Kapryśne lato. Przewodnik po festiwalach muzycznych

Po latach hossy na rynku muzycznych festiwali widać oznaki kryzysu. Wciąż jednak jest w czym wybierać. Od Białegostoku po Sokołowsko. Od techno do awangardy. Oto krótki przewodnik po najlepszych imprezach lata.

10.06.2023

Czyta się kilka minut

Publiczność Open’er Festival. Gdynia, 2 lipca 2022 r.  / KAROL MAKURAT / REPORTER
Publiczność Open’er Festival. Gdynia, 2 lipca 2022 r. / KAROL MAKURAT / REPORTER

Czy pamiętają państwo „Kapryśne lato” Jiřiego Menzla? Majora, księdza i właściciela kąpieliska spędzających leniwe dni w podupadłym kurorcie? Ich słoneczną powolność, ich przyjemną rutynę? Myślę o nich, kiedy wspominam letnie festiwale muzyczne sprzed kilku lat. Oczywiście ich organizatorzy mieli więcej pracy niż Antonín Důra przy swojej pływalni – sen z powiek spędzały im finansowe zobowiązania, humorzaści artyści, polityczne układanki w samorządach.

Z pewnością tak było. Dziś jednak widać, że mimo wszystko był to złoty czas dla masowych imprez pod chmurką. Każdy powiat chciał mieć swój festiwal, każdy organizator mógł traktować polskich artystów z pozycji siły (bo mógł sobie ściągnąć kogokolwiek skądkolwiek), każdy dziennikarz oburzał się natomiast, gdy na listę dziecięciu najlepszych imprez Europy nie trafiały co najmniej dwie polskie. Tamte czasy minęły. Lato – nawet to kapryśne – kiedyś się kończy. I nie warto wierzyć, że po pandemii wrócimy teraz do tamtych realiów. Nie wrócimy. A przynajmniej nieprędko.

Było to widoczne w ostatnich miesiącach, kiedy kolejnym informacjom o zaproszonych do Polski artystach towarzyszyły komunikaty o odwołanych koncertach. Przeglądając tegoroczną ofertę, nie mogę znaleźć wszystkich wyszukiwanych przeze mnie imprez. Filmowe Nowe Horyzonty czy teatralna Malta potrafiły kiedyś ściągać publiczność z całej Polski także za sprawą muzyki. Dziś rezygnują z takich wydarzeń lub tną je do absolutnego minimum. Strona OPO Festival (znanego wcześniej jako: Opole Song­writers Festival) – artystycznego spadkobiercy nieistniejącego już białostockiego Halfway Festivalu – wygasła. Ostatnia wiadomość w ich mediach społecznościowych pochodzi z grudnia ubiegłego roku. Na świątecznych życzeniach urywa się także komunikacja Kraków Live Festival. Gdański Soundrive, będący wspaniałą wizytówką polskiej sceny alternatywnej, już rok temu żegnał się ze swoją publicznością. A Nowa Tradycja? Co się stało z Nową Tradycją?

Dla pozostałych festiwali – to jest tych, które się odbędą – to wyjątkowy rok. Można o tym zapomnieć, ale tak naprawdę przed nami pierwszy popandemiczny sezon. Kiedy rok temu pytałem znajomych organizatorów o sprzedaż biletów, często rozkładali ręce. Wiele karnetów zakupionych jeszcze w 2019 r. czekało na odmrożenie. Czy ich właściciele zrealizują swoje bilety, czy zwrócą je na ostatniej prostej? Nerwowo było do końca.

Ostatecznie organizatorzy wielkich nadmorskich festiwali takich jak Mystic Festival czy Open’er Festival ogłaszali frekwencyjny sukces. Ci pierwsi cieszyli się ze sprzedaży rekordowej liczby karnetów „blind bird” (dostępnych przed ogłoszeniem pierwszych wykonawców), ci drudzy donosili o największej frekwencji w historii. Przy czym organizatorom ­Open’era humor popsuła potężna burza, która wymusiła na nich ewakuację publiczności i odwołanie kilku koncertów. W środowisku nikomu nie było do śmiechu – anomalia pogodowe to coraz bardziej realne zagrożenie dla branży, która i bez nich jest sektorem wysokiego ­ryzyka.

Czy publiczność dopisze w tym roku? Nie wiadomo, ale mamy już za sobą prognozy, które mogą napawać optymizmem. Na kilka tygodni przed rozpoczęciem imprezy wyprzedał się katowicki Festiwal Nowa Muzyka. Wydaje się, że jego organizatorzy bardzo rozsądnie podeszli do programu. Koncerty rozpoczynały się dopiero wieczorami, a wśród występujących można było znaleźć zarówno modnych, ważnych dla współczesnej sceny artystów (Oneohtrix Point Never, billy woods, Sudan Archives), jak i sprzedających bilety weteranów (Orbital, Röyksopp).

