Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy gospodarz wstanie i zamknie bramę, wy zostaniecie na zewnątrz i będziecie kołatać do bramy, wołając: »Panie, otwórz nam«. On wam odpowie: »Nie znam was! Skąd jesteście?«. Wtedy zaczniecie mówić: »Jedliśmy i piliśmy z tobą, a ty nauczałeś na naszych ulicach«. Odpowie wam: »Nie znam was! Skąd jesteście? Odejdźcie ode mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości«”. Zwykle tę perykopę traktujemy jako opis tzw. sądu ostatecznego, ale Jezus używa czasu teraźniejszego. Przez ową ciasną bramę wchodzimy lub nie – teraz. Bywa, że na różne sposoby – również religijne – próbujemy ją obejść. Stosujemy je zarówno wtedy, gdy brama jest wąziutką szczeliną, jak i wtedy, gdy otwiera się szeroko niby drzwi do supermarketu.
Sierpień i wrzesień kojarzymy z powstaniem warszawskim, bitwą warszawską w 1920 r. i wybuchem II wojny światowej. Te wydarzenia z perspektywy czasu jawią się jako ciasne bramy, przez które rzeczywiście trudno było się przecisnąć naszym ojcom.
Ze świąt kościelnych w sierpniu od roku 1950 mamy Wniebowzięcie Bogurodzicy Maryi. Święto ukazujące prawdziwe oblicze śmierci: życie. 75 lat temu, 2 sierpnia, do jezuickiego kolegium w Warszawie weszli esesmani i zamordowali ok. 40 osób, w tym 16 zakonników i 10-letniego ministranta. Z pogromu ocalało 5 osób, wśród nich o. Aleksander Kisiel, który w dzienniku zatytułowanym „Okruchy”, pod datą 15 XI 1944, zanotował: „Niemcze, któryś rzucał we mnie granaty, któryś strzelał z »rozpylacza« i dobijał strzałem rewolwerowym w głowę (trafiłeś w ucho), poznaj mocą tej ofiary, czym jesteś. Ty chyba nie wiesz, żem słuchał twych strzałów, przebaczając ci i modląc się za twą duszę. Napiąłeś moje nerwy do ostateczności – ale duszy mojej nie tknąłeś. Bo te dwie czy trzy godziny męki przyjąłem nie z twoich rąk, boś ty nie wiedział, coś czynił. Ale ja wiedziałem. Dziękuję ci za krzyż, i za ciemnicę, i za krew, w której się skąpałem po raz pierwszy w życiu. Niech ona obmyje twą duszę i wyprowadzi cię z mroku na jasność. Bo ty biedny jesteś, choć myślałeś wtenczas, że to my biedni. O nie, pozorny zwycięzco! To zwyciężyliśmy my! Dlatego żal mi cię. Jeszcze widzę twe dzikie, czarne, odbóstwione oczy i ruch twych warg kłamliwych i gest twej ręki, odbierającej mi zegarek (niech on ci wyliczy godziny zbawienia) i rzut pierwszego granatu. Niemcze, przejrzyj i padnij na kolana przed tym stosem ciał, któryś tak pracowicie ułożył! Ja ci przebaczam”.
„Ja ci przebaczam”, mówi ten, którego „zdradzono o świcie”. Zdradzili go ci, którzy chcieli go zabić. ©