Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdybym był lekarzem Profesora, to w sprawach istotnych tajemnica lekarska wiązałaby mi język, ale np. szczegółowe wyniki badania krwi złożyłbym w określoną konstelację i twierdził, iż to ona warunkuje cechy jego osobowości i charakteru. Któż śmiałby mi zaprzeczyć? Czy - w celu porównania - znalazłby się na świecie drugi taki profesor Władysław Bartoszewski?
To jednak niewykonalne. A ks. Adam Boniecki czeka na wypowiedź. Zadał mi nawet telefonicznie temat: profesor Bartoszewski jako fenomen medyczny, fenomen witalności.
Nie dysponując badaniem lekarskim ani analizami krwi, przedstawię hipotezę, jak na uczonego medyka przystało. Powiem od razu, że hipoteza moja nie oprze się o geny. To zapewne zbudzi zdziwienie, bo medycyna dziś jest molekularna i w najgłębszych poziomach, sięgających DNA, szuka wyjaśnienia swoich praw.
Ale człowiek to coś więcej niż tylko zbiornik genów. Od szympansów, z którymi łączy nas podobieństwo sięgające 98 proc. genów, różnimy się przede wszystkim wyższymi czynnościami nerwowymi, kognitywnymi, plasowanymi w mózgu. Już w XIX wieku pewnym obszarom półkul mózgowych zaczęto przypisywać określone funkcje i nazywać je ośrodkami.
I tak, przykładowo, większość z nas słyszała zapewne o ośrodku mowy. Współczesne techniki obrazowania mózgu - rezonans magnetyczny i tomografia komputerowa - doprowadziły do rozkwitu poszukiwanie ośrodków w centralnym systemie nerwowym. Jeśli w jakimś regionie mózgu dochodzi do wzmożonej aktywności, to na ekranie monitora zapala się w tym miejscu kolorowe światełko i mówimy, że dany ośrodek jest wzbudzony, pracuje pełną parą. Rozdzielczość współczesnych aparatów jest już tak wysoka, że przedstawiono obrazki, na których miałby być widoczny ośrodek słuchu absolutnego. W styczniu 2007 r. neurofizjolodzy amerykańscy opublikowali wstępne obserwacje, sugerujące istnienie w mózgu ośrodka quasi-altruistycznego, odpowiedzialnego za działania dobroczynne.
Otóż twierdzę, że profesor Władysław Bartoszewski dysponuje unikalnym ośrodkiem w swoich wielkich półkulach mózgowych. To ośrodek przyzwoitości. Nie trzeba wzmacniaczy, rezonansów ostatniej generacji czy tomografów. Wystarczy przyłożyć dwie zwykłe elektrody, a ośrodek ten zaświeci jasnym, promiennym światłem. Nie próbuję go zdefiniować. Można w tym celu sięgnąć do książki "Warto być przyzwoitym". Przyzwoitość. Nad wyraz skromne słowo, jak skromny jest człowiek, który zachęca nas, aby tę cechę w życiu pielęgnować.
I sam jest dla nas jej wzorem.
ANDRZEJ SZCZEKLIK urodził się w 1938 r. Profesor Kliniki Chorób Wewnętrznych UJ, zajmuje się kardiologią i pulmunologią. W 2002 r. ukazała się w 2002 r. jego książka "Katharsis. O uzdrowicielskiej mocy natury i sztuki" (esej odsłaniający istotę medycyny i jej związków ze sztuką).