Idę na konkurs na wiersz. Tematy: „Mój przodek”, „Moje marzenie”, „Jan Paweł II”

Wygłaszam na zakończenie pogadankę. Proszą o poezję Karola Wojtyły, dostają Tuwima. Dyrektorka mówi mi, że trudno, mimo wszystko dziękuje, to też był zdolny poeta.

07.05.2024

Czyta się kilka minut

 /
Eliza Kącka // Archiwum prywatne

Instytut Onkologii, kontrola. Czekam między staruszką z masywnym, wypukłym plastrem na oku a nastolatkiem z opatrunkiem na szyi. Chłopca osłania matka, niechętna rozmowom. On jednak wychyla się do mnie: „Pani nie ma nic”. Uśmiecham się: „U, wiesz, zobaczymy”. „Nie ma pani nic zaszytego” – mówi z wyrzutem. „Przepraszam” – wyrwało mi się. „Nie dokuczaj” – matka przyciska go do siebie. Siedzimy w ciszy. Za parę chwil odzywa się staruszka: „Niech pani nie przeprasza”. Lekarz zaprasza do siebie matkę chłopca. Mały do staruszki: „Dlaczego ja to mam już teraz, a ty na starość?”. „Wiesz, bo to jest taki wędrujący problem. Na starość nie będziesz miał plasterków”. „Zakład?”. „Zakład”. Przecięłam. „A ona? Dlaczego ona nic nie ma?” – pyta, wskazując gestem na mnie. „Ma, tylko nie widać”. „To nie fair”. „Mam plastry od środka” – rzucam, udając rozbawienie. Staruszka do małego: „Słuchaj, takie plastry bolą bardziej”. „Skąd wiesz?”. „Wiem, bo miałam. Strasznie ciągnęło”. Spojrzał na mnie z respektem.

Cmentarz Północny, cumuję przy grobie ciotek. Przy sąsiednim dwie panie kiele siedemdziesiątki uwijają się z wodą, grabkami. Pierwsza: „Myślisz, że Tuska wpakują na Wawel?”. „A co? Chory jest?!”. „Nieee. Ale będą chcieli nam go odbić”. „Tuska?!”. „Wawel!”. „To się nie da”. „Wszystko się da teraz”. „Nie! Duch króla go wypchnie”. „Którego króla?”. „Lecha”.

Wiata autobusowa, czekam na 180. Obok mnie kobieta z kotkiem w transporterze, staruszek z siatami. Złowił moje spojrzenie: „Do Lidla jeżdżę autobusem, warto. Jak wszystko podliczę, najtaniej. Masełko, chlebek. Pani wie, że tu jest Lidl?”. „Tak, mieszkam blisko”. Rozpromienił się: „To pani ma szczęście”. „Tu jest dużo dyskontów”. „Tak? Może. Ja nie wiem, co to dyskont. Ale jak pojadę do Lidla, to żona się cieszy. Rozpakowuje”. „No to pięknie”. „Na starość nie mam więcej wydarzeń”. „Jasne”. „Pani młoda, to nie zrozumie, ale ja na Lidla potrzebuję dnia. Z rozpakowaniem”. „I dobrze” – włącza się ta z kotkiem. „Tak, nie żałuję. Żona się ze mnie śmieje, że miałem inne cele”. Ta z kotkiem: „Trzeba żyć dziś, dziś, pan ma rację”. On: „To nawet nie o to… Ja myślę, że nie każdy ma Lidla. To dar”.

Kraków, wybiegam z Piwnicy Powszechnej i lecę na spotkanie. Światła na Plantach jak na pastelach Wyspiańskiego. Przysiadam na ławce. „Fajny kapelutek” – słyszę. Obok pan po pięćdziesiątce. „O, dziękuję”. „A w ogóle to siedzi pani na miejscu mojej żony”. „Jej”. „Nie szkodzi – uspokaja. – Ania nie żyje”. „Przykro mi”. „Mnie też. Ale dobrze, że ławeczka żyje”. Zrobił do mnie oko: „Podsiadła pani ducha. To się zdarza w Krakowie”.

