Zapisy pamięci

Na Zachodzie mówi się: oral history, historia opowiadana. Ten sposób zapisywania przeszłości spopularyzował Steven Spielberg, finansując nagranie wspomnień żyjących ofiar Holokaustu. Podobną rzeczą zajmuje się Muzeum Powstania Warszawskiego.

07.08.2005

Czyta się kilka minut

“Mój brat wyszedł już o godzinie drugiej do Powstania. Nie wiedziałam, o której wybuchnie. Rano wpadł mój kuzyn i powiedział: »Dzisiaj zaczynamy!« - tak 1 sierpnia wspomina Danuta Ciecierska-Stokłosa. - Mnie mama puściła, z torebeczką, którą właśnie tutaj mam. W letniej sukience, w drewniaczkach, na zebranie, na ulicę Żulińskiego. (...) W ostatnim roku, właśnie przed Powstaniem, przechodziłam takie szkolenie sanitarne. I ten oficer, który nas tam kształcił, właśnie o piątej na ulicy Żulińskiego wyznaczył nam znowu spotkanie. (...) Już strzelali, jak ja tam wchodziłam". Obok na stoliku leży niczym rekwizyt torebka: haftowana, nieduża. W sierpniu 1944 r. Danuta nie wróciła już do domu, Powstanie spędziła w kuchni na terenie Politechniki: “Gotowałyśmy na 1200 ludzi. (...) Był kocioł na 500 litrów, do którego trzeba było wchodzić, żeby go umyć, bo inaczej nie było wyjścia. Mieszanie zupy odbywało się wiosłem".

To fragment jednej z setek opowieści, które składają się na Archiwum Historii Mówionej. Relacje gromadzone są od dziewięciu miesięcy w Muzeum Powstania Warszawskiego. Dotąd zebrano blisko 400 wielogodzinnych rozmów z byłymi powstańcami. Zapis jest chropawy, przeniesiony na papier z nagrania. - Miesięcznie powstaje ponad 40 relacji, a musimy się spieszyć, bo oni odchodzą - mówi Jacek Borkowicz, szef Archiwum. - Zaczynaliśmy od bazy kilku tysięcy nazwisk, ale coraz więcej ludzi do nas dociera i lista się poszerza. Najpierw staramy się spotkać z najstarszymi. Nagrywamy żołnierzy, ale gdy dowiadujemy się, że żyje świadek rzezi na Woli, też nagrywamy.

Niedawno do Archiwum trafiła pani z Izraela, która podczas zwiedzania wystawy w Muzeum rozpoznała się na zdjęciu w grupie żydowskich więźniów z obozu na ul. Gęsiej. Jej relacja to chyba pierwsza opowieść z tamtej strony muru. Dotąd wyzwolenie “Gęsiówki" znane było z relacji żołnierzy AK.

Od listopada 2004 do października 2006 roku Archiwum zamierza zarejestrować wizualno-dźwiękowe relacje tysiąca powstańców. Odpowiadają na pytania wolontariuszy, głównie dwudziestoparoletnich. W przyszłości relacje będą dostępne w bibliotece multimedialnej. Na razie część można przeczytać w internecie. Wolontariuszy zdumiewa, jak szybko znika dystans. Rozmowa początkowo przebiega według scenariusza ustalonego przez zespół z Muzeum: prócz części poświęconej Powstaniu, schemat przewiduje pytania o rodzinę, kampanię wrześniową, konspirację, losy powojenne. Ale bywa, że większość standardowych pytań nie pada, bo wywiad nabiera własnej dynamiki.

Programy badawcze oparte na historii mówionej prowadzone są w Polsce od kilku lat. Oral history pozwala docierać nie tylko do indywidualnej prawdy o przeszłości, ale także do tego, jak jest obecna w pamięci i jak zostaje przywołana. Obok prowadzonej także w Polsce dokumentacji fundacji Spielberga jest jeszcze międzynarodowy projekt “Ocaleni z Mauthausen", w którym bierze udział Ośrodek “Karta". Także “Karta" od lat zbiera relacje byłych więźniów gułagu i członków powojennego podziemia.

W przypadku oral history ważne jest pytanie, na ile relacje po kilkudziesięciu latach są wiarygodne, gdy na własne przeżycia nałożyły się wydarzenia zasłyszane i przeczytane. - Podczas spisywania staramy się nie ingerować w wypowiedź. Chyba że pomyłka jest ewidentna, np. w nazwie oddziału - mówi Borkowicz. - Nagrywany opowiada tak, jak zapamiętał swą historię.

Emocjonalna warstwa opowieści pokazuje Powstanie z rzadko oglądanej strony. Obserwujemy życie codzienne. Żarty, makabryczne jak rzeczywistość, bo miały oswoić śmierć. Randki, na które dziewczyny szykowały się, zachowując pozory normalności: myły włosy w drogocennej wodzie i szukały surogatów perfum. I nagle pointa: spada bomba i chłopakowi urywa nogę. - W każdej relacji jest coś, co zaskakuje - opowiada Monika Turowska, która prowadzi rejestr nagrań, a wiele rozmów sama prowadziła. - Np. opowieść Jerzego Kaczyńskiego, lekarza batalionu “Zośka", który wspomina wyjście z Warszawy po kapitulacji. Stał z żoną, trzymał ją pod rękę i oboje patrzyli jak zafascynowani na płonące miasto. Poczułam wtedy, że mam do czynienia ze strasznym, ale i pięknym obrazem.

- Musimy pamiętać, że mamy do czynienia z konkretnymi historiami - mówi Borkowicz - które opowiadają o Powstaniu na różne sposoby. Np. powstaniec walczy na przyczółku czerniakowskim, wychodzi na chwilę z budynku, w którym jest jego oddział, jego ukochana, wdrapuje się na konstrukcję, z której widać rzekę. Bomba zmiata wieżę, on traci przytomność. Gdy się ocknie, widzi płonący dom i słyszy krzyki mordowanych. Wie, że tam została dziewczyna, waha się, chce biec na pomoc, ale nie rusza się z miejsca. Dociera w końcu na drugi brzeg Wisły i dopiero tam, gdy trafia w ręce berlingowców i oni go traktują jak przestępcę, prowadzą dźgając bagnetem, dopiero wtedy się załamuje. Po latach stary człowiek opowiada to wstrząsające doświadczenie, a my, słuchając, współodczuwamy.

- Sens tych rozmów jest podwójny: widzę je jako zadośćuczyczynienie dla ludzi, którzy gotowi byli oddać życie i przez 60 lat nie doczekali się uznania. Zasługują na to, by mieć poczucie, że ich przeżycia są ważne. Dla mnie to rodzaj hołdu dla nich. A z drugiej strony widzę, że to byli ludzie jak my - mówi Patrycja Bukalska, dziennikarka, która prowadziła szereg wywiadów.

- Kiedy oni odejdą - dodaje - pozostaną nagrania i moje dzieci będą mogły je poznać. A poza tym zdumiewa mnie, jak moi rozmówcy doceniają codzienność. Czasem po rozmowie idziemy do restauracji. Nie są zgorzkniali, choć mieliby prawo do tego.

Aktywność 80-latków fascynuje prowadzących wywiady. - Żartujemy, że to pokolenie miało taką energię, że Powstanie musiało wybuchnąć - uśmiecha się Monika Turowska.

- Na ogół rozmówcami są osoby, które nigdy dotąd publicznie nie opowiadały o swych przeżyciach - mówi Borkowicz. - Taka rozmowa jest jak depozyt. Wiele opowieści to scenariusz na film. Może kiedyś staną się kanwą epickiego obrazu Powstania?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2005