Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
4 stycznia 2018 r. zapowiedział, że po serii skandali z fake newsami „naprawi Facebooka”. Dziś pytanie brzmi, czy Facebooka da się naprawić.
W 2018 r. nie było miesiąca bez skandalu. W lutym opisano, jak Rosjanie używali Facebooka do manipulowania opiniami Amerykanów. W marcu śledczy ONZ ogłosili, że portal, lekceważąc mowę nienawiści, odegrał kluczową rolę w ludobójstwie Rohingów. Zaraz potem Christopher Wylie, były pracownik Cambridge Analytica, ujawnił cały system manipulacji opiniami i wyborami milionów ludzi, o których danych dostarczył Facebook. Następne miesiące były pasmem wycieków danych. Kolejne przeprosiny Zuckerberga stały się tak schematyczne i puste, że pismo „Wired” ukuło na nie nazwę: „zuckosiny”.
Najgorszy dla Facebooka był jednak grudzień. Najpierw dziennikarze, których najął do odsiewania fake newsów, ogłosili, że czują się wykorzystani w propagandowym show i nie wierzą w jego dobre intencje. Potem dwa nowe raporty zasugerowały, że Facebook tuszował skalę działań Rosjan. Na koniec wyszło na jaw, że portal dawał dane użytkowników i wgląd w ich korespondencję m.in. Apple’owi, Amazonowi czy związanemu z Kremlem Yandexowi.
Zuckerberg w tym roku stracił 15 mld dolarów. Może stracić jeszcze więcej. Bo nie wiadomo, na jak długo ponad 2 miliardom użytkowników Facebooka starczy wiary, że to portal, który „łączy ludzi”, a nie ich sprzedaje. ©