Zakorzenienie

Radom. 200 tysięcy mieszkańców, kiedyś wielkie państwowe zakłady, teraz 30-procentowe bezrobocie. Ponad 50 parafii rzymskokatolickich. Pewnie lepiej tu niż w popegeerowskiej wsi, pewnie gorzej niż w prestiżowej podwarszawskiej miejscowości. Wszystko zależy jednak nie od miejsca, ale od proboszcza i parafian.

18.10.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Parafia Matki Bożej Królowej Polski z liczbą ponad 12 tysięcy wiernych zalicza się do większych. Wśród czteropiętrowych bloków, należących kiedyś do licznych radomskich zakładów, jest tak samo jak na każdym innym blokowisku: ktoś przeszukuje śmietnik, dzieci zjeżdżają ze starej metalowej zjeżdżalni, krótko ostrzyżeni młodzieńcy stoją przed klatką schodową.

Parafialny kościół widać już z pociągu. Wśród bloków wybija się nowoczesna konstrukcja błękitno-stalowej kopuły wyglądającej jak pąk kwiatu. Z bliska świątynia prezentuje się gorzej - budowla jest nieskończona, znad kopuły wyłania się ramię dźwigu. Wierni przed kościołem przysiadają na betonowym murku.

Marzenia księdza

- Ileż ten kościół się już buduje! Zaczęli jakoś koło stanu wojennego - opowiada pan Kazimierz. - I ile to pracy trzeba było, żeby np. dach położyć. Kto nie widział budowy w tych pierwszych latach, nie doceni tego, co jest teraz. Ja widziałem, bo mieszkam naprzeciwko.

Pani Janina od kilku lat nie mieszka w parafii. - Teraz powinnam chodzić do sąsiedniego kościoła. Ale tu mam jakiś sentyment. Przez 15 lat chodziłam, to teraz chociaż kilka razy w roku przyjdę - opowiada. - I księża tacy mili.

Księża to filipini z Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri. Ich duszpasterstwo w Radomiu pamięta rok 1959. Parafia jest młodsza - ma 25 lat. Obecnie, od pięciu lat, proboszczem jest ks. Ireneusz Gizan. Młody, energiczny, nieco surowy lub raczej stanowczy. W parafii słynne są Msze dla dzieci, które odprawia co niedzielę. Kiedyś poprosił, żeby przyniosły na Mszę wszystkie instrumenty, jakie mają - trąbki, bębenki, fujarki - i grały razem z organistą. Hałas był potworny, ale dzieci szczęśliwe, na swój sposób uczestnicząc w nabożeństwie.

O proboszczu parafianie mówią po nazwisku. "Jak Gizan ma Mszę, to idę".

- Jeśli coś mi się marzy, to osobna sala dla dzieci - opowiada ks. Ireneusz. - Mamy duży budynek, ale mieszczą się tam już katolickie liceum i gimnazjum. Na plebanii z kolei są harcerze, oaza, grupy formacyjne, punkt charytatywny. Może uda się kiedyś wygospodarować takie miejsce, żeby dzieci czuły się naprawdę swobodnie.

Na marzenia ks. Gizan nie ma zbyt wiele czasu, w jego parafii za dużo się dzieje. W Górach Świętokrzyskich trwa właśnie kolejny obóz dla dzieci zorganizowany przez parafię i proboszcz wpadł do Radomia tylko na jeden dzień. - To są wyjazdy formacyjne. Mamy jednak żelazną zasadę: jadą wszystkie dzieci, które chcą, także nienależące do żadnej z grup parafialnych, a dla których to jedyna szansa na jakiś wyjazd. Pieniądze zawsze w końcu się znajdą - opowiada proboszcz. - Teraz 30 dzieci wyjechało całkowicie za darmo, kolejne mają częściowe dofinansowanie.

W tym roku na wakacje wyjechało z parafii pół tysiąca dzieciaków. Organizacją zajmuje się Wiesława Dobrowolska. Już na początku lat 90. zaczęła prosić o wsparcie prywatne firmy. Twierdzi, że nie jest przebojowa, ale gdy zadzwoni do dyrektora fabryki czy firmy, zawsze w końcu coś dostanie. Teraz jest już na emeryturze, ale przygotowuje jeszcze wyjazdy do parku wodnego w Kozienicach. - Jeśli ktoś udostępni autobus, reszta jest już prosta - mówi. - Przy okazji zawsze dzieci po drodze coś zobaczą, np. muzeum w Czarnolesie.

Drugi oddech

W latach 90. pani Wiesława zajmowała się wszystkim, od dofinansowania obiadów w szkołach po znalezienie środków na remont kuchni w domu samotnej matki. Teraz pozostawiła sobie te wakacyjne wyjazdy i przygotowywanie paczek świątecznych dla potrzebujących. Pieniądze po części uzyskuje się dzięki loteriom charytatywnym, po części ze składek parafian - przeznacza się na to tacę z jednej niedzieli w miesiącu. O tym, kto dostaje paczkę, decyduje proboszcz i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. - To nie byle jakie paczki - zachwala mąż pani Wiesławy, Stanisław - Do 150 paczek trafia pół tony wędlin! I to naprawdę dobrych.

Skierowani przez proboszcza potrzebujący mogą co sobotę otrzymać po kilka kilogramów wędlin i mięsa, a także talony na żywność. W parafii działa również punkt, w którym można dostać używane ubrania. Oraz jadłodajnia - księża udostępniają na nią budynek i znajdują wolontariuszy do obsługi. Caritas codziennie przywozi 150 obiadów dla najuboższych.

- Całą działalność charytatywną wykonują świeccy - mówi proboszcz. - Również oni zajmują się finansami.

