Humory dopisują, Titanic wciąż płynie

Duet klimatologów przyjrzał się narzędziom, jakie do walki ze spodziewaną katastrofą klimatyczną powzięły poszczególne państwa. Słupki i wykresy są bezlitosne dla porozumień paryskich. Widać na nich czarno na białym, że kolonializm wcale się nie skończył.

18.11.2018

Czyta się kilka minut

Susza w Etiopii, krater El Sod, 2017 r. / Fot. Eric lafforgue/Exclusivepix Media/EAST NEWS /
Susza w Etiopii, krater El Sod, 2017 r. / Fot. Eric lafforgue/Exclusivepix Media/EAST NEWS /

Powiedzieć, że świat nauki znów zasypał nas niepokojącymi danymi, to nie powiedzieć nic. Yann Robiou du Pont i Malte Meinshausen, australijsko-niemiecki duet klimatologów, przyjrzał się narzędziom, jakie do walki ze spodziewaną katastrofą klimatyczną powzięły poszczególne państwa. Wyniki badań, opublikowali w piątek w czasopiśmie Nature Communications.

I tak, gdyby cały świat za wzór postępowania obrał klimatyczne cele Kanady, Rosji lub Chin, w XX wiek wchodzilibyśmy z planetą cieplejszą o ponad pięć stopni Celsjusza. Gdybyśmy naśladowali Stany Zjednoczone, świat ogrzałby się o 4 stopnie. Niewiele lepszy przykład daje Unia Europejska, uchodząca (jak się okazuje, niesłusznie) za lidera starań o lepsze jutro. Jej polityka klimatyczna doprowadziłaby do wzrostu średniej temperatury o 3,2 stopnie Celsjusza (wynik Polski to 3,7 st. C). Przypomnijmy, że zgodnie z opublikowanym kilka tygodni temu raportem IPCC, organu ONZ monitorującego nasz stan wiedzy o klimacie, granicą bezpieczeństwa dla planety jest ogrzanie jej o półtora stopnia Celsjusza. 

Podstawą do wspomnianego badania były cele, jakie dobrowolnie postawili przed sobą w 2015 roku uczestnicy szczytu klimatycznego w Paryżu. Nieliczni zauważali wówczas, że są one zbyt mało ambitne i tak czy inaczej sprowadzą świat na manowce. Słupki i wykresy, jakich dostarczyli Robiou du Pont i Meinshausen, są dla porozumień paryskich bezlitosne. Widać na nich czarno na białym, że kolonializm wcale się nie skończył. Rozwinięta Północ nie jest gotowa przemodelować swoich gospodarek, mimo że to ona odpowiada za zachodzące zmiany klimatyczne. Z kolei Południe, które de facto ma nóż na gardle (niespotykane susze już dziś nawiedzają środkową Afrykę), nie emitują do atmosfery wiele, więc walka z katastrofą nie wymaga od niego wielu wyrzeczeń. Zresztą pogarszające się warunki klimatyczne i tak nie dadzą krajom biednym większych szans na dalszy rozwój. Świat antropocenu jest i będzie światem dwóch prędkości.


CZYTAJ TAKŻE:

ZMIERZCH EPOKI CZŁOWIEKA: Kilka najbliższych lat będzie najważniejszych w historii ludzkiej bytności na Ziemi. Katastrofa klimatyczna nie będzie długotrwałym procesem. Po przekroczeniu punktu krytycznego nasz świat po prostu runie. Jego los decyduje się teraz – pisze Adam Robiński.

ROZMOWA Z EWĄ BIŃCZYK, FILOZOFKĄ: Mówienie, że na ratowanie Ziemi jest już za późno, paraliżuje. A my nie potrzebujemy wehikułów czasu ani geoinżynierii. Mamy opracowane proste rozwiązania. Musimy tylko zacząć je wdrażać.

TAKI MAMY KLIMAT: Rząd przedstawił trzeźwą diagnozę skutków zmiany klimatu, ale wciąż nie ma strategii, jak jej przeciwdziałać. Walka ze smogiem nie musi oznaczać, że będziemy emitować mniej dwutlenku węgla. Tekst Piotra Siergieja.


Publikacja tych danych akurat w teraz nie jest zapewne przypadkowa. Za dwa tygodnie w Katowicach rozpocznie się kolejny szczyt klimatyczny, na który liderzy całego świata przyjadą jak na spowiedź. Zgodnie z tym, co ustalono w Paryżu, nadszedł czas pierwszych rozliczeń, a więc prezentacji własnych osiągnięć na szczeblu krajowym. Metafora kościelna jest zresztą bardzo na miejscu, bo krajom, które stoją na bakier z własnymi deklaracjami, nie grozi żaden trybunał czy kary. Co najwyżej głębokie zaniepokojenie forum międzynarodowego, bo tak w języku dyplomacji wyraża się coś, co przeciętny człowiek rozumie jako ochrzan.

Bury w Katowicach nie obawia się także Donald Trump. Kiedy objął prezydenturę, Stany Zjednoczone wycofały się z postanowień paryskich (choć, zgodnie z jednym z zapisów z Paryża, decyzja ta wejdzie w życie dopiero w listopadzie 2020 roku, i to dzień po kolejnych wyborach prezydenckich). Według agencji Reutera, Trump chce w Katowicach obok głównego nurtu rozmów zorganizować coś na kształt kontr-szczytu, a więc panelu dyskusyjnego poświęconego skuteczniejszemu spalaniu paliw kopalnych. Podobną taktykę USA przyjęły rok temu w Bonn. I choć przedstawiciele tego kraju będą również brać udział w głównych negocjacjach (których celem będzie wypracowanie jakichś odgórnych mechanizmów kontroli), trudno oczekiwać od nich dużego zaangażowania. Tym bardziej, że mogą mieć wsparcie ludzi nowego prezydenta Brazylii. Jair Bolsonaro władzę w kraju obejmie dopiero w styczniu, jednak jeszcze zanim został elektem zapowiadał odejście od postanowień paryskich. 

Bal na Titanicu trwa w najlepsze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i pisarz, wychowanek „Życia Warszawy”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Opublikował książki „Hajstry. Krajobraz bocznych dróg”, „Kiczery. Podróż przez Bieszczady” oraz „Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów”. Otrzymał kilka nagród… więcej