Za duże, by upaść

Luca Pignatelli ze Stowarzyszenia Pracodawców Confindustria: Największym problemem Włoch nie jest gospodarka, ale przywództwo. Ani w koalicji, ani w opozycji nie ma kogoś, kto mógłby być liderem. Rozmawiała Teresa Stylińska

18.10.2011

Czyta się kilka minut

Teresa Stylińska: "Ratować Włochy!" - tak stowarzyszenie Confindustria zatytułowało manifest przedstawiony rządowi.

Luca Pignatelli: Włochy trzeba wydobyć z kryzysu, znaleźć równowagę między ograniczeniem wydatków publicznych, podyktowanym koniecznością zredukowania długu publicznego i zahamowania wzrostu deficytu, a pobudzaniem wzrostu gospodarczego. Confindustria postuluje podniesienie wieku emerytalnego - dziś to 62 lata dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet - i zrównanie go dla obu płci na poziomie co najmniej 65 lat. Emerytury to obok ochrony zdrowia jedna z największych pozycji w wydatkach państwa. W podatkach proponujemy podniesienie do 21 proc. VAT-u na niektóre artykuły, np. auta, i wprowadzenie podatku od bogactwa.

Pracodawcy proponują taki podatek?

Podatek od bogactwa to stary pomysł skrajnej lewicy. To rzeczywiście zabawne, że podjęło go stowarzyszenie pracodawców... Ale to jakby rekompensata za proponowane jednocześnie obniżenie opodatkowania przedsiębiorstw. Postulujemy też sprzedaż posiadłości pozostających w rękach państwa, a także liberalizację gospodarki. Bo deregulacja jest konieczna. Włoska gospodarka jest zbyt sztywna, za mało konkurencyjna, zwłaszcza w sektorze publicznym - np. w transporcie i usługach publicznych. Konieczne jest też uproszczenie prawa. No i wreszcie infrastruktura. Na infrastrukturę jest obecnie mało pieniędzy, bo najpierw w nią uderza redukcja wydatków państwa. Ale infrastruktura to sposób na pobudzanie wzrostu, aby więc środki wykorzystać najlepiej, należy skoncentrować się na projektach ogólnokrajowych, jak autostrady i koleje.

Jak to przyjęły związki zawodowe?

Bardzo źle, zwłaszcza projekt reformy emerytalnej. Mówią: nie ruszajcie emerytur. Włochy się starzeją, związki zawodowe reprezentują dziś więcej ludzi starych niż młodych, dlatego muszą sprzeciwiać się przebudowie systemu emerytalnego.

Agencja ratingowa Standard & Poor’s, która pierwsza obniżyła wiarygodność kredytową Włoch, uzasadnia to nie tylko wysokim zadłużeniem kraju. Argumentem koronnym była niestabilność polityczna: słabość rządu Berlusconiego, problemy wokół jego osoby. Berlusconi to aż taki problem?

Na jego temat mam taką samą opinię jak brytyjski tygodnik "The Economist". Proszę popatrzeć na okładkę, którą mamy tu na ścianie. Berlusconi i podpis: "The man who screwed the entire country" (Człowiek, który -pieprzył cały kraj). Zgadzam się z tym całkowicie.

Włoskie koła gospodarcze długo popierały Berlusconiego i jego liberalną politykę.

Z początku tak. Tylko że Berlusconi nie jest liberałem. Udaje oczywiście, że nim jest, że popiera biznes. Ale tak naprawdę nie dba o interesy kraju, a wyłącznie o swoje własne - jako polityka i przedsiębiorcy. Niczego nie zreformował. Zawsze tylko udawał, że coś robi. Jedynie zapowiadał reformy. Było dużo szumu i nic konkretnego.

Jakie są zatem perspektywy Włoch?

