Żołnierze we śnie

Tim Hetherington: Dla wielu żołnierzy największym stresem nie jest to, co dzieje się na polu bitwy. Przeżywają śmierć towarzyszy, ale są razem. Trudniej jest potem. Rozmawiała Magdalena Rittenhouse

04.11.2009

Czyta się kilka minut

Magdalena Rittenhouse: Śpiący żołnierze to dość niezwykły sposób pokazywania wojny. Jak wpadł Pan na pomysł zrealizowania takiego projektu?

Tim Hetherington: Byłem w Afganistanie kilkakrotnie. Za każdym razem stacjonowałem z tym samym plutonem. Można powiedzieć: żyłem z nimi. Gdy wracałem do domu, oglądałem swoje zdjęcia. Lubię mieć czas, żeby się nad nimi zastanowić. I właśnie po powrocie odkryłem, że to jedno robi na mnie duże wrażenie i ciągle do niego wracam.

Kto był pierwszym śpiącym żołnierzem?

Luke Nevalla. Pojawia się w mundurze. Z czasem zdjęcia stały się bardziej intymne. Często fotografowałem ich, gdy spali bez ubrań.

Mają kłopoty ze snem?

W grupie żołnierzy, z którą byłem, 70 proc. zażywało leki nasenne albo na uspokojenie. Po powrocie do bazy jeszcze więcej - 80 proc. Paradoksalnie, dla wielu z nich największym stresem nie jest to, co dzieje się na polu bitwy, choć oczywiście boją się i są świadkami strasznych scen, przeżywają śmierć towarzyszy. Ale są wtedy razem, mają podwyższony poziom adrenaliny. Trudniejszy jest powrót do bazy, zmienia się chemia w organizmie.

Życie "potem" jest trudniejsze?

Dla wielu powrót do normalności jest ogromnym wyzwaniem. Życie w armii jest prostsze, uporządkowane. Jest struktura, nie trzeba się wiele zastanawiać. Po powrocie są zdani na siebie. Mają kłopoty z narzeczonymi, z rodzinami, ze znalezieniem pracy. I problem z alkoholem.

Co chciał Pan osiągnąć tymi zdjęciami?

Fotografowałem jako "embed" [dziennikarz akredytowany przez armię, przebywający z żołnierzami i podlegający kontroli armii - red.].

Wielu ludzi podchodzi do takiego statusu dziennikarza krytycznie: uważają, że stałem się częścią propagandowej machiny i w jakimś sensie przyczyniałem się nawet do propagowania kłamstw. Patrzę na to inaczej: relacjonowałem konflikt i w miarę możliwości starałem się pokazać go od różnych stron. Jeśli chodzi o ludzkie koszty wojny - cierpienia i zniszczenia, które niesie - to trudno jest dziś kogokolwiek poruszyć.

Zdjęć i obrazów jest tyle, że odczuwamy przesyt?

Tak, zewsząd otaczają nas obrazy. Ale są to li tylko ilustracje, które niewiele nowego wnoszą. Nie są w stanie nas edukować. A ja to właśnie chciałbym robić. Chciałbym pokazać ludziom, czym jest wojna. Zmusić do myślenia. A w jaki sposób mogę poruszyć moich odbiorców? Pracuję dla amerykańskich mediów, ludzie są istotami stadnymi, moim czytelnikom los amerykańskich żołnierzy leży na sercu bardziej niż łzy afgańskiej matki. Zresztą do afgańskich matek nie miałem dostępu. Fotografowałem więc to, co mogłem, próbując pokazać, czym jest wojna, co czyni z ludźmi.

Tim Hetherington (1970 r., Liverpool). Studiował filologię angielską i klasyczną w Oxfordzie. Po studiach wydawał m.in książki dla dzieci. Fotografował wojny w Liberii i Angoli, tsunami w Azji, niewidomych w Sierra Leone. Jest laureatem dwóch nagród za reportaże w World Press Photo (w 2000 i 2002 r.) oraz nagrody głównej w 2008 r. Uważa się za dokumentalistę, pracuje w różnych gatunkach - od filmu, przez multimedialne projekty, po książki. Projekt "Śpiący Żołnierze" powstał przy okazji kilku pobytów w Afganistanie, podczas których autor stacjonował z amerykańskim plutonem. W maju 2009 r. zdjęcia zostały zaprezentowane jako fragment multimedialnej  projekcji podczas New York Photo Festival. Więcej fotografii można obejrzeć na jego stronie internetowej www.timhetherington.com.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2009