Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sejm uchwalił przepisy dotyczące wakacji od ZUS. Jeśli ustawy nie zablokuje prezydent, od 1 października drobni przedsiębiorcy będą mogli raz na rok wystąpić o miesięczne zwolnienie ze składek na ubezpieczenia społeczne, Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy. Do zapłaty pozostanie składka zdrowotna.
Ulga będzie przysługiwać właścicielom podmiotów zatrudniających do dziewięciu osób i o przychodach do 2 mln euro rocznie – czyli głównie prowadzącym jednoosobową działalność gospodarczą. Do ustawy na szczęście dodano zapis, który precyzuje, że „wakacje od ZUS” w rzeczywistości będą pomocą udzielaną w trybie de minimis, w którym fiskus uznaniowo idzie na rękę firmom doświadczającym przejściowych trudności finansowych – a to oznacza, że po przekroczeniu ustawowego pułapu takiej pomocy podmiot straci prawo do tej ulgi. O wakacje trzeba będzie też każdorazowo wystąpić do ZUS – bez gwarancji, że Zakład przychyli się do wniosku. Wszystko to sprawi, że ulga od składek emerytalnych nie będzie powszechnie stosowana. I bardzo dobrze.
W polskiej debacie publicznej składki emerytalne od lat funkcjonują nie jako inwestycja w przyszłość ubezpieczonego, lecz dopust Boży. Czas to zmienić.
Przekonanie, że system ubezpieczeń społecznych balansuje na granicy zapaści, pokutuje od lat, starannie pielęgnowane przez lobbystów środowisk przedsiębiorców. Równie mocno trzyma się opinia, że polski fiskus drenuje rodzime firmy dotkliwiej niż jego odpowiedniki w innych krajach, i na nic uwagi ekonomistów, że pod tym względem Polska jest europejskim średniakiem, a nie chciwym liderem. Od lat 90. narracja o państwie pasożytującym na przedsiębiorczych obywatelach lekceważy nie tylko dane statystyczne, lecz także oczywistą obserwację, że podatki i składki emerytalne nie są bezproduktywnym haraczem, lecz inwestycją obywateli we wspólną przyszłość.
Warto porozmawiać za to o anachronicznym kształcie polskiego systemu ubezpieczeń społecznych. Tak jak pracownicy etatowi mogą dziś pytać, czemu im fiskus nie chce zafundować choćby jednomiesięcznych wakacji od ZUS, tak samozatrudnieni i przedsiębiorcy mają prawo dociekać, dlaczego w 2024 r. składki emerytalne rolników – dziś jednej z najlepiej sytuowanych grup społecznych – są nadal ułamkiem tego, co płaci reszta społeczeństwa.
Przydadzą się nam nie wakacje od ZUS, lecz jego przemeblowanie.