Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pasterze z Betlejem opuścili swe trzody, aby złożyć hołd Jezusowi. Pasterze z Gerazy tak martwili się o swoje trzody, że wyprosili Jezusa z terenów przeznaczonych na wypas świń. Jedynym, który pragnął zostać przy Jezusie, okazał się były opętany. Reszta mieszkańców nie potrafiła jednak dzielić radości z jego uzdrowienia, bo ważniejsza była dla nich troska o świnie. My również możemy zatracić radość życia i poczucie wdzięczności wobec Boga, jeśli zamkniemy się w prywatnej Gerazie uprzedzeń i lęków. Można wtedy łatwo stworzyć prywatny świat wyprany z ludzkich zachowań, odległy od realnych wyzwań, epatujący bezmyślnością. Jego struktura, jakże daleka od nauczania Chrystusa, rodzi konsternację nawet wtedy, gdy pojawia się w atrakcyjnej literacko formie. Przeraża w niej brak podstawowej solidarności z życiowym dramatem bliźnich.
Jako znamienne świadectwo prywatnych wartościowań i wyborów moralnych pojawiających się w arystokratycznych kręgach XVII-wiecznej Francji ocalały listy Marii de Rabutin-Chantal, markizy de Sévigné. Ich autorka prowadziła salon literacki, zachwycała finezją języka, fascynowała bogactwem talentów. Równocześnie zaś dzieliła się odczuciami, które szokowały nie tylko odbiorców jej listów. W swych korespondencyjnych zwierzeniach informowała bliskich, że widok wisielców działa na nią "niemal orzeźwiająco", i wyrażała ubolewanie, że tylko raz w tygodniu może obserwować łamanie kołem. Uwagi te sąsiadują z rozważaniami o niepowtarzalnym smaku dojrzałych melonów i o reakcjach płatków róż polewanych wrzątkiem. W kontekście niektórych jej zwierzeń mieszkańcy Gerazy jawią się jako bezpretensjonalni realiści. Ich brak wrażliwości można było przynajmniej próbować usprawiedliwić trudną sytuacją ekonomiczną. Czym tłumaczyć zanik elementarnej ludzkiej wrażliwości u sympatyków rozważań o estetyce wieszania? Samotnymi spacerami po obrzeżach krzywej Gaussa? Niestety, okazuje się, że nie było to zajęcie tylko dla samotników. Upływ czasu zdaje się świadczyć, że wzrasta psychologiczne zapotrzebowanie na grupowe wędrówki tym samym szlakiem. Podejmując spacer po obrzeżach, nie potrafimy się wtedy cieszyć tym, co istotne, bo zamartwiamy się opóźnieniem nowego transportu szubienic z Gerazy.