Czytajmy ze zrozumieniem. Zwłaszcza Biblię

Był czas, że krytyczne opracowania o Piśmie Świętym obkładano karami kościelnymi, a na czytanie ich trzeba było mieć pozwolenie biskupa.

22.11.2023

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Komentowanie Biblii jest ryzykowne. Nawet zajmowanie się księgami Nowego Testamentu od tego ryzyka nie jest wolne. Pokazuje to opublikowany w tym numerze artykuł Pawła Rakowskiego SJ.

Księgi te – nawet cztery Ewangelie, Listy, Dzieje Apostolskie – powstały dawno. Wiadomo, że ich autorstwo, w jakimś przynajmniej stopniu, nie było jednolite, a zresztą i w tym punkcie nie ma jednej, absolutnie pewnej opinii. Teolog ks. Eligiusz Piotrowski w opasłym tomie (ponad 840 stron) pt. „Początki wiary w zmartwychwstanie Jezusa” pokazał, na czym polega poważna praca nad biblijnym tekstem. Zacytujmy ostatni fragment tej książki: „Zmartwychwstania Jezusa może zatem dowieść jedynie wspólnota Jego uczniów, która ze wszystkich sił stara się realizować to, czego On nauczał i za co oddał swe życie. Bez tego fundamentalnego świadectwa wszelkie inne dowody, argumenty i racje byłyby tylko nic niewartą erystyką. A od takiego rozwiązania Jezus z Nazaretu był daleki. Sam fakt, że prawie dwa tysiące lat po Jego śmierci, na różne sposoby żyje On we współczesnym świecie, przekonuje o tym, że śmierć na krzyżu nie była ostatnim epizodem Jego życia, ale początkiem kształtowania nowej historii znacznej części ludzkiej społeczności. Dlatego można wciąż mówić o Jego powstaniu z martwych. Choć obok wyznania: zmartwychwstał ciągle pojawia się pytanie: ale jak to rozumieć?”. 

Pisząc na naszych łamach o książce ks. Piotrowskiego, Józef Majewski słusznie zauważył: „Niewątpliwie są sprawy wiary, które przekraczają ludzkie możliwości poznawcze, co wcale nie znaczy, że trzeba przed nimi kapitulować. Przeciwnie, można i trzeba je zgłębiać, a nawet spierać się o nie, zostawiając miejsce na różne rozwiązania i stanowiska, bez rzucania anatem”. 

Ustalaniem i rozstrzyganiem, co w księgach Starego i Nowego Testamentu jest zapisem wydarzeń historycznych, co zaś opisem wyobrażeń czy wreszcie ozdobnikiem literackim, dopisanym do realistycznego opisu wydarzeń, by dodać im blasku lub by je skomentować (anioł w Ogrodzie Oliwnym, głos z nieba podczas chrztu w Jordanie) – zajmują się nauki biblijne. Dzięki postępowi tych nauk coraz lepiej odczytujemy stare zapisy, których autorzy nie trzymali się zasad obowiązujących dzisiaj. Czytanie Pisma Świętego – o czym należy pamiętać – jest zawsze czytaniem książki, która powstała dawno, kiedy powielano teksty przepisując je, a w czasie przepisywania dokonując korekt, uzupełnień, a także popełniając, bynajmniej nie złośliwie, rozmaite błędy. Czytając Biblię należy też pamiętać o języku oryginału. My korzystamy zwykle z tłumaczeń, które są lepsze lub gorsze, zawsze jednak są tylko tłumaczeniami. W dodatku z języków należących do całkiem innej rodziny językowej, posługujących się nie zawsze dziś jasnymi poetykami, obrazami i odwołaniami. Jedno słowo może mieć wiele znaczeń. Stąd np. przywoływana przez Pawła Rakowskiego trudność w przekładzie słów Boga skierowanych do Abrahama: „wnieś go tam na ofiarę” czy też, jak w polskim przekładzie, „i tam złóż go w ofierze”.

Nie ma co udawać, że lektura Biblii nie stwarza trudności. Jej odczytywanie wciąż jeszcze wymaga udoskonalania. Sposobem takiego doskonalenia własnej lektury Biblii jest pogłębianie własnej wiedzy, dzięki np. wspomnianemu dziełu ks. Piotrowskiego, ale też licznych – często znacznie łatwiejszych i mniej obszernych – fachowych książek. Był czas, że tego rodzaju opracowania obkładano karami kościelnymi, a na czytanie ich trzeba było mieć pozwolenie biskupa. Wynikało to z przekonania o słabym przygotowaniu większości katolików do takiej lektury. Zresztą, wszelkie takie zakazy były mało skuteczne. Restrykcje już dość dawno zdjęto, przygotowanie katolików jest z pewnością lepsze (choć często nie najlepsze). Możemy czytać wszystko. Wszystko też można dziś wydawać. Tym ważniejszy staje się wybrzmiewający w tekście o. Rakowskiego postulat, żeby, gdy chodzi o odczytywanie Biblii – choć przecież nie tylko wtedy – sięgać po dzieła kompetentne i poważne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Weź, czytaj