmentarze, to "Depeche Mode", druga powieść Żadana, jest pożegnaniem z samym sobą. Powiadają, że to "portret artysty z czasów młodości". Zgoda, pod warunkiem, że nie przegapimy w tej historii kilku zwariowanych gości, a każdy z nich ma twarz, imię lub choćby ksywkę: Sobaka Pawłow, Wasia Komunista, Kakao, Karbunator. Dlaczego to takie ważne? "W zasadzie nie chodzi o mnie - pisał Żadan w końcówce "Porno" - chodzi o to, że cały czas przychodzi spotykać się z taką ilością twarzy, że po prostu nie możesz nie martwić się o nich, nie przejmować się". Jota w jotę mógłby to powtórzyć narrator "Depeche Mode". Tyle twarzy dookoła, tyle imion, że nieprzyzwoitością byłby egotyzm. To znamienne, że imię narratora poznajemy dopiero w połowie powieści. Bo to najpierw nekrolog przyjaciół, a potem dopiero autoportret, utrzymany zresztą w poetyce klepsydry.

Powieść ma prostą fabułę: kilku młodych przyjaciół nie zamierza się zeszmacić i zniewolić ani przez stary - rzecz się dzieje u schyłku komunizmu, na progu niepodległości Ukrainy - ani przez nowy system. Piją i szamocą się w poszukiwaniu wiary. Nie znajdują jej na uniwersytecie, w raczkującym i szemranym biznesie, w ekstazach piłkarskich czy na spotkaniach z nawiedzonymi pastorami z Ameryki. Piją i przypalają, przypalają i piją. Kurczowo trzymają się siebie, ale razem są jeszcze bardziej osamotnieni.

Pewnego razu w ich wspólnie wynajmowanym mieszkaniu pojawia się krewny Karbunatora z wieścią, że jego ojczym popełnił samobójstwo, pogrzeb wtedy a wtedy, matka cieszyłaby się, gdyby Karbunator przyjechał, choć wie, że syn nienawidził ojczyma. Karbunatora od dawna nikt nie widział; Sobaka, Wasia i Serhij ruszają na poszukiwanie kolegi. Będzie to podróż na kacu, długa, bolesna, do kresu, za którym zaczyna się świadomość nie odszukania, lecz zagubienia. Siebie samego.

"Kiedy będę dorosły - rozmyśla narrator - i będę miał sześćdziesiąt cztery lata, na pewno wspomnę całą tę szamotaninę, choćby po to, żeby ustalić, czy też zmieniłem się w takie mało ruchliwe bydlę, które jedyne, co może, to przeżuwać zapasy szamki... Co trzeba robić ze swoim mózgiem, żeby całkiem nie stęchł i nie zamienił się w kupę śliskich wodorostów, nieprzydatnych do użycia nawet jako pożywienie? Podejrzewam, że jeśli nawet czegoś się o tym dowiem, to właśnie w wieku sześćdziesięciu czterech lat, kiedy nic zmieniać mi się już nie będzie chciało".

"Depeche Mode" nie jest powieścią o pięknych, wiecznie dwudziestoletnich Ukraińcach. Ale też nie jest to zrzędzenie zgorzkniałego zgreda z Charkowa. Raczej pożegnanie z tym, co odejść musi, prędzej czy później. Towarzyszy mu zdumienie: gdzie się podziała twoja złość i nienawiść, na co przerobił cię system? Żadan nie jest pierwszym ani ostatnim, którego dręczą te pytania. Jest natomiast szczery, naturalny, a przy tym dostatecznie wobec swojej młodości ironiczny, by znów mu zaufać. Choć podobno nie wolno ufać gościom po trzydziestce.

Ale ja wierzę w Żadana. A w co wierzy bohater "Depeche Mode"? "Nie wierzę w pamięć, nie wierzę w przyszłość, nie wierzę w opatrzność, nie wierzę w niebiosa, nie wierzę w aniołów, nie wierzę w miłość, nawet w seks nie wierzę, nie wierzę w przyjaciół, nie wierzę w politykę, nie wierzę w cywilizację, nie wierzę w kościół, nie wierzę w sprawiedliwość społeczną, nie wierzę w rewolucję, nie wierzę w ślub, nie wierzę w homoseksualizm, nie wierzę w konstytucję, nie wierzę w świętość papieża". Wierzy tylko w obecność tego, kto z góry śledzi jego życie. Mało?

Taka jest Ukraina. Ciekawe, jaki jej obraz wyłoni się z zapowiadanych na przyszły rok najnowszych powieści Żadana: "Anarchy in Ukr" i "Hymnu młodzieży demokratycznej" (obie ukazały się w 2005 r., a więc napisane zostały w przededniu Pomarańczowej Rewolucji). Ciekawe, jaki dziś jest Żadan? Wierzę, że taki jak dawniej. Że wierzy i nie wierzy.

Serhij Żadan, "Depeche Mode", przeł. Michał Petryk, Wołowiec 2006, Wydawnictwo Czarne, seria "Inna Europa, inna literatura".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (32/2006)