Frekwencja w wyborach to na razie potencjał. Dopiero się okaże, co się z niego wyłoni

Wstrzymałbym się z wiwatami. Z powodu kampanii wyborczej, która poprzedziła frekwencyjny sukces.

08.11.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek /
Tomasz Stawiszyński / Fot. Karol Paciorek

Czy rekordowa frekwencja w październikowych wyborach parlamentarnych to faktycznie – jak mogliśmy przeczytać, kiedy tylko pierwsze informacje na ten temat przedostały się do mediów – „przebudzenie społeczeństwa obywatelskiego”? Bezsporny dowód, że wyborcy odznaczający się dotąd pewnym nienaruszalnym zasobem bierności postanowili nareszcie wziąć sprawy w swoje ręce? Ekspresja głębokiej, uświadomionej odpowiedzialności za państwo, jego instytucje, sferę publiczną? Konsekwencja niewczesnego dostrzeżenia własnej sprawczości? (choć w końcu lepiej późno niż wcale, nieprawdaż?)

Być może tak się właśnie sprawy mają i w tym sensie rok 2023 rzeczywiście okaże się w polskiej historii społecznej momentem więcej niż przełomowym. Trzymam kciuki, bardzo bym chciał, żeby tak było. Być może jednak – proszę pozwolić mi na szczyptę sceptycyzmu, ostatecznie rolą specyficznego pisarstwa, jakie na tych łamach uprawiam, jest uporczywe poszukiwanie (również w sobie) spraw (nie)świadomie ignorowanych, marginalizowanych, niedopuszczanych do wiadomości – wcale nie o to w tej imponującej frekwencji chodzi. I być może niekoniecznie jest ona przyczynkiem do aż takiego optymizmu. A w każdym razie – nie od razu. Powiedzmy, że mamy tu dopiero potencjał do ewentualnej radości. Ale – jak to z potencjałem bywa – istnieje także ryzyko, że nigdy nie przekroczy on fazy potencjalnej. A nawet – jest i takie niebezpieczeństwo – że się rozwinie w innym zgoła kierunku, niż to jego wyjściowa natura zapowiada. Mówiąc krótko: uznaję tę frekwencję za potencjał w każdym razie ambiwalentny. Co się z niego realnie wyłoni, to się dopiero okaże, a zatem przynajmniej chwilowo wstrzymałbym się z wiwatami. 

Dlaczego w tonie cokolwiek defetystycznym próbuję zakłócać powszechne (przynajmniej po stronie niedawnej opozycji) przekonanie, że rekordowa frekwencja wyborcza jest symptomem wyłącznie dobrym? Dlatego mianowicie, że październikowe wybory poprzedzała bezprecedensowo brutalna kampania wyborcza, której zasadniczym motorem napędowym było prowokowanie – po obu zresztą stronach – intensywnych, apokaliptycznych fantazji i emocji (pisałem o tym więcej na łamach „TP” nr 43/2023). Czymże nas nie straszono! Hordy rozwścieczonych migrantów najeżdżających Polskę. Totalitarno-mafijne rządy ukrytych rosyjskich agentów, dławiących demokrację i gruntujących teren pod wprowadzenie nadwiślańskiej wersji putinizmu. Do tego nieustanne wzajemne oskarżenia o mataczenie, oszukiwanie, złą wolę, złodziejstwo, zdradę, zaprzaństwo, sprzedawczykowstwo, korupcję oraz wszelkie możliwe grzechy, zaniedbania, przekroczenia i przestępstwa. I jeszcze: potężna presja, nawoływanie do pospolitego ruszenia. Tysiące wzmożonych komentarzy w mediach społecznościowych. Bezalternatywność. Wzywanie do zwierania szeregów, ratowania kraju przed definitywną zgubą. Zachęta, ba, nakaz głosowania przeciw tym lub tamtym. No i żywiołowe potępianie każdego, kto się z tej mobilizacji wyłamywał, miał jakieś wątpliwości, usiłował podważać te lub tamte dogmatyzmy. Albo, o zgrozo, dawał do zrozumienia, że się waha, czy w ogóle 15 października wychodzić z domu. Choć przecież, przypomnę, udział w wyborach – jak stanowi konstytucja – jest prawem każdego obywatela, nie zaś jego obowiązkiem.

Innymi słowy, mam obawy, a nawet podejrzenia, że istotnym paliwem tegorocznych wyborów – a więc i towarzyszącej im frekwencji – były silne negatywne emocje, z tego zaś budulca rzadko kiedy da się uformować społeczeństwo obywatelskie. Czy te podejrzenia są uzasadnione – o tym się oczywiście już niebawem przekonamy. Nie tylko podczas kolejnych wyborów, ale także w codziennej, życiowej praktyce. Jak będzie wyglądał emocjonalny krajobraz polskiego społeczeństwa miesiąc, dwa, pół roku, rok po tych wyborach? Czy intensywna polaryzacja stopniowo osłabnie, czy też przeciwnie: wybuchnie ze zwielokrotnioną siłą? Czy nastąpi ogólnopolskie ukojenie rozwibrowanych do granic możliwości serc i umysłów, kiedy już każda ze stron przyjmie do wiadomości, że dominująca w ich bańce apokaliptyczna fantazja jednak się nie spełniła? Czy może politycy i propagandyści obu skłóconych obozów zdecydują się dalej korzystać z tego poręcznego narzędzia, które tyle przecież ułatwia? Odchodzącej władzy – konsolidację we własnych szeregach zagrożonych rozpadem. Nowej władzy, która jest pod wielką presją oczekiwań – usprawiedliwianie rozmaitych niedociągnięć, obstrukcji, a także, last but not least, ociągania się z realizowaniem wyjątkowo hojnych i rozległych obietnic? A każdemu z osobna – mobilizację elektoratu poprzez stary, dobry alarmizm: oto nadeszły czasy ostateczne?

Znowu – niebawem się przekonamy. Tymczasem dobrze by było ochłonąć i na spokojnie rozejrzeć się dookoła, otacza nas bowiem świat coraz bardziej skomplikowany, mroczny i niebezpieczny. Na stole są więc faktyczne apokalipsy, zupełnie inne niż te, którymi się tutaj przez ostatnie miesiące ekstatycznie okładaliśmy po głowach. I zdecydowanie od tamtych groźniejsze, przede wszystkim dlatego, że się wiążą z realnym, nie zaś wyobrażonym zagrożeniem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Frekwencyjna ambiwalencja