"Zmienić imidż religii"

Głosy uczniów z forum internetowego prowadzonego przez Zuzannę Radzik, autorkę jednego z tekstów z cyklu "Co dalej z katechezą w szkołach?" ("TP" 39/2006).
rys. M. Owczarek /
rys. M. Owczarek /

- Jak wyglądają Wasze lekcje religii?

MARTA : Uhuhuhuh... jak dla mnie to temat-rzeka :-) W pierwszej klasie liceum uczył nas ksiądz z "rejonowej" parafii. “Dyskusje" na lekcjach wyglądały tak, że pytałam o coś, jakiś problem teologiczny, ksiądz po pierwszym zdaniu sam gubił się w swoich wywodach, obracał wszystko w żart, po czym gadał z panienkami o życiu parafialnym, które w ich przypadku ograniczało się do podrywania lektorów i ministrantów.

Potem dowiedzieliśmy się, że ksiądz łaził po jakimś murze [!?], zleciał i złamał sobie nogę, więc teraz będzie nas uczył ktoś inny.

I ten sposób w drugiej klasie uczyła nas młoda, dobrze przygotowana świecka katechetka, tym razem naprawdę dyskutowaliśmy o ważnych sprawach - kapłaństwie kobiet [strasznie się z nią o to kłóciłam], antykoncepcji, ekumenizmie. Pani miała dwójkę małych dzieci i, co ważne, swoją osobą świadczyła o tym, czego nas uczy.

Niestety na początku drugiego semestru ksiądz wrócił, a ja przestałam chodzić na religię, bo szlag mnie trafiał jak go słuchałam.

Lekcje religii naprawdę wyglądają tak, że chodzi na nie w naszym przypadku maksymalnie 3 osoby na 25. I moim zdaniem z dwóch godzin przeznaczonych na lekcje religii, jedna powinna zostać przeznaczona na obowiązkową filozofię z etyką.

ALEK: U mnie na religię chodzą prawie wszyscy i robią sobie jaja. Jest żenada, katechetka daje sobie włazić na głowę, jest ZA DOBRA dla wszystkich, nic nie robi jak ktoś (a raczej cała klasa) spisuje sobie prace domowe na cały dzień na jej lekcji nawet nie udając, że jej słucha. Sam nie mam zeszytu do religii.

Zgadzam się co do tej etyki. Powinna być 1 godzina.

SEBASTIAN: Ja miałem fajną religię, chodziła prawie cała klasa i było fajnie. Nauczycielka darła się czasem, ale dla żartu, no i kanapki pozwalała jeść. Ciekawe tematy.

Religia w szkole to fajna sprawa, cieszmy się póki mamy.

KAŚKA: Religia w szkole jest fajna, ale tylko wtedy, gdy katecheta jest fajny... moja katechetka szczerze mówiąc jest średnia. Ale pomijając ten aspekt, to na religii są poruszane całkiem ciekawe tematy i gdyby ktoś prowadził katechezę ciekawie, miała by zapewne więcej zwolenników. A tak, to dużo osób przychodzi po prostu po to, żeby móc potem przystąpić do bierzmowania. Jest to tylko marnowanie czasu, bo ci, którzy nie chcą, i tak nie słuchają...

JUSTYNA: Tak...temat religii w szkole....moja religia wygląda tak: przychodzi Ksiądz ( fajny facet ale..) i przez pół lekcji opowiada nam kawały ( oczywiście te zbereźne). Potem przechodzi do tematu (odbiegając od niego średnio co 3 minuty), potem dzwoni dzwonek... Albo: przychodzi Ksiądz i puszcza nam z kasety video kabarety ( najczęściej "Ani Mrumru" czy jakoś tak.. :/ ).

W sumie można fajnie pogadać jak już się do tego zbierzemy. Na religię chodzi połowa klasy dlatego, że jest to ostatnia lekcja więc można kończyć wcześniej o godzinkę… ale w zeszłym roku chodzili wszyscy, nawet ateista Tomek, który też dyskutował.

A jak chcielibyście żeby te lekcje wyglądały?

MARTA: Ja bym oczekiwała tego, żeby katecheta jak już musi mówić na temat, to żeby mówił o ciekawych rzeczach, tak jak w Dominikańskiej Szkole Wiary. A tak ogólnie, to żeby wyjaśniał różne niejasności teologiczno-biblijne.

ALEK: To nie może wyglądać jak historia, po kolei program i fakty (bo to nie jest nauka operująca faktami raczej, a światopoglądem, no nie?) tylko właśnie kolejne problemy omawiane w sposób krótkiego wstępu od nauczyciela, pytań uczniów, wyjaśnień, ew. zapytań do klasy, co sądzą o czymś tam. I nie według jakiś podręczników. One są często totalnie niezjadalne dla młodzieży (niektóre zwroty w książkach śmieszą mnie, a co dopiero jakiś młotów olewających religię i uważających to za bzdury)

TOMEK: Uważam, że lekcje religii powinny być nieobowiązkowe, chodziły by tylko osoby, które byłyby rzeczywiście zainteresowane tematem i można by prowadzić dyskusje na trochę wyższym poziomie np. prace domowe, jakaś lektura (jest sporo bdb. czasopism, etc.).

