Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy Sejm przymierzał się do zmiany w regulaminie swoich prac – chodziło o dopuszczenie zdalnych obrad i głosowania w sieci – Platforma Obywatelska, w odróżnieniu od PSL i Lewicy, stawiała opór i najgłośniej zgłaszała zastrzeżenia. Ściągnęło to na nią krytykę, także ze strony opozycyjnej, iż mnoży przeszkody na drodze do szybkiego uchwalenia przepisów znanych pod szumną nazwą „tarczy antykryzysowej”. Ten spór stanowił kolejny przykład, że głęboka nieufność jest już właściwie jedyną emocją panującą na ziemi niczyjej pomiędzy dwoma głównymi obozami politycznymi. Nie minęły dwa dni, a ta nieufność (w tym wypadku: Platformy w stosunku do PiS-u) okazała się, niestety, całkowicie uzasadniona.
Bez nawet linijki uzasadnienia, w środku nocy, PiS dorzucił do pakietu rozwiązań „tarczowych” zmianę w kodeksie wyborczym, która umożliwia głosowanie korespondencyjne lub przez pełnomocnika osobom przebywającym w izolacji sanitarnej lub ponad 60-letnim. Ukradkiem, w środku nocy, bez miejsca na choćby minimalną dyskusję – zresztą, regulamin Sejmu przewiduje, że w pracach nad zmianami w kodeksach (to szczególny rodzaj ustaw) dyskusja nie ma prawa być „minimalna”: od złożenia projektu do pierwszego czytania winno upłynąć 14 dni.
W tej sytuacji przypominanie, że Trybunał Konstytucyjny orzekł w 2006 r., iż „istotne” zmiany w prawie wyborczym powinno się uchwalać co najmniej pół roku przed wyborami, jest już objawem naiwnego domniemania dobrej woli, na które PiS nie zasłużył. W razie jakichś problemów Trybunał usłużnie orzeknie, że obecna zmiana istotną wcale nie była. Podobnie z celem mija się obserwacja, że skoro nie ma dość czasu, żeby opracować dające się wdrożyć procedury głosowania korespondencyjnego lub przez pełnomocnika, to wcale nie jest powiedziane, że liczne osoby odizolowane w kwarantannie uzyskają realną możliwość wykonania czynnego prawa wyborczego. Nikt z autorów nocnej poprawki 177. nie martwi się o realia, a jedynie o to, żeby na papierze został przepis służący zatkaniu ust zwracającym uwagę, że wybory za półtora miesiąca nie będą powszechne.
Szkoda też czasu na zdziwienie, że jeszcze kilka lat temu PiS wyrzucił głosowanie pocztą z kodeksu wyborczego, mówiąc, że stwarza ono pole do nadużyć. Co takiego się zmieniło? Tylko paląca potrzeba ominięcia jednej z przeszkód na drodze do utrzymania majowego terminu wyborów. Ale tych przeszkód jest więcej – choćby dotyczących tworzenia komisji wyborczych i dostosowania lokali.
Pozostaje nam tylko zasiąść bezradnie i czekać, aż prezes PiS, ponoć lubiący oglądać rodeo, ominie także i te kolejne.