Wąż nad Polską

Autobus 131, jazda na Mokotów. „Ty słyszałaś, jest taki poeta Wencl? Właśnie go wycięli z listy lektur, Norwida też wywalili”. „A ten Wencl jeszcze żyje?”. „Jeśli go nie zabili, żyje. Ale to klasyk. Może zaraz przestać”.

15.02.2024

Czyta się kilka minut

 /
Eliza Kącka // Archiwum prywatne

Skwer Chorwacki, siedzę na ławce, obok dwie starsze rozmawiają z przejęciem. Piję sobie sok z gwinta, a tu słyszę: „Śnił mi się wąż nad Polską”. Druga starsza: „O mój Boże, co to znaczy?”. Pierwsza starsza: „No chyba wiadomo”. Druga: „O Boże, nie wiem”. Pierwsza: „Miałam też przekaz: smok ma trzy węże”. Starszy z sąsiedniej ławki, spod klombu: „Pani Halinko, niech pani to omówi z księdzem Romkiem”. Pani Halinka: „Telewizję Republikę oglądam i potem mam sny”. Druga: „Smok to diabeł, tak jest w Biblii”. Pani Halinka: „Wężem był Tusk, leciał nad Polską. Obok niego latał Putin”. Starszy: „Patrz pani, jak wszystko się zgadza”. Pani Halinka: „Jak mówię, dostałam przekaz”. Druga: „O tym powinni mówić w wiadomościach”. Pani Halinka: „Jeszcze powiedzą”. Kobieta z przeciwnej strony skweru: „To ma coś wspólnego z horoskopem chińskim?”. Antrakt niesmaku. Pani Halinka, na ciężkim zgorszeniu: „Nie”.

Autobus 119, nastolatka w telefon: „Aaa, zapraszasz mnie!”. Pauza. „Ok, słuchaj, mogę po kościele”. Pauza. „No przestań, dziś jest Popielec, matka mnie nie puści bez tego”. Pauza. „Oj, nie marudź, idę się posypać i pląsamy”. Pauza. „Wiem, że dziś walentynki, no ale co z tego, dla mojej matki Popielec, ona się jara popiołem, rozumiesz?”.

Instytut Onkologii, gapienie się w sufit. Na sąsiednim stanowisku pani podpięta i podrurkowana na każdym wolnym centymetrze. Pyta: „Ma pani coś poważnego?”. Odpowiadam: „Nie, nic” – nie tylko z przyzwoitości. Ona: „Czasem nie mam, wie pani, warunków, by śledzić wiadomości. Ale wpatruję się w łunę nad Warszawą. Nie wiem, czy pani wie, że nad Warszawą stale utrzymuje się łuna. Widać to z naszego piętra”. „Naszego piętra” – przytakuje staruszka spod ściany. „Ano – ciągnie moja rozmówczyni – nasze piętro jest naszą wyspą. Więc kiedy pani stąd wyjdzie, będzie pani wiedzieć, że nad Warszawą jest łuna”. „Nigdy jej nie widziałam”. „Ja też wcześniej nie. Ale tu tak. Z naszej perspektywy widać lepiej”. Pauza. „Już pani wie”. „I co mam z tym zrobić?”. „Jak to co? – obrusza się.  – Widziała pani ból?”. „Widziałam”. „Widziała pani zorzę?”. „Widziałam”. „To niech pani wróży, ma pani kompetencje”. Sprawdzę.

Pałac Staszica, krążę z plecakiem górskim. W plecaku książki, transport biblioteczny. Schodzę do holu, do półek szatniarskich. Z przedsionka wychyla się wyczekująco gość po sześćdziesiątce. Na konspirze: „Pssst, paniii”. „Tak?” – pytam. Przestraszył się: „Ciiiszej. Mają tu kibelek?”. „Jasne”. „Ale publiczny?”. „Hm, nikt pana chyba nie…”. Gość z nadzieją: „Umie pani odwrócić uwagę? Że pani słabo albo że kradzież? Bo ja tu ochronę widzę”. „Hehe, kradzież. A jak na pana wezwą policję?”. Zmartwił się: „Racja”. Po chwili: „No ale jak pani się udało, to mnie też, nie?”. „Byłam już na siku, owszem”. Gość na rozochoceniu: „I git, zuch dziewczyna! Zostawię panią z plecakiem, szybko skoczę i z głowy. Nikt nas nie złapie, no nie”.

