Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sugestie, jak ten Rok przeżywać, opracował kard. Stanisław Dziwisz. Zadaniem księdza - przypomniał - jest głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów i posługa miłosierdzia. Metropolita nie pisze traktatu, ale stawia pytania: "Jak my głosimy to słowo? Czy (...) z pasją? Czy (...) z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił przekazujemy ludziom najważniejszą prawdę o ich życiu i śmierci, o ich losie i ostatecznym przeznaczeniu? Czy (...) Eucharystia, a także jej adoracja jest w centrum naszego życia? A co z posługą sakramentu pojednania? (...) Jacy jesteśmy w konfesjonale? Czy jesteśmy miłosierni? Czy potrafimy ofiarować pocieszenie biednym, skruszonym braciom i siostrom? I czy potrafimy być, my sami, skruszonymi grzesznikami? Z reguły służymy tym, którzy do nas przychodzą, i mamy co robić. (...) Czy chcemy dalej kontynuować taki model posługi kapłańskiej? Czy kapłani w Polsce nie powinni być bardziej misyjni w swoich parafiach, to znaczy docierać do tych, którzy nie znają Chrystusa albo znają Go niewystarczająco?...".
Biskupi rzadko kwestionują powszechnie przyjęty model duszpasterstwa. W końcu kościoły są pełne. Podejmowane przez niektórych księży próby docierania "do tych, którzy nie znają Chrystusa" bywają przyjmowane nieufnie.
Tymczasem "nowy model posługi kapłańskiej" wymaga nowego modelu formacji. W dniu ogłoszenia Roku Kapłańskiego mówił o tym Benedykt XVI: uświadomienie sobie radykalnych przemian ostatnich dziesięcioleci "powinno pobudzać najlepsze energie Kościoła do troski o formację kandydatów do kapłaństwa. Misja ma w szczególny sposób swoje korzenie w dobrej formacji, rozwijanej w jedności z nieprzerwaną Tradycją eklezjalną, bez cezur ani pokus braku ciągłości (...). Jako sprawa pilna jawi się odzyskanie tej świadomości, która pobudza księży do bycia obecnymi i rozpoznawalnymi - czy to przez postawę wiary, czy to przez osobiste cnoty, czy także przez ubiór - w środowiskach zajmujących się kulturą i dziełami miłosierdzia, czyli w tym, co Kościołowi w wypełnianiu jego misji zawsze leżało na sercu".
Jeszcze jeden cytat z tekstu kard. Dziwisza: "Dzisiaj najpoważniejszym problemem staje się wiarygodność kapłanów. Media bezwzględnie nagłaśniają wszelkie słabości księży i zakonników (...). Nagłaśniają zwłaszcza bulwersujące, skandaliczne zachowania. Naszą odpowiedzią niech nie będzie użalanie się na media, bo i tak to nic nie pomoże, a ponadto pełnią one często funkcję »oczyszczającą«, przypominającą o tym, jakimi powinniśmy być. Naszą odpowiedzią powinno być stałe nawracanie się i dorastanie do ideału".
I nieco dalej o mediach: "Media, zwłaszcza katolickie, powinny ukazywać sylwetki ofiarnych kapłanów. Mamy ich tysiące, ale - niestety - więcej się mówi o bulwersujących postaciach i zachowaniach". Coś w tym jest. Polacy mają mnóstwo pretensji do księży w ogóle, a jednocześnie niemal każdy ma przynajmniej jednego księdza, którego darzy szacunkiem i sympatią. Trudno tu kwestionować wpływ mediów. Dla nich dobry ksiądz to stan normalny, żaden "news".
Status księdza opiera się na wierze. Istnieją, co prawda, rozmaite interpretacje motywów wyboru takiej drogi życia. Modny kilkanaście lat temu teolog i psychoanalityk Eugen Drewermann wybór kapłaństwa tłumaczył dążeniem słabych jednostek do władzy nad innymi, do roli szamana. Ale zostać szamanem nie jest łatwo: trzeba przejść kolejne stadia wtajemniczenia. I oto Kościół - powiada Drewermann - otwiera furtkę, która się nazywa "powołanie". Pięć lat niezbyt męczącego seminarium, święcenia, i rządzisz, odpuszczasz grzechy, przemawiasz, a oni słuchają cię, nie dyskutując. Składasz ofiary. Masz przystęp do tajemnicy Boga. Jesteś szamanem.
Może takie przypadki istnieją. Moje doświadczenie wskazuje na coś przeciwnego: nie wiem, czy jest wiele innych społecznych funkcji tak wystawionych na krytykę. Księdza krytykują (lub atakują) dorośli i dzieci, pobożni i niepobożni, wierzący i niewierzący. Kto żyw, poucza: że zbyt cicho albo że ryczy, że kazania zbyt długie lub za krótkie, że ma samochód albo go nie ma i nie jest dyspozycyjny. Biedny "szaman": czy młody, czy stary, będzie jak dzieciak podlegał przełożonym, którzy decydują o miejscu jego pobytu, o rodzaju pracy i czasie jej wykonywania. Można całe życie być dobrym księdzem i nie zbudować domu, nie zasadzić drzewa, nie mówiąc o innych spełnieniach...
Zaczyna się Kapłański Rok.