Akcja na Nagiej Górze

Co wiemy o dramatycznych wydarzeniach pod szczytem Nanga Parbat? Oto analiza alpinisty, przewodnika i dziennikarza, współautora książki „Broad Peak. Niebo i piekło”.

26.01.2018

Czyta się kilka minut

Wspinacz na wysokości 6300 metrów na flance Rupal, Nanga Parbat / Fot. Ronald Naar / ANP Kina / EASTNEWS
Wspinacz na wysokości 6300 metrów na flance Rupal, Nanga Parbat / Fot. Ronald Naar / ANP Kina / EASTNEWS

Gdy piszę te słowa, nie wiemy, co się dzieje na górze. Tomasz Mackiewicz podczas odwrotu spod Nanga Parbat, którą zimą próbował zdobyć już po raz siódmy, utknął na wysokości ok. 7400 metrów. Według różnych informacji zapadł na ślepotę śnieżną, ma odmrożenia i chorobę wysokościową, jego siostra mówi także o obrzęku płuc. Przebywa w śnieżnej jamie lub szczelinie – prawdopodobnie nieco niżej, około 7200 m n.p.m.

Francuzka Elisabeth Revol, która wspinała się z nim i pozostawała przy chorym Polaku, rozpoczęła zejście w kierunku obozu III, położonego poniżej siedmiu tysięcy metrów. Jutro rano na Nanga Parbat polecieć ma ekipa ratunkowa złożona z uczestników Narodowej Zimowej Wyprawy na K2, która przebywa w bazie pod drugim najwyższym szczytem świata. Obecnie w Karakorum ani w zachodnich Himalajach – gdzie znajduje się Nanga Parbat – nie działa żadna inna wyprawa. Według potwierdzonych informacji pod K2 przylecą dwa helikoptery i podejmą 4 do 6 himalaistów, którzy wezmą udział w akcji ratunkowej: Adama Bieleckiego i Denisa Urubkę, którzy „na lekko”, w jak najszybszym tempie będą próbować dotrzeć do Mackiewicza, oraz pozostałych, którzy ze sprzętem mają zabezpieczać tyły, w tym ratownika medycznego Jarosława Botora. Skład tego zespołu nie jest jeszcze pewny, trwają negocjacje ze stroną pakistańską, aby mogło polecieć jednak sześciu himalaistów.

Aż tylu, bo informacje o stanie Tomka są niepokojące. Nie ma pewności, czy jeżeli nawet uda się ratownikom dotrzeć do miejsca, w którym się znajduje, będą mogli pomóc mu w samodzielnym schodzeniu. Znoszenie człowieka zimą z 7400 m to zadanie ekstremalne, kto wie, czy nie porównywalne ze zdobyciem K2. Pomocy może wymagać też Eli, być może wychłodzona, a nawet odmrożona. Jeżeli kontynuuje wieczorne zejście, nie wiadomo, na jaką wysokość uda jej się rzeczywiście dotrzeć.

W Nepalu, gdzie działają wykwalifikowane służby ratownicze z firmami oferującymi helikopterowe akcje ratunkowe (ekipa Włocha Simone Moro, nepalski Fishtail Air) nawet sporo powyżej siedmiu tysięcy metrów, przeprowadzenie skutecznej akcji byłoby może kwestią dobrej pogody. Być może taka akcja miałaby miejsce już dziś, bowiem wiadomość o kłopotach Polaka i Francuzki dotarła do naszych himalaistów oraz obsługującej ich agencji wyprawowej już ubiegłej nocy. W 2013 roku latający dla firmy Moro włoski pilot Maurizio Folini śmigłowcem Eurocopter AS 350 B3 podjął poszkodowanego na stokach Mount Everestu klienta oferującej wejścia na Dach Świata agencji z wysokości 7800 metrów. Poprzedni rekord akcji śmigłowcowej na Annapurnie wynosił 6900 m.

W Pakistanie, niestety, wszystko działa bardziej opieszale, biurokracja jest ogromna, dlatego zapewne akcja nie ruszyła dziś, kiedy warunki pogodowe na to pozwalały i szanse na dotarcie do himalaisty były duże. Tutejsi piloci nie mają też doświadczenia w akcjach śmigłowcowych na dużej wysokości. Najwyższa do tej pory głośna akcja, ratowania Słoweńca Tomaza Humara w 2005 r., który utknął na sześć dni w jamie śnieżnej na flance Rupal na Nandze podczas samotnej wspinaczki, doprowadziła do szczęśliwego ściągnięcia go z wysokości 6200 m. Wciąż niezbyt wysoko. 

