Chatwin!

W styczniu pisałem o pośmiertnie wydanym zbiorze próz Bruce'a Chatwina, niezwykłego pisarza i podróżnika angielskiego, zmarłego w 1989 r. w wieku 49 lat. W tamtej książce - nosi ona tytuł "Co ja tu robię?" i jest jeszcze w księgarniach - znalazł się szkic "Werner Herzog w Ghanie", reportaż z planu filmu Herzoga "Cobra Verde". Film stanowi swobodną ekranizację powieści Chatwina "The Viceroy of Ouidah"; teraz otrzymaliśmy jej polski przekład.

"W styczniu 1971 roku - opowiada Chatwin we wspomnianym szkicu - po raz pierwszy odwiedziłem kraj w Afryce Zachodniej, który wtedy, tak jak od niepamiętnych czasów, nosił nazwę Dahomeju. Szczególnie interesowały mnie podupadłe miasteczka niewolnicze na wybrzeżu - Ouidah, Porto Novo, Grand Popo (...). Miasta te określa się zbiorczym mianem Małej Brazylii, w czym wyraża się dziedzictwo kilku pokoleń Mulatów i wyzwolonych czarnych, którzy w XIX wieku »wrócili« do Afryki i zajęli się handlem niewolnikami".

Atrakcją turystyczną Ouidah jest dom jednego z tych handlarzy, milionera Dom Francisca de Souzy. Przybywszy na Wybrzeże Niewolników jako dowódca portugalskiego fortu, po wsparciu rewolucji pałacowej zreorganizował dahomejską armię, tworząc m.in. oddziały amazonek. Nowy król, Ghezo, nagrodził go tytułem chachy, czyli wicekróla Ouidah, oraz monopolem na sprzedaż niewolników. De Souza zdobył olbrzymi majątek ("książę de Joinville, syn Ludwika Filipa, opisywał fantastyczny przepych - srebrne serwisy, salony do bilardu - i samego roztargnionego chachę, który przechadzał się w brudnym kaftanie"), pod koniec życia wypadł jednak z łask, a brazylijscy wspólnicy go zrujnowali. "Zmarł w szaleństwie; na rozkaz Ghezo pochowano go w beczce rumu, razem ze ściętymi chłopcem i dziewczyną, pod jego własnym łożem z baldachimem pochodzącym z Goa".

Chatwin myślał początkowo o napisaniu studium historycznego, zamiast niego powstała jednak powieść. Jej kilkuwątkowa akcja rozgrywa się na przestrzeni dwóch stuleci pomiędzy Brazylią a Dahomejem, ale wszystko to zmieściło się na niespełna stu pięćdziesięciu stronach. Punktem wyjścia jest zjazd potomków Francisca Manoela da Silvy, którzy w sto siedemnaście lat po śmierci przodka zjechali do Ouidah, by uczcić jego pamięć mszą żałobną i kolacją. Kraj zmienił tymczasem nazwę: miejsce Dahomeju zajęła Ludowa Republika Beninu, w lokalnej bibliotece znaleźć teraz można pismo "La Femme Soviétique" oraz "Myśli" Kim Ir Sena, a oficer służby bezpieczeństwa, podpułkownik Patrice, który chce zakazać festynu jako "fetyszystycznego przeżytku okresu kolonialnego", wymachuje północnokoreańskim pistoletem maszynowym.

Dzięki "skromnej propozycji finansowej" złożonej oficerowi festyn jednak się odbywa. Gości jest wielu, bowiem da Silva "umierając w 1857 roku, zostawił sześćdziesięciu trzech synów Mulatów oraz nieznaną liczbę córek"; ich potomstwo mieszka od Angoli po Wybrzeże Kości Słoniowej. Ostatnia z córek Francisca Manoela, Eugenia da Silva, wciąż żyje, a właściwie wegetuje od kilkudziesięciu lat niczym mumia, "spowita w woń gnijącego brokatu, ze wzrokiem utkwionym w odziedziczonej po ojcu przenośnej kapliczce z Ostatnią Wieczerzą". Uczestnicy rocznicowej biesiady staną się świadkami agonii staruszki, a jej śmierć - to przedostatnia scena powieści - będzie niejako powtórzeniem śmierci ojca: obrazy sprzed lat powrócą w pamięci umierającej.

W wyrafinowanej konstrukcji "Wicekróla Ouidah" przeplatają się plany czasowe i wątki. Wątek główny to dzieje Francisca Manoela, osieroconego chłopca z brazylijskiego sert?o, i jego niezwykłej kariery. Postać jego córki Eugenii tworzy most prowadzący do czasów nam współczesnych. Nie jest to jednak rozlewna, wolno płynąca narracja, raczej ciąg uderzająco mocnych, często okrutnych obrazów, kreślonych zdaniami skoncentrowanymi niby destylat. Surowe piękno obojętnego świata podkreśla dramat ludzkich dążeń, w ostatecznym rachunku skazanych zawsze na klęskę. To przypowieść o władzy i szaleństwie, cierpieniu i zawiedzionych uczuciach. W przedśmiertnym majaczeniu Eugenia widzi wprawdzie wychodzącego jej na spotkanie człowieka, którego kiedyś kochała; ostatnie słowo należy jednak do podpułkownika Patrice. W scenie zamykającej powieść słucha on żałobnych lamentów dobiegających zza okna gabinetu i rozmyśla o obaleniu prezydenta, którego portret spogląda nań znad biurka... (Świat Książki, Warszawa 2007, ss. 144. Przełożył Paweł Lipszyc. Seria "Lemur".)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007