Autobus 131, jazda na Mokotów. Dosiada się do mnie duet starszych. Rozkładają się w pakamerze siedzeniowej z siatami. „Ty słyszałaś, jest taki poeta Wencl?”. „Eee, to Niemiec albo Żyd”. „Anienie, to Polak, patriota. Właśnie go wycięli z listy lektur”. „Kto?! Za co?”. „To nasz człowiek, popiera Prezesa”. „Wencl, mówisz?”. „Jakoś tak”. „Są lody Wencl, może firma rodzinna od pokoleń: „Oj, nie wiem, pisowcy nie potrafią zarabiać”. „Prawda! To nasz Antoś już nie poczyta tego Wencela?”. „Wencla. Ale my jeszcze wygramy i będzie go miał na maturze”. „!”. „Ja myślę, Joanka, że czas na bibuły. Musimy Wencla odbić i skolportować”. „Tak!”. „Norwida też wywalili”. „Niech idą razem!”. „Damy w bibułę jeden wiersz Cypriana Kamila, jeden Wencela, orędzie ostatnie Prezesa i wers z Biblii. I się to powieli u Mietka”. „Trzeba”. „Kamil Norwid nam będzie z nieba błogosławił”. „A ten Wencl jeszcze żyje?”. „Jeśli go nie zabili, żyje. Ale to klasyk. Może zaraz przestać”.  

Biblioteka Narodowa, wycieczka w rezerwacie książek na wymarciu. Wchodzi przewodniczka, za nią naście osób w wieku późnoszkolnym. „Na razie pochodźcie sobie swobodnie. Rozejrzyjcie się. Tylko cicho”. Młody w dresie à la piżama do koleżanki: „Ty wiesz, co mamy robić?”. „Rozejrzeć się swobodnie”. „No ale gdzie?!”. „Nie jęcz, udawaj”. Chyłkiem obserwuję, jak błąkają się między regałami, patrząc to na nas, to w sufit, to w okna. Swobodnie. Przewodniczka: „Koniec pracy samodzielnej, teraz szkolenie”. Wskazuje na mnie: „Teraz nawiążę do stolika tej pani. Oto przeciętny warsztat pracy w bibliotece. Pani siedzi z wodą, można mieć wodę. Posiada w uszach słuchawki. Chodźcie państwo bliżej”. Nu dobrze, siedzę spokojnie, zdjęć mi nie mogą zrobić, pora karmienia jeszcze nie nadeszła. Przewodniczka: „Pani ma książki z magazynu, prawda?”. „Prawda” – odpowiadam, iskając się nerwowo. Ta na zakłopotaniu: „Pytałam dzieci, by nauczyły się rozpoznawać, ale dziękuję za aktywność”. Dzieci wgapiają się we mnie z rozbawieniem. „Zaraz sobie idziemy i będzie pani mogła pogrążyć się w lekturze”. Poszli pod sąsiedni regał. Młody w piżamie do koleżanki, tonem autodopieszczenia: „Jestem głodny, wyjmę baton”. „Tu chyba nie wolno”. „To mnie dołuje, muszę jeść”. Wskazał na mnie: „Myślisz, że ta babka jest prawdziwa?”. „W sensie?”. „Nie wiem, matka mi mówiła, że jak są wycieczki, to się opłaca statystów”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka, literaturoznawczyni, krytyczka. Autorka dwóch książek akademickich („Stanisław Brzozowski wobec Cypriana Norwida” oraz „Lektura jako spotkanie. Brzozowski – tekst – metoda”) i trzech prozatorskich („Elizje”, „po drugiej stronie siebie”, „Strefa… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Wąż nad Polską