Zaułki nowoczesności

Artyści przyglądają się temu, co pozostało po dwudziestowiecznym modernistycznym projekcie przekształcenia świata.

16.02.2010

Czyta się kilka minut

Na wystawie "Modernologie" w Warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej znalazły się prace ponad trzydziestu twórców i grup artystycznych. Większość powstała w ostatnich dwóch dekadach. Jeden z oglądających wystawę powiedział, że przypomina mu ona referat. W tym określeniu jest coś na rzeczy. Liczba obiektów doprawdy jest imponująca, jednak znalazło się tu niewiele atrakcyjnych wizualnie prac. Obejrzenie wszystkiego wymaga czasu i dociekliwości, wreszcie lektury dołączonych do wystawy tekstów. Warto, bo "Modernologie" dotykają kwestii istotnych, dalece wykraczających poza sprawy czysto artystyczne. Wystawa pokazuje także inny wymiar sztuki krytycznej, odmienny od dominującego w Polsce wzorca. To twórczość bardziej przyglądająca się wzorcom i kodom językowym, tropiąca ideologiczne i polityczne uwikłania zakorzenione głęboko w kulturze, niż dokonująca oceny otaczającej nas aktualnie rzeczywistości.

***

Nie przypadkiem modernistyczna architektura zajmuje tak wiele miejsca na wystawie. To ona przyczyniła się do powstania uniwersalnego kodu wizualnego, wyraźnie naznaczyła nie tylko otaczającą przestrzeń (obojętne, czy na warszawskim Bródnie, czy na przedmieściach Paryża, czy Miasta Meksyk), styl życia, relacje społeczne, w tym model rodziny. Dziś dobrze już wiemy o politycznych i ideologicznych uwikłaniach Le Corbusierowskiego projektu. Realizacja marzenia o powszechnej dostępności do godnego lokum w wielu przypadkach spotkała się z odrzuceniem, więcej, generowała nowe problemy społeczne. Nawet mieszkańcy sztandarowych dzieł francuskiego architekta bardzo szybko zaczęli przystosowywać przestrzeń do własnych wyobrażeń, co dobrze pokazuje film "Skąd wiemy, jak wygląda dom?" Marthy Rosler, która zajęła się Jednostką Mieszkaniową Le Corbusiera w Firminy. Poznajemy opinie mieszkańców o ich domu, widzimy przeróbki, jakich sami dokonali, to, w jaki sposób udomawiali wnętrza, nadawali im bardziej swojski charakter.

Z modernistycznym projektem budownictwa wiąże się inny wątek istotny na wystawie: jego związki z kolonializmem, co w Polsce jest tematem słabo znanym i jednocześnie dość uparcie ignorowanym. Ângela Ferreira swój świetny "Dom tropikalny" poświęciła losom prototypów osiedla mieszkaniowego, stworzonych w Afryce na przełomie lat 40. i 50. przez wybitnego francuskiego architekta Jeana Prouvé. Po tym projekcie pozostały jedynie pojedyncze wzorcowe modele, przez lata niszczone i wtopione w okoliczne, ubogie zabudowania. Niedawno przypomniane trafiły na międzynarodowy rynek sztuki, niczym jakieś designerskie fantazje. Z kolei w "Na pustyni nowoczesności. Planowanie kolonialne i jego dziedzictwo" Marion von Osten przygląda się architekturze powstającej w Afryce Północnej pod rządami Francuzów, pokazując jej zależności od polityki.

Katja Eydel w serii zdjęć "Wynalezienie Turcji" przypomina o relacjach architektury i projektu nacjonalistycznego. Jej fotografie pokazują używanie awangardowego języka architektury po przewrocie dokonanym przez Kemala Atatűrka. Można zobaczyć, w jaki sposób następuje wprzęgnięcie modernizmu w ideologię świeckiej republiki. Nowoczesność okazała się dobrym narzędziem potwierdzenia istnienia nowego państwa, nadania jemu odmiennej tożsamości. Podobny jest zresztą przypadek Czechosłowacji dwudziestolecia międzywojennego z jej eksperymentalną architekturą czy Izraela, gdzie świetnie wykorzystano doświadczenia Bauhausu.

