Atak na Ukrainę do wstrzyknięcia

Dyplomacja jest jednym z koni pociągowych putinizmu. W warunkach prowadzonej przez Rosję wojny przeciwko Ukrainie pełni dwojaką rolę – dyplomaci mają za zadanie na forum międzynarodowym wykręcać kota ogonem i pokazywać wojnę jako pokojową inicjatywę Kremla, a agenci pracujący pod dyplomatyczną przykrywką dopełniają dzieła swoją krecią robotą.
Obdarzony imponującym wzrostem i charakterystyczną pociągłą twarzą minister Siergiej Ławrow czuje się w rozgrywkach dyplomatycznych jak ryba w wodzie. Pozuje na bywalca najlepszych światowych salonów nienagannie ubrany w dobrze skrojony garnitur, zawsze czujny, ma pod ręką ciętą ripostę, bezlitośnie przygważdża adwersarzy, bez zmrużenia powiek kłamiąc w żywe oczy. Wsławił się między innymi wypowiedzianym na początku wojny stwierdzeniem: „Rosja nigdy na nikogo nie napadała. Na Ukrainę też nie napadliśmy”.
Opanowaną do perfekcji rolę lwa dyplomatycznych salonów Ławrow chciał odegrać również podczas zlotu ministrów spraw zagranicznych G20 na Bali. Przedsięwzięcie miało na celu ramowe przygotowanie planowanego na listopad szczytu przywódców grupy. Ale coś poszło nie tak. Już podczas powitalnego zdjęcia Ławrowa na ściance z gospodynią spotkania, minister spraw zagranicznych Indonezji zgromadzeni dziennikarze rzucili w stronę szefa rosyjskiej dyplomacji kilka pytań: „Dlaczego zaczęliście tę wojnę?”, „Kiedy wreszcie skończycie tę wojnę?” itd. Nie muszę dodawać, że minister Ławrow – choć nie ma przytępionego słuchu – tych pytań nie usłyszał. W każdym razie nie raczył udzielić na nie odpowiedzi. Zaprezentował przedstawicielom prasy plecy doskonale dopasowanej marynarki.
Potem nastąpiła seria afrontów. Z uwagi na obecność Ławrowa na uroczystej kolacji przybycia ostentacyjnie odmówił minister spraw zagranicznych Japonii. Szef Departamentu Stanu USA i koledzy z innych państw zachodnich oznajmili, że nie zamierzają się fotografować z Ławrowem, odwołano więc tradycyjną wspólną fotkę uczestników. Z kolei Ławrow wyszedł z sali, gdy trwało wystąpienie online ministra spraw zagranicznych Ukrainy. Nie brał też udziału w obradach, gdy przemawiała minister spraw zagranicznych Niemiec, która wcześniej głośno oznajmiła, że nie chce stać obok Ławrowa, firmującego okrutną wojnę. „Ja nikogo nie zapraszałem do wspólnego zdjęcia. Jestem tu na zaproszenie Indonezji” – powiedział w podsumowaniu z godnością Ławrow, choć jednocześnie milczał, gdy indonezyjska minister podczas spotkania z nim wezwała Rosję do zaprzestania działań zbrojnych przeciwko Ukrainie.
W swoim wystąpieniu na forum G20 Ławrow powtórzył propagandowe mantry: Rosja nie jest agresorem, a tylko występuje w obronie etnicznych Rosjan i chce denazyfikować władze w Kijowie. Powiedział też, że to Zachód uniemożliwia podjęcie rozmów pokojowych Rosji z Ukrainą (Rosja jest do takich rozmów gotowa), co więcej: zmusza Kijów do pobierania dostaw zachodniej broni i używania jej do bombardowania miast i zabijania ludności cywilnej. „Oni tam chcą nie rozmów, a zwycięstwa Ukrainy na polu walki”. Natomiast kryzys energetyczny nie jest winą Rosji, zaczął się dawno i jest „rezultatem awanturniczej, nieprzemyślanej, błędnej polityki Zachodu”. A teraz USA zmuszają świat do przechodzenia na droższe surowce energetyczne, choć Rosja jest gotowa wypełniać swoje zobowiązania wynikające z umów. Gdy się słucha tych wywodów, można zadać pytanie, czy Ławrow niemiłosiernie wykręcając kota ogonem, sam się już nie zgubił w ustalaniu, gdzie ten kot ma ogon.
BIAŁORUSCY OCHOTNICY BRONIĄ UKRAINY >>>>
Wobec konsekwentnego bojkotu Zachodu Rosja rozgląda się za alternatywą. Od wielu miesięcy gadające głowy w telewizyjnych seansach nienawiści powtarzają, że krytyka ze strony Zachodu jest nieważna, Rosja nie jest bowiem izolowana na arenie międzynarodowej, gdyż z Rosją jest większość świata. Potwierdzeniu tej tezy miała służyć m.in. lista rozmówców Ławrowa na Bali. Ostatnio wiele uwagi rosyjska dyplomacja poświęca wzmacnianiu współpracy w ramach BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA). Dziś gazeta „Izwiestia” z entuzjazmem trąbi, że do tej organizacji współpracy międzynarodowej zamierzają przystąpić Arabia Saudyjska, Turcja i Egipt, a także Argentyna i Iran, co znacznie wzmocni pozycje wszystkich starych i nowych członków. Do powiększenia grona może dojść już w 2023 r. A czy dojdzie? To odległa perspektywa.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)