Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Papież pojechał do Mongolii – kraju rozległych przestrzeni, gdzie ludzi niewiele, a katolików nie ma niemal wcale. A jednak warto całkiem nie przeoczyć tego wydarzenia i słów wypowiedzianych tam przez Franciszka. Można bowiem wśród nich znaleźć takie, które zwracają uwagę na coś o znaczeniu uniwersalnym – przekraczającym granice kultur i ważnym dla każdej osoby.
„Chmury przemijają, niebo zostaje” – brzmi mongolskie powiedzenie. „Bądź jak niebo” – dopowiada inne. Oba Franciszek zacytował podczas powitalnego przemówienia. Zaś na koniec mszy, celebrowanej przez około tysiąc mongolskich katolików, przywołał jezuitę, Pierre’a Teilharda de Chardin – teologa, filozofa i naukowca, który niemal sto lat wcześniej prowadził geologiczne badania na pustyni nieodległej od miejsca, gdzie papież przewodniczył Eucharystii.
Jezuita też chciał odprawić mszę, ale nie miał wtedy chleba, ani wina. Dostrzegł jednak boską bezgraniczną obecność we wszechświecie i uświadomił sobie fundamentalne dążenie: „w kształcie wszystkiego, co spotykam dzisiaj, co mi się przydarza, co osiągam – pragnę i oczekuję Ciebie”. Teilhard ułożył więc modlitwę, którą nazwał „mszą na ołtarzu świata”: „przyjmij, Panie, tę wszechogarniającą hostię, którą całe Twoje stworzenie, poruszane przez Twoje magnetyczne przyciąganie, ofiaruje Ci o brzasku tego nowego dnia”.
Teilhard zrozumiał, że w najgłębszym sensie tego słowa „Eucharystia jest w jakiś sposób zawsze celebrowana na ołtarzu świata”. Teologiczna wizja europejskiego jezuity zgodna jest na głębokim poziomie z mongolską ludową mądrością. „Chmury przemijają, niebo zostaje” – nasze życie toczy się w świecie pełnym chaosu, cierpienia, zawirowań, konfliktów. Ale – jak odkrył de Chardin (i wielu przed nim), a co przypomniał w Mongolii Franciszek – ponad tym wszystkim (lub też: w głębi tego wszystkiego) istnieje nieprzerwanie świetlista, nieograniczona Przestrzeń, w której – jeśli ją dostrzeżemy i w sobie (nawet niewyraźnie) – możemy być wolni, możemy się nieustannie rozwijać i stawać coraz bardziej jak Ona.