Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tymczasem na internetowej stronie „Frondy” znajduję tekst, którego autor nie może się z tym pogodzić i zachodzi w głowę, co z tym faktem zrobić. Sugestia, że może fotografia jest fotomontażem, odpada, ponieważ obecny przy zdarzeniu patriarcha Kościoła chaldejskiego Raphael Bidawid zaświadczył, że papież jednak Koran pocałował. Do przytoczonych na stronie dywagacji Jimmy’ego Akina (amerykańskiego apologety katolickiego) autor tekstu pisze: „niewiele mogę dodać od siebie. (…) Przede wszystkim papież spowiadał się co tydzień. Ale by sakrament był ważny, potrzebne są grzechy. Zatem on sam zdawał sobie sprawę, że jest grzesznikiem”. I dalej: „Człowiek czasem popełnia błędy, nawet taki człowiek, jak JPII. I nie oceniam go tutaj, bo nie wiem ani co On myślał, ani co tam naprawdę się wydarzyło, ale nawet, gdy wiedział, że to Koran i pocałował go z jakiegoś powodu podanego wyżej i nawet, gdy w oczach Boga było to grzeszne, to znaczy to tylko tyle, że i On, JPII, jak każdy z nas, nie był ideałem i czasem popełniał błędy”. Istota komentarzy „Frondy” zawiera się w tym zdaniu: „niezależnie od tego jak dobra była motywacja papieża i jak bardzo błędne działanie, nie ma to nic wspólnego z nauczaniem Kościoła o nieomylności papieskiej”.
CZYTAJ TAKŻE:
Islam i przemoc: jak uniknąć wojny kultur w Europie. Dariusz Rosiak rozmawia z Azizem Al-Azmehem:
„Należy odejść od tzw. koncesji kulturowych: zero tolerancji dla łamania prawa pod płaszczykiem poszanowania tradycji religijnej, dla wymuszonych małżeństw, nieszanowania praw kobiet.Nie wolno akceptować nauki nienawiści w niektórych meczetach i szkołach islamskich”.
Do czasów Soboru Watykańskiego II islam traktowany był przez Kościół jako wróg. Zmienił to właśnie Sobór. W Deklaracji „Nostra aetate” czytamy o szacunku „również dla mahometan”. Akapit poświęcony islamowi kończy się wezwaniem: „Jeżeli więc w ciągu wieków wiele powstawało sporów i wrogości między chrześcijanami i mahometanami, święty Sobór wzywa wszystkich, aby wymazując z pamięci przeszłość, szczerze pracowali nad zrozumieniem wzajemnym i w interesie całej ludzkości wspólnie strzegli i rozwijali sprawiedliwość społeczną, dobra moralne oraz pokój i wolność”. Jan Paweł II kierował się nauką Soboru. Pocałował Koran na znak szacunku dla ludzi, dla których jest on księgą świętą, i dla ich wiary. Komentarzem do tego wydarzenia (miało ono miejsce 14 maja 1999 r. podczas audiencji dla delegacji islamskich duchownych z Iraku) może być jego przemówienie do tysięcy młodych muzułmanów na stadionie w Casablance w 1985 r. Podejmuje to, do czego wezwał Sobór. Przemawiając na zaproszenie króla Hassana II, 35. potomka Mahometa i religijnego przywódcy islamu w Maroku, papież mówił: „Dialog pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami jest dzisiaj więcej niż kiedykolwiek potrzebny. Wywodzi się on z naszej wierności wobec Boga i zakłada, że będziemy umieli rozpoznawać Boga przez wiarę i świadczyć o Nim słowem i uczynkami w świecie coraz bardziej zsekularyzowanym, a nieraz i ateistycznym (…) Sądzę, że my – chrześcijanie i muzułmanie – powinniśmy z radością uznać te wartości religijne, które są nam wspólne, i dziękować za nie Bogu”.
Trudno tu cytować więcej o tym, co nas łączy, i o tym, co nas różni. Najlepiej przemówienie przeczytać w całości, dzisiaj, kiedy dominuje tendencja do utożsamiania islamu z dżihadystycznym kalifatem – tzw. Państwem Islamskim i terroryzmem w ogóle. Kościół upomina się o obronę mordowanych przez islamskich ekstremistów chrześcijan, lecz nie występuje z potępieniem islamu jako religii. I sprzeciwia się dyskryminowaniu wyznawców Mahometa jako takich.
Źle by było, gdyby wrócił przedsoborowy sposób myślenia o islamie. Nauczanie „Nostra aetate”, mimo oczywistych krzywd i zagrożeń, pozostaje w mocy jako samookreślenie się Kościoła. Jeśli dla wielu ludzi trudne do przyjęcia jest to, co powiedziano tam o relacjach z judaizmem, to nic dziwnego, że niechętnie się wraca do tego, co powiedziano tam o islamie. Czasem dzieje się tak na skutek słabej znajomości świata muzułmańskiego, ale często z obawy, że w konfrontacji z siłą stanowiska Kościoła katolickiego nie da się utrzymać. Niestety, często z takim właśnie niedowierzaniem traktujemy Ewangelię. ©℗