Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw Pfizer i Moderna ogłosiły podwyżkę cen szczepionek. Tuż potem serwis Politico opublikował wyliczenia, z których wynika, że UE dostarczyła dotychczas tylko 7,9 mln z obiecanych 200 mln dawek dla ubogich krajów, co stawia ją daleko za USA (59,8 mln), jak i Chinami (24,2 mln). W tym kontekście dane o 48,9 i 48,6 proc. wyszczepionej populacji Starego Kontynentu i USA trudno nazwać inaczej niż powodem do wstydu na tle identycznych informacji z Afryki (3,5 proc.) czy nawet Azji (28,5 proc.). Globalny program szczepień nie istnieje.
A przecież zamożnemu światu nie brakuje szczepionek. Przeciwnie, ostatni raport renomowanego brytyjskiego think tanku Chatham House, który poddał analizie przyczyny rynkowej klęski preparatu AstraZeneca, pokazuje, że tę klęskę fundujemy sobie sami, przedkładając myślenie magiczne nad dane naukowe.
Szczepionka AZ – tańsza w produkcji i łatwiejsza w przechowywaniu od preparatów mRNA – miała być najważniejszym narzędziem w walce z pandemią w krajach Globalnego Południa. To, co było jej atutem, konkurencja przedstawiła jednak opinii publicznej jako wadę i w efekcie skutecznie zniechęciła rządy do zakupu szczepionek Astry jako tych rzekomo „mniej nowoczesnych”. Teraz preparaty mRNA drożeją. Szczepionek AZ – pomimo badań wskazujących na bezpieczeństwo ich stosowania – boją się już także mieszkańcy ubogich krajów, co stawia pod znakiem zapytania ich zakup. Tymczasem czwarta fala pandemii, wywołana wariantem wykrytym w Indiach, narasta już w Europie i nie będzie raczej ostatnią.