Białoszewski do słuchu

Najbardziej muzykalnego z XX-wiecznych polskich poetów możemy wreszcie odbierać tak, jak by sobie tego życzył.

28.04.2014

Czyta się kilka minut

Białoszewski do słuchu, 6 płyt CD, Bôłt Records 2014 / Fot. MATERIAŁY PROMOCYJNE
Białoszewski do słuchu, 6 płyt CD, Bôłt Records 2014 / Fot. MATERIAŁY PROMOCYJNE

Mówiąc o swojej poezji, Miron Białoszewski stawiał sprawę jasno: funkcjonuje ona w pełni dopiero wówczas, gdy jest mówiona. Przyswoimy ją sobie więc tylko wtedy, kiedy na językowe tworzywo naniesiemy rytm, tembr i ciszę, którą niosą kolejne pauzy. Na kompletne (a więc udźwiękowione) wydanie jego dzieł musieliśmy jednak czekać niemal 40 lat. Monumentalne wydawnictwo „Białoszewski do słuchu” to sześć płyt, które uzmysławiają, jakiej miary artystą był ów nadwrażliwy warszawiak.

Wszystko zaczęło się wiosną 1965 r., gdy Białoszewski kupił magnetofon szpulowy. Początkowo traktował go trochę jak zabawkę, ale z jego pomocą stworzył też „Pamiętnik z powstania warszawskiego” – całą opowieść nagrywał na taśmę, by później spisać ją ze słuchu. Występy przed samym sobą były również erzacem przedstawień Teatru Osobnego, który już wówczas zakończył działalność. Tęskniąc za tamtymi chwilami, twórca deklamował, podśpiewywał, bawił się rytmem, atakował audiosferę wykrzyknieniami i onomatopejami. W taki sposób dochodziło do premier wielu jego utworów – poeta sprawdzał, czy oddają one mowę, czy są naturalne w swoim brzmieniu.

Taki model pracy porzucił dość szybko, by wrócić do niego w połowie następnej dekady. Wszystko dzięki niewidomej przyjaciółce – Jadwidze Stańczakowej, z którą w ten sposób dzielił się swoją twórczością. Tym razem był to magnetofon kasetowy, a odczyty odbywały się nierzadko spontanicznie. Stańczakowa wspominała później, że poeta potrafił wpaść do niej w środku nocy, by w uniesieniu rejestrować kolejne wersy. Tę atmosferę udało się uchwycić. Zebrane na czwartym albumie „Wiersze dźwiękowe” zapierają dech w piersiach dynamiką. Nabuzowany muzyką i hałasem miasta podmiot liryczny leci przed siebie w jakimś narkotycznym ciągu, gubiąc po drodze szyk, rytm i sens. Czasowniki to przyspieszają, to zwalniają. Wpadają na siebie. Przypomina to raczej free jazz Coltrane’a niż wiersze ze szkolnych podręczników.

Na wybór „Białoszewski do słuchu” składają się również dzieła kabaretowe(„14 pieśni na krzesło i głos”, „Kabaret Kici Koci”), teatralne („Wyprawy krzyżowe”, „Osmędeusze”) oraz „Chamowo”, które mogłoby stanowić literacki prolog do serialu „Alternatywy 4”. Całość uzupełniona jest współczesnymi wariacjami w wykonaniu Mikrokolektywu, Patryka Zakrockiego i Marcina Staniszewskiego. Ten pięknie wydany zbiór fascynuje, otumania intensywnością, bawi absurdalnymi grami słów i brzmień i, wreszcie, zaskakuje muzykalnością. Jeśli więc w wydawnictwie tym dostrzegam jakąkolwiek skazę, to jest nią ciężar magnetofonu, który od dziś każda polonistka będzie musiała przytargać na zajęcia. Co najmniej raz w roku. Nie możemy już milczeć przy Białoszewskim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2014