Demokracja oczekuje, że się porządnie „zmęczysz”

Odbyłem w ostatnim czasie kilka dłuższych rozmów na temat sensu głosowania. Mam nadzieję, że wszystkich, z którymi rozmawiałem, udało mi się przekonać.

07.10.2023

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz / fot. Grażyna Makara /

To ostatni felieton społeczno-polityczny, kolejny będzie o poezji, obiecuję. Choć zauważyłem, że najchętniej czytane i komentowane są te idące skrajem polityki właśnie. Ludzie bardzo potrzebują, żeby ktoś wypowiedział to, co w nich siedzi. Co przychodzi im na myśl, choć potem ginie w natłoku innych myśli. Także to, do czego sami przed sobą nie zawsze chcą się przyznać.

Osoby na co dzień opanowane mówią mi: kiedy zaczyna się rozmowa o polityce, czuję, jak coś we mnie wstępuje. Nie potrafię zachować spokoju, druga strona też nie, więc szybko dochodzi do eksplozji. Właściwie można odnieść wrażenie, że obie strony na tę eksplozję czekają. Zamiast dążyć do tego, żeby się porozumieć, obie robią wszystko, żeby wspólnie doprowadzić do wybuchu. Nie myśli się wtedy o ofiarach, zniszczeniach… Albo gorzej – myśli się o zniszczeniach i ofiarach z satysfakcją. Dopiero później przychodzi opamiętanie.

Rany po słowach potrafią goić się długo i nie zagoić nigdy. Zranione zostają osoby – jedne bezpośrednio, inne pośrednio – ale zraniona zostaje także zbiorowość. Naruszone zostają reguły, które nią rządzą, te formalne i te nie. To tak, jakby do wodociągu, który dostarcza wodę danej wspólnocie, dostały się nagle ścieki, choćby w niewielkiej ilości. Może się wydawać, że płynąca woda poradzi sobie z nimi, prędzej czy później je rozpuści. Tyle że ścieki są już w kranach, ludzie obmyli nimi twarze i przepłukali usta. Może się przy tym skrzywili z niesmakiem? A może nawet nie zauważyli, że woda, którą im dostarczono, jest wodą zatrutą?

Odbyłem w ostatnim czasie kilka dłuższych rozmów na temat sensu głosowania. Mam nadzieję, że wszystkich, z którymi rozmawiałem, udało mi się przekonać. Budujące jest to, że jak się przyjrzeć uważniej, są wśród kandydatek i kandydatów osoby – i nie jest ich wcale mało – które potrafią zachować kulturę słowa, nie manipulować faktami, składać w miarę rozsądne obietnice i tak dalej. Co ciekawe jednak, ich nazwiska jakoś nie potrafią nam, wyborczyniom i wyborcom, wryć się w pamięć. Musimy je sobie powtarzać, ponieważ w mediach powtarzają się rzadko. Ktoś mi opowiedział, że jego ojciec czy stryj założył przed kolejnymi wyborami specjalny notes, w którym zapisywał, co kto w kampanii powiedział sensownego. Notes bardzo się przydał, gdy trzeba było w końcu podjąć decyzję.

Martwię się, że przy okazji wyborów pada tak wiele oszczerczych, raniących i kłamliwych słów, że te dobre słowa mogą zostać zapomniane. Zauważyłem znamienną reakcję: kiedy kandydatki lub kandydaci posługują się językiem dalekim od radykalizmu, reakcją jest na ogół obojętność, niezależnie od tego, czy dana osoba ma do powiedzenia coś interesującego, czy po prostu „pływa”. I na odwrót: kiedy język się radykalizuje, to może wprawdzie rosnąć niechęć do danego kandydata, ale równolegle rośnie też zainteresowanie. Przejmuje mnie, kiedy kandydat o ewidentnym braku kompetencji jest hołubiony przez media tylko dlatego, że nie powściąga swojego języka. To jeden z cieni demokracji: że wyborców pociągnąć może byle kto, wystarczy, by miał tupet, ambicję i był odrobinę pracowity.

Wybory to wysiłek – także dla głosujących. I nie chodzi bynajmniej o samo pofatygowanie się do urn (przy okazji, bo mnie o to pytacie: kart do referendum nie trzeba brać i nie trzeba się z tego tłumaczyć). Chodzi o to, żeby pociągnąć inne osoby wokół siebie, przekonać, by też się tam pofatygowały. „Fatigare” to po łacinie „męczyć się”. Demokracja oczekuje, że się „zmęczysz”, i to „zmęczysz” porządnie. W przeciwnym razie – może ci nie dać tego, na czym bardzo ci zależy.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Jeszcze jeden wysiłek