Konkurs na wiersz, ośrodek kultury w stronach rodzinnych mojej matki. Daleka kuzynka wspiera uczniów z zaprzyjaźnionej placówki wychowawczej. Dowiaduję się, że tematy na wiersz to: „Jan Paweł II”, „Mój przodek”, „Moje marzenie”. Mamy czterdzieści kilka prac. Głosem większości (cztery do dwóch) wygrywa dziewczynka, która zmiksowała wątki, pisząc, że ma w życiu jedno marzenie: chciałaby być krewną Jana Pawła II. Wiersz kończy deklaracja woli: „Kocham bardzo mego tatę / Lecz najlepiej byłoby / Żeby każde dziecko w Polsce / Ojca miało jako Ty”. Jury docenia jej „kunszt poetycki” i każe drukować dyplomy z cytowanym fragmentem. Sprzeciwiam się. Podpisują, obserwuję z dystansu. Polonistka: „Jako osoba z uniwersytetu powinna pani dać parafkę”. Katechetka-szefowa jury: „Pani niedowiarstwo nic dzieciom nie zrobi, pani podpisze”. Jako „gość zewnętrzny” wygłaszam na zakończenie pogadankę. Proszą o poezję Karola Wojtyły, dostają Tuwima. Dyrektorka mówi mi, że trudno, mimo wszystko dziękuje, to też był zdolny poeta.

Po apelu podchodzi do mnie szczupły, nerwowy chłopiec i prosi o rozmowę na osobności. Siadamy. „Nie mam z kim o tym porozmawiać”. „Dawaj”. „Nie zdradzi mnie pani?”. „Gdzie tam”. „Słuchałem, jak pani mówiła, i pomyślałem, że może się pani na tym zna”. „Na czym?”. Milczy, stropiony. „Bo ja myślę, że jestem Żydem”. „O, wiesz, wiele rodzin…”. Macha ręką, tnie: „Nie, nie rodzin, ja sam!”. „Że tylko ty?”. „Tak! Czy to możliwe?”. „Niezbyt. Ale skąd taka myśl?”. Ręce mu się trzęsą: „Bo ja już drugi raz słyszę, że jestem taki, jakby mnie ktoś podrzucił”. „?”. „Tak, a pani mówiła o niepasowaniu. Że Żydzi nie pasują”. „To nie tak, widzisz…”. Zerwał się: „Wie pani, jak się stado odnosi do obcego?”. „Hm?”. „Dziadek mi pokazał. Zadziobie”. „Jesteś w rodzinie”. „I jestem jej Żydem!”. Wybiegł z płaczem. Nie dogoniłam.

Autobus 503, spóźniony. Zajmuję dwa siedzenia tuż za kierowcą, bo jedzie ze mną plecak z książkami. Ogólnie pięć osób na skład. Przy Ordynackiej wsiada starsza w futrze, wyróżowana, z laseczką. Napiera na mnie. Wysokie siedzenie, wokół wolne, ale cóż: biorę plecak na kolana. Jedziemy ściśnięte. Stęka, jakbym na niej siadła. „Oj, ludzie, ludzie”. Autobus zbliża się do Spacerowej, sygnalizuję, że wysiadam za chwilę. „Ja jeszcze nie – kontruje – pani też nie musi”. Ja, że muszę, niestety. „Bezczelność!”. Zeszła z siedzenia, wypuściła. I przesiadła się na niskie. Zza pleców usłyszałam: „I jeszcze się taka rozpycha, jak cały autobus wolny”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka, literaturoznawczyni, krytyczka. Autorka dwóch książek akademickich („Stanisław Brzozowski wobec Cypriana Norwida” oraz „Lektura jako spotkanie. Brzozowski – tekst – metoda”) i trzech prozatorskich („Elizje”, „po drugiej stronie siebie”, „Strefa… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Żyć dziś, dziś