Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Opublikowany w czasopiśmie „Communications Biology” artykuł Trine Lisberg Toft-Bertelsen i współpracowników wywołał w polskim internecie wyjątkowe poruszenie.
Celem pracy była weryfikacja, czy amantadyna jest w stanie zablokować funkcję kanału jonowego białka E będącego wiroporyną SARS-CoV2. Wiroporyny to niewielkie białka zmieniające właściwości błony komórkowej w taki sposób, by ułatwić namnożonym cząsteczkom wirusa ucieczkę z komórki, a niekiedy także wniknięcie do kolejnej. Ta właśnie funkcja białka E ma według wcześniejszych doniesień duże znaczenie dla wirulencji (zjadliwości patogenu), a co za tym idzie jej „wyłączenie” u osoby zarażonej mogłoby złagodzić przebieg choroby. Blokada po dodaniu amantadyny, a także trzech innych substancji, została potwierdzona w badaniu na owocytach żaby szponiastej (X. lævis). Rimantadyna – pochodna amantadyny – ku zaskoczeniu autorów okazała się zaś nieskuteczna. Ponadto zidentyfikowano jako potencjalne wiroporyny białka ORF10 i ORF7b i dowiedziono, że amantadyna blokuje także pierwsze z nich.
Wbrew pozorom niewiele tu nowego. Blokowanie białka E przez amantadynę to wieści dobrze znane od co najmniej roku, zaś białko ORF10 zostało w innych badaniach ocenione jako nieistotne dla wirulencji. To nadal zdecydowanie za mało, by nazwać amantadynę lekiem na COVID-19 i by zlecać ją pacjentom zgodnie z etyką lekarską. Autorzy badania sami wskazują na konieczność ukończenia testów klinicznych przed opracowaniem zaleceń. Na świecie prowadzone są obecnie trzy takie badania – dwa z nich toczą się w Polsce, jedno w Danii. Na rozstrzygnięcie kwestii amantadyny przyjdzie nam zatem jeszcze poczekać.
MICHAŁ BILEWICZ, psycholog społeczny: Emocje są rozchwiane, bo konflikt o szczepienia i obostrzenia toczymy na gruncie moralnym. W takim sporze trudno o subtelności.