Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakub, po dwudziestu latach zamieszkiwania u swego wuja, a zarazem teścia Labana, ma już wyraźnie dosyć jego oszustw polegających na częstych niekorzystnych zmianach warunków zatrudnienia. Na pastwisku, gdzie Labanowe ucho nie sięga, Praojciec naradza się ze swoimi żonami na temat planowanego powrotu do Kanaanu. Przed potajemnym wymarszem, kiedy ojciec zajęty jest strzyżeniem owiec, Rachela kradnie jego terafim (Cylkow: „bożki”, zob. Rdz 31, 19). W przyszłości przyjdzie jej zapłacić za to bardzo wysoką cenę.
Zorientowawszy się, że Jakub wraz z rodziną i dobytkiem uciekł, Laban puszcza się w pościg. Dopędziwszy zbiegów, wygłasza tyradę, którą kończy pytaniem: „Ale czemu skradłeś bogi moje?” (wers 30). Jakub nie ma pojęcia, że Rachela zabrała ojcowe terafim, więc śmiało odpowiada wujowi: „Ten zaś, u którego znajdziesz bogi twoje, żyć nie będzie; wobec krewnych naszych rozpoznawaj, co jest u mnie, i zabierz sobie!” (wers 32). Laban przystępuje do rewizji namiotów. Rachela chowa terafim pod siodło, siada na nim i gdy ojciec robi u niej kipisz, przeprasza go, że nie wstanie, albowiem ma właśnie „właściwość kobiet” (wers 35). Po bezowocnych poszukiwaniach teść zawiera z Jakubem pakt o nieagresji i wraca do domu.
Midrasz mówi, że Jakub – nieświadomie – wydaje wyrok na ukochaną żonę, która przed osiągnięciem celu podróży umiera przy porodzie (zob. 35, 19). Dlaczego Rachela decyduje się ukraść z rodzinnego domu terafim? Zgodnie z zasadą, by oceniać każdą osobę przychylnie, komentatorzy starają się przypisać jej dobre intencje. Zrobiła to, by uratować rodzica od bałwochwalstwa – mówi jeden, a kolejny wzmacnia przekaz: aby ojciec zastanowił się i stwierdził, że bóstwo, które daje się ukraść, na niewiele się komukolwiek zda. Kolejny polemizuje – jeżeli motywacją jest przeciwdziałanie idolatrii, dlaczego kobieta nadal ma terafim ze sobą?
Bardzo zasadne pytanie, skoro wiadomo z dalszego etapu podróży, że Praojciec jest w tym względzie dość zasadniczy (zob. 35, 2-4). Tenże egzegeta, wytrącając sobie argument z ręki, szuka innego pozytywnego uzasadnienia czynu Racheli: nie chce, by ojciec się dowiedział, jakim szlakiem podążają zbiegowie. Tym samym nawiązuje do innych funkcji terafim – tu: wróżbiarskich – których możemy domyślać się z innych kontekstów, w których występuje to słowo (zob. np. Sdz 17, 5). Nie sposób wyłowić z nich koherentny obraz tego, czym dokładnie były. W każdym razie już król Jozjasz, przeprowadzając reformę religijną, wytępił „wieszczbiarzy i znachorów, i bożki domowe [hebr. terafim], i bałwany, i wszystkie one ohydy” (2 Krl 23, 24). Strońmy od nich – lary i penaty nam niepotrzebne.