Niedobre, głównie z uwagi na niski poziom rządzących nami polityków. Są niekompetentni. Dawniej we Włoszech też działo się wiele złych rzeczy, które idą w parze z polityką, np. korupcja. Ale politycy byli bardziej kompetentni i zaangażowani w sprawy publiczne. Dziś główną kwalifikacją jest zaliczanie się do kręgu przyjaciół Berlusconiego. Rząd jest pełen ludzi, których zatrudnia nie państwo, lecz Berlusconi. Prawnik Berlusconiego, doradca podatkowy Berlusconiego, kochanka Berlusconiego... Nie wiadomo, co czeka Bank Włoch po rychłym przejściu jego prezesa Mario Draghiego na stanowisko szefa Europejskiego Banku Centralnego. Nawet prezydent Napolitano ostrzegł Berlusconiego, aby nie próbował postawić na czele Banku Włoch kogoś ze swych przyjaciół.

Obawy budzi więc raczej stan polityki niż gospodarki?

Tak, gdyż największym problemem Włoch nie jest gospodarka. Wiele firm jest w dobrej kondycji, konkurują w świecie. To prawda, że wzrost gospodarczy nie jest wystarczający, ale nawet z zadłużeniem nie jest tak źle. W dodatku we Włoszech wysoki jest dług publiczny, ale nie prywatny. Rodziny nie zaciągają pochopnie pożyczek. Również firmy nie są mocno zadłużone. Główny problem to przywództwo polityczne.

Miejsce Berlusconiego powinien zająć ktoś inny?

Nie wiem, czy jest ktoś, kto mógłby go zastąpić na czele jego partii Lud Wolności; jej kierownictwo to sami przyjaciele Berlusconiego. Zresztą w tej chwili w ogóle nie ma we Włoszech polityka, który nadaje się na przywódcę kraju. Ani w koalicji, ani w opozycji nie widać nikogo, kto miałby długofalową wizję dla Włoch i mógłby przeprowadzić reformy.

A minister finansów Giulio Tremonti? Uchodzi za kompetentnego. Był przyjacielem Berlusconiego, ale się od niego uniezależnił.

Tremonti rzeczywiście jest w porządku. Ale dlatego właśnie, że jest kompetentny i zdecydowany ograniczać wydatki publiczne, popadł w konflikt z Berlusconim, który demagogicznie obiecuje obniżenie podatków. A opozycja, słaba i podzielona, jednoczy się tylko przeciw Berlusconiemu, powtarzając leitmotiv: "Berlusconi musi odejść".

Czy Włochy pójdą w ślady Grecji, Irlandii i Portugalii? Poproszą Unię o pomoc?

To trudna sprawa. Europa nie ma dość pieniędzy, by przyjść z pomocą gospodarce tak dużej jak włoska. Włochy są gospodarczo za duże, aby mogły upaść, ale również zbyt duże, aby dało się je ratować jak np. Irlandię. Dlatego jedynym wyjściem jest rząd ekspertów, bez obciążeń politycznych, aby jego członkowie nie musieli myśleć o swych szansach w wyborach. Taki rząd mógłby wyprowadzić kraj na prostą. Mówi się to od lat, bezskutecznie.

Jedyną nadzieją jest to, że jesteśmy, wraz z Niemcami, w Europie i że Europa nie może żadnego kraju zostawić na pastwę losu. Europa - na szczęście - ma siłę, aby narzucić rozwiązania. W trudnej sytuacji, gdy Europa mówi: musicie zrobić to i to, bo inaczej padniecie - po prostu trzeba jej słuchać. Tak było przed wejściem do strefy euro, gdy Włochy musiały się dostosować do warunków uczestnictwa, redukując wydatki. Mam więc i dziś nadzieję na optymistyczny scenariusz, w którym Europa, Niemcy czy ktokolwiek inny narzuci nam reformy.

LUCA PIGNATELLI jest zastępcą szefa biura ds. analiz ekonomicznych Stowarzyszenia Pracodawców Confindustria w Piemoncie (północne Włochy).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2011