Ale do tego potrzebni są katecheci, którzy będą prowadzili lekcje jak normalni nauczyciele...

MARTA: Kto by odrabiał lekcje z religii?

TOMEK: Ja bym odrabiał, np. gdybym musiał się przygotować do jakiejś merytorycznej rozmowy!

MARTA: A ja bym nie odrabiała mając trzyletnie liceum z programem czteroletniego, w którym czyta się lektury do połowy, bo brakuje czasu żeby je skończyć.

Można mieć więc wrażenie, że są to lekcje drugiej kategorii.

MARTA: Bo to SĄ lekcje drugiej kategorii, a nawet trzeciej bo nieobowiązkowe, czyli w tym wypadku metoda kija i marchewki odpada, bo nie mamy kija. Zostaje więc marchewka. No kurczę, przecież religia to w gruncie rzeczy fffantastyczna rzecz i nie wierzę, żeby nie dało się jej prowadzić w taki sposób, żeby ludzie sami chcieli na nią przychodzić. Tylko trzeba tym lekcjom trochę zmienić imidż [tak jak zmienili imidż Tymbarkowi - z soczka trzeciej kategorii stał się hiciorem i symbolem pokolenia :-]

ALEK: Zgadzam się że są lekcje religii są przedmiotem drugiej kategorii, zwłaszcza że religia już jest nieobowiązkowa; ) Wymagany jest tylko papierek od opiekuna, który traktuje o tym, że jest się świadomym tego, że nie chodzisz, nawet uzasadnienia być nie musi. Religia w gruncie rzeczy jest ponadobowiązkowa, a wplatają ją w plan lekcji.

A może przenieść religię z powrotem do parafii?

MARTA: Nie, w parafiach zdecydowanie nie. Wyobraź sobie te dzieci biegające z basenu na angielski, z angielskiego na korki z korków do psychoterapeuty. Jak mają chwilę wolnego, to pójście na religię jest ostatnią rzeczą którą robią.

Religia w podstawówkach - okej, teraz sporo dzieciaków nie chodzi na religię, więc podziały w klasie to nie jest jakiś wielki problem. Tylko żeby to było robione umiejętnie. W końcu ktoś musi tym dzieciakom powiedzieć, że Matka Boska nie miała na nazwisko Częstochowska.

Dla starszych - w szkołach - okej, ale np. raz w tygodniu - łączona ze wszystkich klas w roczniku, żeby można było pogadać. I tak będą przychodzić tylko zainteresowani. No i jedna godzina etyki/filozofii.

ALEK: Aha, za oczywiste uważam, że 1 godzina etyki + informacje o różnych religiach, powinna być w gim i LO, obowiązkowa. Co zaś do tej jednej ponadobowiązkowej godziny w szkołach, to ma to pewne plusy. Pierwszym jest to, że Kościół ma być powszechny, czyli dostęp do niego jak najlepszy. W momencie, gdy ludzie są już w szkole i jednak deklarują się jako ludzie wierzący, to nawet bez wielkiego entuzjazmu zostaną na tę godzinkę. Zajmie im to mniej czasu (o dojazd w 2 strony bliżej), mniej zachodu i na dodatek lekcja odbędzie się w dobrych warunkach szkolnych (ciepło, jest na czym usiąść ;P). Spora część osób odpuściłaby sobie przez to, że musieliby poświęcić na to więcej czasu i energii.

Ale może tym, którzy do parafii nie przyjdą po prostu nie zależy? O rodzicach, którzy nie odprowadzą na religię swoich dzieci można by powiedzieć to samo.

ALEK: Mówisz, że jak im nie zależy, to nie mają po co chodzić? A ja sądzę, że wtedy chociaż istnieje szansa na zainteresowanie tych ludzi (to wszystko dotyczy gimnazjum, ew. liceum). W podstawówce to już na 100% powinno być od razu w szkole, bo taki dojazd do parafii etc. oznaczałby potrzebę zaangażowania rodziców czy rodzeństwa, a czasem to nie jest możliwe. Dodatkowo nie ma przeciwwskazań: szkole jedna sala nic nie zmieni (szczególnie na ostatniej lekcji), niewierzących nikt jakoś do chodzenia nie przymusza - jak ktoś chce to nie idzie. No i w szkole dla towarzystwa może pójdzie ktoś raczej dotychczas olewający sprawy wiary i się zainteresuje (no dobra, przekombinowałem ;P), gdzieś do parafii wieczorem na pewno by się nikomu takiemu nie chciało...

MARTA: Teraz te dzieciaki naprawdę nie mają na nic czasu. Znajoma uczy takie małe dzieci angielskiego i mówi mi, jaki one mają rozkład tygodnia. Alek chyba ma mimo wszystko większy kontakt ze szkolną rzeczywistością - widzi jak jest, ma młodszego brata. Ja mam młodszą siostrę [11 lat] i też widzę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]