Z drugiej strony: czy sprzedażowy sukces Nowej Muzyki to na pewno powód do radości dla organizatorów innych imprez? Czy fan rapu, który pojechał do Katowic na koncert woodsa, będzie miał dość pieniędzy, by wybrać się do Gdyni na Kendricka Lamara? Czy po wytańczeniu się przy Orbital w czerwcu fance szybszych rytmów wystarczy środków, by poruszać się przy Moderacie w lipcu? To pytania, które ważą coraz więcej w obliczu inflacji i rosnących cen festiwalowych karnetów. Napięcie pomiędzy ich dostępnością a zawartością portfela publiczności rośnie. Kiedy osiągnie wartość krytyczną, nie wie nikt.

Nawet jeśli liczba festiwali zmniejszyła się, a ich program – uszczuplił, wciąż jest w czym wybierać. W Warszawie właśnie startuje festiwal Ephemera (15-18 czerwca). Rozsiana po stołecznych klubach i instytucjach młodsza siostra krakowskiego Unsoundu prezentuje bardzo różnorodny program: od karkołomnej muzyki tanecznej po zawieszone poza czasem ambientowe pejzaże. Szczególnie polecam koncerty zaplanowane na 17 czerwca w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Najpierw wystąpią dwie wciąż ­intrygujące, a przecież już uznane polskie kompozytorki: Teoniki Rożynek i Aleksandra Słyż. Twórczynie zaprezentują nowy utwór na elektronikę i trio instrumentów dętych. Po nich na scenie pojawi się Phil Elverum – słusznie wielbiony w Polsce reprezentant eksperymentującego folku nagrywający pod pseudonimem Mount Eerie. „A Crow ­Looked at Me” – album z 2017 r. stanowiący dziennik choroby i śmierci jego żony Geneviève Castrée to jedna z najbardziej wstrząsających płyt ostatnich lat. Silnych emocji spodziewam się również następnego dnia podczas koncertu Oleha Shpudeiko – ukraińskiego kompozytora i producenta, którego specjalnością jest przekładanie ­muzyki ­dawnej na język syntezatorów modularnych. Występujący pod pseudonimem Heinali twórca w ­Warszawie zaprezentuje materiał ze swojej nowej, ambientowej płyty „Kiev Eternal”.

Ci, którzy na festiwalu chcą przede wszystkim potańczyć, powinni tradycyjnie wybrać się do Białegostoku albo Płocka. Na Podlasiu w dniach 23-24 czerwca odbędzie się festiwal Up To Date. Impreza, która wpisała się już na stałe w kalendarze miłośników techno, ghetto house’u czy UK Bassu. Z Chicago przybędzie DJ Slugo, z Tunezji – Azu Tiwaline, a ze Szczecina – Dynasonic. Dokąd dokładnie? Nie wiadomo, bo organizatorzy informację o lokalizacji imprezy utrzymują w tajemnicy.

Odbywające się w ostatni weekend lipca płockie Audioriver mocniej wchodzi w główny nurt. Obok klasycznego ­pakietu DJ-ów i producentów szeroko pojętej muzyki klubowej festiwal śmiało eksploruje obszary elektronicznego popu. Nie tylko, zapraszając LSDXOXO – producenta, który sprawnie manipuluje pop­kulturowymi tropami i kliszami, ale także m.in. brytyjską raperkę i wokalistkę Shygirl. W Płocku zagra też Moderat, który popowy co prawda nie jest, ale taką popularnością nie cieszył się w Polsce żaden Niemiec od czasów Steffena Möllera.

Nie po raz pierwszy wartych polecenia artystów goszczą mniejsze sceny Open’era. Mam na myśli brytyjską producentkę Kelly Lee Owens, która krąży gdzieś pomiędzy trip-hopem i techno, niezwykle eklektyczne trio Young ­Fathers, post-hardcore’owców z Touché Amoré i Zulu – tegoroczną sensację, która przywraca zaangażowany hardcore czarnej Ameryce. Mam jednak wrażenie, że te – rozrzucone po całym festiwalu – koncerty nie uzasadniają wydatku, jakim jest karnet na festiwal. Do tego potrzeba ­headlinerów. W tym roku są nimi Lizzo, Kendrick Lamar, Arctic Monkeys, Lil Nas X, Queens Of The Stone Age i SZA – jeśli choć dwójka z nich przyspiesza u państwa bicie serca, to pewnie warto przemyśleć wyprawę do Gdyni.

Po odkrycia warto wybrać się do Lublina, gdzie 6 lipca zaczyna się festiwal Wschód Kultury – Inne Brzmienia. Poza weteranami electropopu z Ladytron nie ma tu może jakichś wielkich gwiazd, ale warto zaufać selekcji organizatorów. Zwłaszcza w zakresie artystów z Polski i Ukrainy. W Lublinie wystąpią m.in. świetny wrocławski post-punkowy Atol Atol Atol, reinterpretujące wielkopolskie tradycje trio Tuleje, a zza wschodniej granicy przyjedzie jazzowe Hyphen Dash oraz kijowski producent The Lazy Jesus, który zaprezentuje set będący przekrojem przez niezależną ukraińską scenę elektroniczną.