Ratownicy będą więc musieli iść. Cały dzień, może dłużej. Supermocnemu zespołowi Moro-Txikon-Ali-Lunger, który dokonał w 2016 r. pierwszego zimowego wejścia na Nanga Parbat, pokonanie odległości pomiędzy obozem II (poniżej 6000 m) a IV (na wysokości 7200) zajęło dwa dni. W zależności od tego, gdzie doleci helikopter, będzie to kilometr lub nawet półtora kilometra w górę przy dotychczasowej aklimatyzacji do 6300 m, jaką mają uczestnicy wyprawy na K2. To nadludzki wysiłek i bardzo niebezpieczne wyzwanie.

Jeżeli oczywiście uda się w ogóle polecieć. Przy prognozach z wiatrem 60-70 km/h na wysokości sześciu tysięcy metrów możliwości lotu maleją, a dla ponownego podjęcia ratowników i ratowanych są w ogóle beznadziejne. Dość długie okno pogodowe w górach Pakistanu jutro się zamyka. Wiatr ma się wzmagać, a od niedzieli będzie sypać śnieg. Temperatura odczuwalna, którą można wyliczyć dla jutrzejszego dnia, jest już i tak przerażająco niska. Na wysokości 6500 m przy temperaturze minus 30 stopni będzie ona wynosić minus 60, a wyżej – tam, gdzie musieliby dojść ratownicy, nawet minus 70 stopni. To stwarza ogromne ryzyko także dla nich, bo ciało wystawione na taką temperaturę doznaje odmrożeń w czasie od pięciu do dzisięciu minut.

Mackiewicz nie jest doświadczonym, profesjonalnym himalaistą, jak towarzysząca mu Revol czy członkowie ekipy ratunkowej. To raczej poszukiwacz przygód, amator himalaizmu, który w zimowym wejściu na Nanga Parbat, liczący 8125 m n.p.m. jeden z najsłynniejszych, ale i najtrudniejszych szczytów świata, odnalazł życiowy cel i wielkie marzenie. Niestety, marzenie to zaczęło przybierać wymiary obsesji, niczym u tajemniczego bohatera „Krzyku kamienia” Wernera Herzoga, mężczyzny bez palców z fascynacją patrzącego na Cerro Torre, najtrudniejszą górę świata, którą próbował zdobyć, nazywając ją „złodziejką palców”. Mackiewicz wypowiadał się o Nagiej Górze (jak w tłumaczeniu z sanskrytu brzmi nazwa Nanga Parbat) z podobną fascynacją, ale i z respektem, mówiąc o wierzeniach miejscowych według których na górze mieszka bogini Peli, która może bardzo pomóc, ale też bardzo zaszkodzić. Ze względu na niebezpieczeństwo i historyczne tragedie Naga Góra bywa nazywana też Killer Mountain – Górą Mordercą.

„Nanga Parbat to nie jest góra. Nanga Parbat to opowieść” – mówił w 2012 roku na łamach „Tygodnika Powszechnego” Denis Urubko przed swoją zimową próbą wejścia na tę górę (do zdobycia szczytu w 2016 r. przez Simone Moro, Alexa Txikona i Muhammada Aliego Sadparę, podobnych prób było aż trzydzieści). To także przypomina słowa z filmu Herzoga, mówiące o szczycie, który doprowadza do obsesji, tych, którzy próbują go zdobyć: „Cerro Torre to nie góra… to krzyk kamienia”.

Tak naprawdę nie wiadomo nawet – bo dwuosobowa wyprawa była zorganizowana w sposób dość partyzancki – którędy Revol i Mackiewicz szli: czy zdobywali górę tzw. drogą Kinshofera czy nieukończoną nigdy linią Eisendle-Messner (drogą próby zespołu Messner-Messner-Eisendle-Tomaseth).

Mackiewicz ma podczas swoich siedmiu wypraw bodaj największą liczbę zimowych biwaków na ośmiotysięczniku powyżej wysokości sześciu, a nawet siedmiu tysięcy metrów. Jednak nie był wcześniej na wysokości ponad siedmiu i pół tysiąca metrów, którą prawdopodobnie przekroczyli z Revol podczas obecnej próby. Z pewnością ma niesłychaną wytrzymałość w trudnych warunkach, ale choroba wysokościowa rozwijać się może szybko i podstępnie. Nikt dotąd nie potrafił przetrwać długiego wystawienia na temperatury rzędu minus 40 stopni przy panującym powyżej 7000 m niedoborze tlenu. Znowu Denis Urubko: „Roald Amundsen powiedział, że nie jest możliwe, by mieć cierpliwość dla zimna. To jedyna rzecz w klimacie świata, na którą nikt nie jest wystarczająco odporny”. 

Tekst ukończono w piątek 26 stycznia wieczorem.


CZYTAJ TAKŻE:

Góra z biografią: Ustępuje wysokością ośmiu innym szczytom. Ale żadna z najwyższych gór świata nie ma tak długiej i dramatycznej historii zdobywania jak Nanga Parbat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej