Drogi Boga

Nigdy się nie odważyłem pójść na wielką pielgrzymkę, choć wiem, że jej uczestnicy wracają opaleni i szczęśliwi.

05.08.2019

Czyta się kilka minut

 /
/

Może podświadomie bałem się tego, co opisał Władysław Reymont w przypomnianym przez Dariusza Kosińskiego reportażu z 1894 r.: „I ten płacz tak się podnosił, że przechodził w jęk, w ryk prawie, zalewał mózgi i serca, i stapiał wszystkich w jedną bryłę drgającą w łkaniu...”. Przerażają mnie takie zbiorowe uniesienia.

Owszem, jako duszpasterz akademicki kilkakrotnie wyruszałem na Jasną Górę z niewielką grupą chętnych. Pieszo, z plecakiem, bocznymi drogami, bez zamówionych noclegów, moknąc w deszczu. Ale przyznaję: o tych wielkich pielgrzymkach niewiele wiem. Przeczytałem więc „Les chemins de Dieu” (Drogi Boże), historię chrześcijańskich pielgrzymek od początku do naszych czasów. Oto kilka zapisków na jej marginesie.

Stary i Nowy Testament zawierają mnóstwo informacji o pielgrzymkach. Żydzi odwiedzali miejsca związane z objawieniem się Boga, z historią wielkich wydarzeń i świętych postaci, np. Szilo – miejsce przebywania Arki Przymierza. Potem, gdy Dawid przeniósł Arkę do Jerozolimy, a Salomon wybudował świątynię, wszyscy Żydzi, także Jezus, pielgrzymowali do Jerozolimy.

Chrześcijanie przejęli tę praktykę. Oni chcieli dotknąć miejsc związanych z Jezusem, z męczennikami, świętymi.

Zwyczaj odwiedzania przez chrześcijan Ziemi Świętej i miejsc uświęconych istnieje od starożytności. Jego specyfiką jest dobrowolność. Żaden przepis, jak np. w islamie, niczego nie nakazywał. Zdumiewająca jest więc ta potrzeba fizycznej obecności, często za cenę trudu długiej podróży, w miejscu uświęconym. W średniowieczu przeważały pielgrzymki pokutne, ale też pielgrzymowano dla uzyskania jakiejś łaski lub dziękczynnie. Były okresy nasilenia ruchu pielgrzymkowego, słabnięcia, a nawet zanikania, surowych przepisów, zakazów.


CZYTAJ TAKŻE

O. MACIEJ BISKUP, DOMINIKANIN: Kiedy próbujemy komunikować się z Bogiem językiem pobożnym, możemy zgubić nasze realne doświadczenia. Lepiej iść w ciszy, niech ona przemówi >>>


W XIV i XV w. władcy i zamożni chrześcijanie wysyłali na pielgrzymki wynajętych zastępców. Nie zawsze byli to ludzie pobożni. Pielgrzymki zamienili w mało budującą lub wręcz gorszącą przygodę. To prowokowało ostre krytyki pielgrzymek w ogóle. Zresztą nie tylko to. Duchownych irytował np. zbyt łatwy, bez ich pośrednictwa, dostęp pielgrzymów do „sacrum”: sami się pchali do świętych relikwii, sami dotykali rzeźb i obrazów w celu uzdrowienia czy otrzymania łaski. Proboszczowie zaś nie byli zachwyceni hojnością parafian w sanktuariach, zamiast w rodzimej parafii. Zarzucano też pielgrzymom magiczne traktowanie relikwii i miejsc świętych. Z czasem wszystko zmieniało się na lepsze. Opracowano dobrą organizację pielgrzymek, pogłębiło się rozumienie ich sensu.

Wokół ruchu pielgrzymkowego rozwijały się struktury jego obsługi. Dziś nadal mamy bezinteresowną gościnność wsi, przez które przechodzą jasnogórscy pielgrzymi, i wyspecjalizowane przedsiębiorstwa pielgrzymkowe. Biznes: hotele, transport, możliwie największa liczba miejsc świętych i nie tylko. W programie jednego z nich widziałem punkt: „plaża Copacabana”.


CZYTAJ TAKŻE

IDZIE KOŚCIÓŁ I NARÓD: W polskich pielgrzymkach dominują formy zbiorowe, w których przeważa konwencjonalna zabawa. Nie o dramat osobistej przemiany chodzi, lecz o proces wytwarzania się wspólnoty >>>


Kształt pielgrzymowania zmieniał się więc z upływem czasu. Autorzy wspomnianej książki uspokajają: chrześcijański turysta, jeśli się postara, może nawet podróż do Palma de Mallorca zamienić w prawdziwą pielgrzymkę. Podobnie jak turystyczna wizyta w Ziemi Świętej, może się stać pielgrzymką, która zmusi do myślenia o Chrystusie.

Ani to procesja, ani nabożeństwo. Pielgrzymki to specjalny, wspólnotowy i publiczny wyraz wiary. Nic nie wskazuje na to, by miały zaniknąć. Będą trwały. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2019