Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rzadko udaje się w kinie dokumentalnym towarzyszyć bohaterce przez prawie dekadę, w różnych krajach, w momentach zwrotnych i tych najbardziej zwyczajnych, przy sztalugach, w galeriach, podczas kąpieli. A przede wszystkim trwać przy niej na dobre i na złe. Kamera była zresztą obecna w jej życiu – dosłownie – od chwili poczęcia. Apolonia Sokol jest dzieckiem paryskiej bohemy, urodziła się i wychowała w offowym teatrze, nic więc dziwnego, że szeroko pojęta twórczość od zawsze stanowiła jej naturalny żywioł. Ale wielki świat artystyczny, do którego dziewczyna aspiruje, ma swoje hierarchie, rządzą nim rozmaite mity, pułapki, oszustwa. Nagradzany w Polsce i na świecie dokument „Apolonia, Apolonia” ukazuje w maksymalnym zbliżeniu outsiderkę, która próbuje znaleźć swoje miejsce na współczesnym rynku sztuki.
- APOLONIA, APOLONIA – reż. Lea Glob. Prod. Dania/Polska 2022. HBO Max.
Duńska reżyserka Lea Glob spotkała początkującą malarkę w 2009 roku i cztery lata później zaczęła filmować ją z bliska. Od pierwszych chwil Apolonia wygląda na osobę niezwykłą: krucha, nieakceptująca swojego ciała, nieprzystosowana do życia poza teatralnym matecznikiem, a jednak emanuje wewnętrzną siłą. Niczym Frida Kahlo, z którą łączy ją dużo więcej niż bujne brwi. Owym motorem okazuje się kompulsywna potrzeba malowania, na przekór wszelkim ograniczeniom, włączając stereotypy związane z płcią. Apolonia otwiera przed dokumentalistką swój osobliwy świat: odsłania barwną przeszłość, naznaczoną dziecięcą chorobą i emigracją, oraz nie mniej burzliwą teraźniejszość, kiedy to artystka z dnia na dzień traci swoje królestwo. Po drodze są romanse, katastrofy, osobiste związki z ukraińskim Femenem i pielęgnowanie polskich korzeni ze strony matki. Tu warto dodać, że dokument jest koprodukcją z firmą Staron Film i rodzimym HBO, a w ekipie odnajdziemy polskie nazwiska.
Wyjątkowość tego portretu polega na tym, że jego bohaterka zdaje się znajdować w nieustannym ruchu i wymyka się wszelkim gotowym ramom. Reżyserka podąża za nią, do pewnego stopnia czerpiąc z jej nieprzewidywalności i migotliwości. Być może komuś innemu taka postać łatwo wymknęłaby się z rąk albo wręcz sama przejęła reżyserskie stery. Tymczasem Glob udaje się pochwycić w kadrze właśnie ową dynamikę. Uczyniła zeń wewnętrzny i kontrolowany (mimo wszystko) napęd filmu. Dlatego „Apolonia, Apolonia” tak bardzo różni się od biograficznych formatów dokumentalnych i nie powstałaby w takim kształcie, gdyby nie poświęcony czas i głęboka więź z bohaterką. Pozwala to w którymś momencie odsłonić się także kobiecie po drugiej stronie kamery. Polsko-duński dokument jest również intymną opowieścią o filmowym procesie twórczym i niespodziewanych doświadczeniach samej reżyserki. Przy tak bliskiej obserwacji czyjegoś życia nadchodzą chwile, kiedy trzeba zwrócić kamerę na siebie.
Zawartą w tytule podwójność można różnie interpretować. Jeśli istnieją na ekranie dwie Apolonie, to na pewno rozdzielone przez reguły rządzące artystycznym biznesem. Po ukończeniu paryskiej akademii malarka rusza do USA, by tam wyrobić sobie nazwisko, choć de facto pracuje na nazwiska (i konta) innych. Podpisawszy jakieś cyrografy, lawiruje między wyrobnictwem a celebryctwem. Od początku kariery słyszy, że jest „niewystarczająca”, jej malarstwo zaś, skupione wcześniej na osobach z najbliższego otoczenia, bywa to za bardzo, to znów za mało osobiste. Glob opowiada zatem o artystce i kobiecie, która musi wpasowywać się w oczekiwania innych, podczas gdy ona pragnie po porostu malować – tylko tyle i aż tyle. Dopiero ten dokument pozwala jej bezwarunkowo szukać, błądzić, pytać, słowem: funkcjonować w teatrze życia na własnych prawach i ciągle stwarzać siebie na nowo. Niczym płótna Apolonii, film Glob jest zapisem intensywnego spotkania z kimś, kto wykracza poza rolę inspirującego modela.