Poznać to i owo można też w Katowicach podczas OFF Festivalu, który odbędzie się w dniach 4-6 sierpnia. Studiowanie programu warto w tym roku rozpocząć od artystów spoza anglosaskiego kręgu. Białoruski Soyuz w czarujący sposób przenosi Mińsk do São Paulo, Balming Tiger gra z k-popową formułą i w rezultacie bliżej im do Brockhampton niż do BTS, a ugandyjska DJ-ka Kampire godnie reprezentuje frenetyczną scenę klubową zgromadzoną pod szyldem afrykańskiej wytwórni Nyege Nyege.

Co do gwiazd, to OFF poszedł tym razem tropem swojego sąsiada z Nowej Muzyki. Headlinerami festiwalu są artyści, którzy sprawdzili się już w Katowicach: Slowdive to najbardziej lubiany z shoegaze’owych zespołów w Polsce (nie będę polemizował), Spiritualized wciąż udanie łączą psychodeliczne tradycje z przestrzennym, space-rockowym monumentalizmem, a niezapomniany baryton ­Archy’ego Marshalla (King Krule) wciąż przeskakuje z gracją pomiędzy post-punkiem a hip-hopem, Cohenowską balladą i no-wave’em. Ten ostatni artysta w 2012 r. dał kameralny koncert w stolicy Górnego Śląska na zamknięcie Festiwalu Nowa Muzyka, teraz wraca do Katowic jako gwiazda światowego formatu.

Artystów o takim statusie nie spotkamy na festiwalu Spokój, który potrwa od 27 do 29 lipca w Dąbrowie na Kaszubach. Ta niezależna impreza ma w swoim credo kameralny charakter – biegunowo odległy od wielkomiejskich masówek. W programie przede wszystkim polscy twórcy z kręgu niezależnego rocka (bardzo intrygujące hage-o), jazzu (spontaniczne, funkujące Klawo) czy bezpretensjonalnego hip-hopu (Kuba Knap). Pojawianie się podobnych festiwali: małych, ściągających raczej lokalnych artystów, zlokalizowanych w mniejszych ośrodkach i unikających medialnej wrzawy to zresztą trend widoczny w Polsce już od kilku lat.

Fani jazzu mają już pewnie zakreślone daty 6-9 lipca, kiedy w Warszawie odbędą się Warsaw Summer Jazz Days. W tym roku organizatorzy proponują bardzo eklektyczny program. Jego największą gwiazdą jest zapewne słynny gitarzysta Al Di Meola, który zagra ze swoim trio, choć dla fanów młodego, brytyjskiego jazzu będzie nią raczej świetna saksofonistka i protegowana Shabaki ­Hutchingsa – Chelsea Carmichael, która wystąpi na festiwalu ze swoim kwintetem. Jeśli jednak ktoś z państwa uzna, że to wszystko tylko rozgrzewka przed występem skorego do awangardy kontrabasisty – Dave’a Hollanda, to przecież nie będę się kłócił.

Do Katowic przenosi się w tym roku festiwal Jazzaround (21-22 lipca), którego wydarzenia rozdzielono pomiędzy przestrzenie MCK i NOSPR-u. Dużo tu zabarwionego jazzem popu (Benjamin Clementine, Jacob Banks), ale tym obowiązkowym koncertem jest występ The ­Comet Is Coming – elektroniczno-funkowo-jazzowej bomby rozpisanej na trio, któremu przewodzi wspomniany wyżej Hutchings – saksofonista, kompozytor, jedna z najważniejszych i najbardziej wpływowych postaci współczesnej europejskiej sceny.

Co prawda żaden to festiwal, ale miłośnicy improwizacji nie powinni zapomnieć o koncercie grupy Marc ­Ribot Ceramic Dog. Słynny amerykański gitarzysta, który ma na koncie występy z McCoyem Tynerem i Tomem ­Waitsem, Elvisem Costello i Johnem Zornem, wystąpi 8 lipca w warszawskim klubie ­Pardon, To Tu. Tradycyjnie awangardowemu gitarzyście o wyjątkowym brzmieniu towarzyszyć będą perkusista Ches Smith i wspaniały multiinstrumentalista Shahzad Ismaily.

Awangarda tym razem kroczy na końcu. Nic jej to jednak nie ujmuje. Po ekstremalne wrażenie dźwiękowe warto udać się do Sokołowska (11-13 sierpnia). Podczas festiwalu Sanatorium Dźwięku szesnastoosobowa orkiestra The Orchestra of Futurist ­Noise Intoners przyjrzy się manifestowi Luigiego Russolo „Sztuka hałasów”, któremu w tym roku stuknęło 110 lat. Można się więc spodziewać krótkiego, ale dość głośnego turnusu.

Udanych ­podróży! ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Kapryśne lato