Ponoć problemy parafii są problemami miejsca, w którym się znajduje. Tutaj pokaźną grupę wśród parafian stanowią emeryci i ludzie starsi. Dużo wśród nich osób, które musiały odejść z upadających zakładów. - Pokolenie ludzi oszukanych, cierpiących - mówi o nich ks. Gizan. - Potrzeba im nie tylko pomocy materialnej, ale i obecności, kiedy przychodzi słabość i samotność.

Jedna z trzech pracujących tu franciszkanek, siostra Irena, odwiedza kilkadziesiąt starszych, samotnych lub chorych osób. Prowadzi też popołudniową świetlicę dla dzieci, które potrzebują pomocy w nauce. - Wszystkie przechodzą do następnej klasy - podkreśla proboszcz. A siostra Irena jest właśnie na obozie z dziećmi.

Najmłodsi parafianie to m.in. ci z Ośrodka dla Dzieci Niewidomych i Słabo Widzących, dzieci niepełnosprawne, z dysfunkcyjnych rodzin. - Prowadzimy katechezę dla dzieci z Ośrodka, wolontariusze organizują spacery i wyjazdy - mówi proboszcz. - Od 10 lat tworzymy też środowisko rodzin dzieci niepełnosprawnych. Na każdą rodzinę przypada jeden wolontariusz, który do niej przychodzi, pomaga na co dzień. Spotykamy się też wszyscy razem, żeby porozmawiać.

Jak mówi ks. Gizan, kłopoty dorosłych: alkoholizm, bezrobocie, ubóstwo, odbijają się na dzieciach. - To oczywiście nie jest nagminne! - podkreśla. - Sprawia jednak, że niekiedy trzeba wesprzeć rodziców w wychowaniu.

Z drugiej strony, zauważa, po ciężkich latach 90., kiedy upadały radomskie zakłady, ludzie wzięli jakby drugi oddech - więcej w nich optymizmu i nadziei.

Tworzenie Kościoła

- Co było dla mnie ważne, kiedy zostałem proboszczem? - zastanawia się ks. Gizan. - Na pewno budowa kościoła, trwa już tak długo... Ale przede wszystkim nie chciałem zagubić wymiaru duchowego parafii. Żeby przy całej tej budowie nie zapomnieć o doświadczeniu modlitwy: w parafii i za parafię. Mam nadzieję, że to się udaje.

Planując przyszłość, proboszcz myśli - poza wspomnianą salą dla dzieci - o sposobach na dotarcie z Ewangelią do ludzi, którzy do kościoła nie chodzą lub chodzą rzadko. - Msza, sakramenty, katecheza, to duszpasterstwo ogólne, podstawowe. Grupy formacyjne to propozycja elitarna, która nie wszystkim odpowiada. A ja zastanawiam się nad jakąś propozycją środka. Chciałbym wydobyć ludzi z anonimowości parafii wielkomiejskiej. Sprawić, by poczuli się zauważeni, żeby czuli, że tworzą Kościół - wyznaje.

Grupa młodych ludzi przed kościołem rozmawia jeszcze długo po zakończeniu Mszy. Wokół biegają ich dzieci, które wcześniej podobnie brykały przed ołtarzem. Ci młodzi nie należą do żadnej z parafialnych grup, po prostu lubią się spotykać. - Kiedyś należeliśmy tu do oazy - opowiada Daniel Zborowski. - Ale dorośliśmy, założyliśmy rodziny, nawet wyprowadziliśmy się z tej parafii. Czegoś nam jednak brakowało, spotykamy się więc nadal.

Ta nieformalna grupa widuje się co trzy tygodnie: na modlitwie, części merytorycznej (to np. rozmowa z psychologiem o wychowaniu dzieci) oraz towarzysko. Towarzyszy im ks. Mirosław Prasek. - Tak jest od pięciu lat, chodzi nam przede wszystkim o rozwój duchowy - mówi Daniel. - Zastanawiamy się, czy nie zaprosić również ludzi w naszym wieku, którzy nie mają jeszcze rodzin. Takich klasycznych singli.

Siostra Alina zamyka już kościół, kiedy o wpuszczenie prosi małżeństwo w średnim wieku. "Tylko na chwileczkę, pomodlić się pod obrazem" - tłumaczą. Obraz Matki Bożej Królowej Świata znajduje się w bocznej nawie. - Ludzie często przychodzą się tu modlić - mówi szeptem siostra. Pusty o tej porze kościół, a raczej jego dolna, podziemna część, w której na razie umieszczono ołtarz i gdzie odprawiana jest Msza, wypełnia szczególna cisza. Zapomina się o niewykończonej masie betonu i stali na górze, o placu budowy i dźwigu.

Modlące się małżeństwo wychodzi, a siostra Alina prowadzi do stojącego za kościołem budynku katolickiego liceum i gimnazjum, gdzie uczy religii. Katolicka szkoła istnieje w parafii od 15 lat i ma świetne wyniki. Maturę zdali wszyscy tegoroczni absolwenci. Podobnie było w zeszłym roku, choć teraz - ze względu na fatalne wyniki matur w kraju - to bardziej znaczące. Wychowankowie masowo idą na studia, jedna z maturzystek zdała nawet do Szkoły Morskiej w Gdyni, gdzie o jedno miejsce walczyło 40 chętnych.

Niektórzy będą zapewne odwiedzać parafię, inni wyjadą na dobre. Może uda się w tym czasie dokończyć budowę kościoła, może ks. Gizan znajdzie sposób na dotarcie do tych obojętnych spośród swych parafian. Sposób na - jak mówi - zakorzenienie.

- Jeśli chodzi o sferę materialną, to sumienie mam spokojne. Co do sfery duchowej, jestem trochę mniej spokojny - stwierdza proboszcz. Po namyśle dodaje: - Kapłan towarzyszący, tego potrzebują ludzie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2006