Ja Go przedtem nie znałem

Chodząc po kolędzie, spotykałem ludzi, którzy określali się jako poszukujący. Przyjmowali księdza, bo taka jest tradycja albo czynili uprzejmość wobec wierzącej matki czy żony. Niestety, gdy pytałem o drogę ich poszukiwań, najczęściej nie potrafili nic powiedzieć. Stali w miejscu, a etykietka poszukujących uzasadniała ich duchowe i intelektualne lenistwo oraz pozwalała zachować bezpieczny dystans wobec Boga i Kościoła.

16.01.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 344323|prawo|1---Przeciwieństwem takiej postawy jest Jan Chrzciciel - człowiek prawdziwie poszukujący. Pomyślałem o tym, gdy w dwóch króciutkich fragmentach jego świadectwa przytoczonych przez Jana Ewangelistę przeczytałem słowa: “Ja Go przedtem nie znałem". W pierwszym odruchu pomyślałem: “Jak to, nie znał Jezusa? Już podczas nawiedzenia, w łonie Elżbiety nienarodzony Jasiu poruszył się z radości, wyczuwając dopiero co poczętego Jezusa. Niemożliwe, by później nie spotkał kuzyna, skoro ich matki tak dobrze się znały. Jan był przecież głosem zapowiadającym nadejście Tego, który go »przewyższał godnością, bo był wcześniej od niego«. Sam przecież twierdził, że Bóg mu powiedział, iż ten, nad którym ujrzy postać gołębicy, chrzcić będzie Duchem Świętym. Jak to Go nie znał, skoro widząc nad Jordanem nadchodzącego Jezusa, zawołał: »Oto Baranek Boży«"?

Sytuacja mówiącego o Chrystusie jest zawsze szczególna. Z jednej strony próbuje ukazać Jego osobę i dzieło, z drugiej musi pokornie przyznać: ja Go wcześniej nie znałem. Jan Chrzciciel mógł powiedzieć te słowa, ponieważ nie spodziewał się, że jego krewny jest zapowiadaną przez proroka Izajasza “światłością dla pogan". Ty, jako uczeń Chrystusa, możesz wypowiedzieć te słowa ze świadomością, że ciągle masz możliwość odkrywania Boga na nowo, otwierania się na świeżość Jego miłości i obietnic. Boże Oblicze odsłania się przed tymi, którzy wyruszają na Jego ścieżki; Jezus staje się tym bardziej realny, im częściej przyznajesz się do Niego. Poszukiwanie Boga wyklucza pozycję obserwatora. Świadczenie o Jezusie jest drogą przybliżania się do Niego. Nie da się poznać Boga, siedząc samotnie za biurkiem i wgryzając w egzegetyczne mądrości. Podobnie jak ślęczenie nad atlasami i przewodnikami nie pozwala Ci doświadczyć barw, smaków i zapachów danego terenu, a bez wchodzenia do wody nie poznasz przyjemności pływania, tak bez decyzji naśladowania Jezusa nie masz szans na poznanie Go.

Sensownie o Bogu może mówić tylko ten, który szuka Go swoim życiem, który chce o Nim wiedzieć coraz więcej, coraz lepiej Go poznawać. Marne będzie kazanie księdza, którego nie fascynuje osoba Nazarejczyka, który nigdy nie potrafi powiedzieć: “Ja Go przedtem nie znałem". Jeśli nosisz w sobie przekonanie, że przez wiele lat poznałeś Ewangelię na tyle dobrze, że niczym Cię już nie zaskoczy, Twoja postawa świadka będzie niewiarygodna. W takim wypadku nikt nie dojrzy w Twoich oczach zachwytu, nie usłyszy w Twoich słowach pasji, a Twoja wiara coraz bardziej będzie przypominać poszukiwanie moich kolędowych rozmówców.

---ramka 344322|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2005