Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To dałoby szpitalom realnego właściciela, a w konsekwencji - wreszcie konieczność realnego liczenia kosztów. PiS podnosi larum, że to prywatyzacja, a w ustach jego liderów prywatyzacja to nieszczęście. Być może Platforma dogada się z SLD, który pod pewnymi warunkami byłby gotów pomóc koalicji w przełamaniu - zapowiedzianego już - weta prezydenta. Jeśli to się nie uda, Platforma anonsuje, że znajdzie inny sposób, by doprowadzić do przekształceń szpitali w spółki - ale to blef, weto sprawiłoby rządowi kłopot.
PiS na razie dyscyplinuje tych swoich członków, którzy ewentualnie byliby gotowi poprzeć plany rządu. Czuwa prezydent, zawsze gotowy pomóc partii, z której się wywodzi. Formacja braci Kaczyńskich rozważa też pomysł wielkiej kampanii politycznej, polegającej na domaganiu się rozpisania referendum z pytaniem "czy chcesz prywatyzacji w służbie zdrowia?". Bez zgody Sejmu nie będzie referendum, więc decyzja jest niby w ręku PO. Niby, bo mając do dyspozycji tak chwytliwe hasło, PiS rozpęta piekło, oskarżając rząd o frymarczenie zdrowiem Polaków. W dodatku Jarosław Kaczyński ma też wariant rezerwowy: skłonić brata do podpisania pakietu zdrowotnego w nadziei, że nowe reguły w ochronie zdrowia spowodują gigantyczny bałagan i politycznie skompromitują rząd.
Dobrze byłoby, gdyby PiS wybrało właśnie ten wariant. W przeciwnym razie nie będzie ani reformy, ani nie będzie się dało rozliczyć rządu z tej sprawy. Bo jak rozliczać jedynie za intencje?