Do innego oblicza nowoczesności nawiązuje także Paulina Ołowska. Na wystawie znalazł się jej obraz z cyklu "Zofia Stryjeńska". To kopia płótna głośnej artystki II RP, utrzymana w czarno-białej tonacji. Nowa wersja przypomina dawne reprodukcje, co dodatkowo podkreśla dystans, jaki dzieli nas od twórczości Stryjeńskiej. Ołowska sięgając po jej obrazy przywołuje przypadek artystów, którzy - dostrzegając nowe poszukiwania artystyczne - zaproponowali model, który można określić mianem "zmodernizowanej tradycji".

***

"Modernologie" pokazują również, jak głęboko w świadomości zakorzenił się modernistyczny kod wizualny. Stał się oczywistością, wręcz - banałem. Chociażby Armando Andrade Tudela w serii "Camion" sfotografował geometryczne znaki namalowane na zwykłych ciężarówkach jadących panamerykańską autostradą. To często świetne, zaskakujące wyczuciem formy projekty plastyczne.

Są tu wreszcie powroty do przeszłości modernizmu. Andrea Fraser w ciekawej projekcji wideo "Soldadera" przypomina historię słynnego, nigdy nieukończonego filmu "Que viva México!" Sergiusza Eisensteina oraz skomplikowane relacje między rewolucyjnymi artystami a mecenasami/producentami. Natomiast Anna Artaker w swej pracy poświęconej nieznanej awangardzie sięga po dawne zdjęcia grupowe najważniejszych XX-wiecznych grup artystycznych, w których zmienia opisy, przywołując postacie usuniętych w cień, niewidocznych za nazwiskami głośnych twórców. Dla niej dadaizm to Hannah Höch czy Suzanne Duchamp, głośnymi nadrealistami okazują się Léonor Fini, Dora Maar czy Lee Miller. Twórcy "Modernologii" deklarują, że nie chodzi im o odkrycie zapomnianych czy nieznanych kierunków modernizmu. To prawda. Natomiast nadal interesujący jest sam mechanizm usuwania, cenzurowania, wręcz wykluczenia "zbędnych" postaci, wątpliwych zjawisk, a także obyczajów czy zachowań, jak w pracy Henrika Olesena poświęconej wynalazcy kodu dwójkowego Alanowi Turingowi.

Dziedzictwo modernizmu dalekie jest od jednoznaczności. Runa Islam sfilmowała pawilon austriackiego architekta Karla Schwanzera, który był siedzibą Muzeum XX wieku w Wiedniu ("Opróżnij staw, by złapać ryby" jest wyświetlany nie w muzeum, lecz w kinie Muranów). Widzimy podupadający budynek. Wystawiane w nim eksponaty, obrazy Cy Twombly’ego czy Gerharda Richtera, są właśnie pakowane. To praca pełna nostalgii, smutku. Już dawno pożegnaliśmy się ze złudzeniem stałości i niezniszczalności modernistycznego projektu i jego dzieł. Swoistym podsumowaniem wystawy jest efektowna praca Isy Genzken. Powstała z resztek, odpadów. Na podłodze leżą manekiny ubrane w stroje kosmonautów. Widomym znakiem kresu tej utopii było wysadzenie 15 lipca 1972 roku blokowisk osiedla Pruitt-Igoe w St. Louis, zaprojektowanego przez Minoru Yamasakiego. Niedługo od tego czasu miną cztery dekady. To już odległa przeszłość.

MODERNOLOGIE. ARTYŚCI WSPÓŁCZEŚNI BADAJĄ NOWOCZESNOŚĆ I MODERNIZM - Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa. Kurator Sabine Breitwieser. Wystawa przygotowana we współpracy z Muzeum Sztuki Współczesnej w Barcelonie (MACBA). Czynna do 5 kwietnia br.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2010