Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Spośród 25 tysięcy sterylizacji o charakterze eugenicznym, których dokonano na terenie Japonii w drugiej połowie XX w., dwie trzecie odbyło się bez zgody pacjenta. Prawną rękojmię procederu stanowiła ustawa z 1948 r., mająca „zapobiegać urodzeniom niskiej jakości potomstwa oraz chronić życie i zdrowie matki”. Tej mrocznej karty japońskiej historii dotyczy 1400-stronicowy raport, który 19 czerwca został upubliczniony przez parlament w Tokio.
STERYLIZACJI PODLEGAĆ MIAŁY osoby upośledzone umysłowo lub fizycznie, a także dotknięte chorobą dziedziczną. Opublikowane dokumenty wskazują, że kryteria te spełniał już nawet niedowład słuchu czy osteoporoza. Osoby zakwalifikowane na zabieg zwabiano do szpitala choćby pod pretekstem konieczności usunięcia wyrostka robaczkowego; najmłodszy pacjent miał dziewięć lat.
Ponura sekta religijna, z którą okazuje się powiązana znaczna część elit politycznych – to nie teoria spiskowa, lecz japońska rzeczywistość. Co mówi o tym kraju i jego powojennej historii? >>>>
Niektórzy z poszkodowanych o faktycznej przyczynie swojej bezpłodności mieli dowiedzieć się dopiero po latach. Byli i tacy, którzy pozostali jej nieświadomi aż do śmierci. Sterylizacja młodej osoby prowadziła często do osobistych tragedii w dorosłym życiu, np. gdy mąż opuszczał żonę, niemogącą wydać na świat potomstwa.
Z dzisiejszej perspektywy moralnie wątpliwe pozostają też liczne przypadki sterylizacji dokonanej za zgodą pacjenta. Choćby na prowincji, gdzie człowiek pozbawiony możliwości szerszych konsultacji giął się pod autorytetem lekarskim bądź władz lokalnych. Na sterylizację godziło się też wielu dotkniętych chorobą Hansena, czyli trądem, dyskryminowanych w Japonii niemal do końca XX w. Lokowani byli na odległych wyspach w tzw. sanatoriach. Jeśli pozwalano im zawierać małżeństwa, to często dopiero po wyrażeniu zgody na zabieg.
EUGENIKA KŁADZIE SIĘ CIENIEM rzecz jasna nie tylko na japońskiej historii – proceder ten przywędrował w istocie na Daleki Wschód z Zachodu. Jednak ustawa z 1948 r. nosi też piętno czasu. W zrujnowanej i głodnej po II wojnie światowej Japonii, gdzie eksplozja demograficzna jawiła się jako realne zagrożenie, taka czy inna forma kontroli liczby urodzin trafiała na podatny grunt. Projekt ustawy eugenicznej przedłożyli co prawda socjaliści, lecz zyskał on aprobatę także pozostałych stronnictw politycznych. Sprzeciw, z powodów religijnych, zgłaszała tylko część konserwatystów.
Japonia oficjalnie zdelegalizowała eugenikę dopiero pół wieku później – w roku 1996, dwa lata po tym, gdy jedna z ofiar wyjawiła swoją historię na forum międzynarodowym. Spór o zadośćuczynienie ciągnie się jednak do dziś.
Pierwszy raz winę władz uznał w 2019 r. premier Abe, mówiąc o „wielkim cierpieniu” osób dotkniętych tym procederem. W ramach odszkodowania każda z ofiar zyskała wtedy możliwość jednorazowej wypłaty od państwa 3,2 mln jenów (równowartość ok. 100 tys. zł). Wielu poszkodowanych uznało jednak tę kwotę za niewystarczającą i zaczęło składać, z różnym skutkiem, prywatne pozwy w lokalnych sądach.
O ile wśród ekspertów panuje dziś dość szeroki konsensus, że ustawa eugeniczna łamała konstytucję – np. jej artykuł mówiący o godności ludzkiej i prawie dążenia do szczęścia – to tylko część sądów nakazała wypłatę indywidualnych odszkodowań. Pozostałe jako przyczynę odmowy wskazywały na 20-letni okres przedawnienia czynu. Ostateczny werdykt w tej sprawie ma wydać dopiero Sąd Najwyższy.
JAPONIA PATRZY NA WOJNĘ W EUROPIE
DLACZEGO AŻ TYLE CZASU zabrało Japonii zmierzenie się z tym problemem? Być może czekano, aż sam się on rozwiąże. Co prawda ostatniej sterylizacji dokonano tu w 1993 r., ale zdecydowana ich większość miała miejsce ponad pół wieku temu – jej ofiary wykruszają się więc w naturalny sposób. Taka postawa koresponduje z dość typowym dla japońskiej administracji przemilczaniem niewygodnych tematów, wynikającym z awersji do publicznych sporów i ponoszenia odpowiedzialności za kontrowersyjne decyzje.
Nadzieję na korektę tej przypadłości czerpać można z faktu, iż Japonia chce prezentować się dziś jako jeden z filarów wolnego demokratycznego świata. Narzuca to na nią określone cywilizacyjne standardy, czego efekt widać po chęci ułożenia się z ofiarami swojej agresji z czasów II wojny światowej i lat wcześniejszych, czy też, jak ostatnio, po podniesieniu wieku zgodnej z prawem inicjacji seksualnej z 13 na 16 lat.
Rzetelne rozliczenie eugenicznego procederu sytuuje się jak najbardziej pośród tych standardów. ©