Wszystkie sobowtóry prezydenta Rosji. Ilu jest Putinów?

Dublerzy rosyjskiego prezydenta to jedna z zagadek Kremla. Udmurt, Bankietowy, Dyplomata – takie pseudonimy im nadano. Czy istnieją naprawdę?

22.10.2023

Czyta się kilka minut

Wszyscy dublerzy Putina
Władimir Putin w drodze na obrady Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku, wrzesień 2022 r. / RUSSIA MYANMAR / AP / EAST NEWS

Władimir Putin żyje w plątaninie lęków i fobii. Wyniesiona ze szkoły KGB obawa przed zdemaskowaniem, podbita w ostatnich latach strachem o osobiste bezpieczeństwo, sprawia, że prezydent Rosji ukrywa przed światem dosłownie wszystko, co dotyczy jego życia. W pierwszym rzędzie dotyczy to życia prywatnego, ale płynnie przenosi się też na sferę publiczną.

Czasem, w przypływie fałszywej szczerości, podczas spotkań z wybrańcami Putin przedstawia spreparowane legendy o swej przeszłości. Starannie zaś uchyla się od pytań o teraźniejszość i ludzi z bliskiego otoczenia. Tak jak tworzona na użytek polityki wersja historii czyni z Rosji kraj o nieodgadnionej przeszłości, tak niewiarygodne mity o życiu Putina czynią z niego człowieka o nieodgadnionym życiorysie i pełnej tajemnic codzienności.

Pytanie o sobowtórów także należy do pilnie strzeżonej sfery. Członkowie najbliższej rodziny mogliby tę kwestię raz na zawsze wyjaśnić: potwierdzić, że Putin żyje i nie potrzebuje dublerów. Sęk w tym, że nic nie mówią.

Specjalna operacja plastyczna

Kreml zatrudnia ogromny sztab specjalistów od wizerunku i propagandystów, którzy pracują nad przekazem medialnym. Pokazywany codziennie w telewizji przywódca ma robić na widzach wrażenie zgodne z wymaganiami chwili i wieczności: dostojny, nienagannie ubrany, przyczesany, wyklepany.

Skoro jesteśmy przy wyglądzie Putina, to – zanim przejdziemy do dywagacji o jego sobowtórach – poświęćmy kilka słów jego aparycji. W tym celu przenieśmy się kilkanaście lat wstecz, do października 2010 r. Putin pojechał wtedy do Kijowa (odwiedzał prezydenta Janukowycza i targował się o gaz). Telewizji zezwolono tylko na migawki, bez trwających dłużej niż ułamek sekundy zbliżeń twarzy Putina. Ale to wystarczyło, by stwierdzić, że z twarzą przywódcy dzieje się coś dziwnego. Gruba warstwa pudru nieudolnie skrywała ciemne wybroczyny na kościach policzkowych. Putin miał też wyraźnie kłopot z mimiką – wyglądał jak złote maski starożytnych wodzów z muzeum w Salonikach.

Wywołało to wówczas szok. PotemPutin przyzwyczaił publiczność do perio-dycznych zmian w wyglądzie, a każde wystąpienie i zdjęcie były uważnie oglądane przez speców od chirurgii plastycznej. Indagowani przez media, analizowali oni, jakim zabiegom prezydent się poddaje: botoks, implanty kości twarzy, korekta powiek itd. Jeśli porównać jego zdjęcia z pierwszej dekady rządów – gdy twarz miał pociągłą, oczy wyłupiaste i liczne zmarszczki mimiczne – z obecnymi, na których oblicze jest nienaturalnie zaokrąglone, skóra naciągnięta, a okolice oczu wyrównane skalpelem, można nabrać wątpliwości, czy to ta sama osoba.

I może właśnie o to chodzi: chirurgicznie korygowane zmiany w wyglądzie można by uznać za część operacji mylenia śladów i wyprowadzania w pole tych, którzy pragną dotrzeć do jądra kremlowskiej ciemności i wyjaśnić, kto tak naprawdę rządzi Rosją. Skoro zmienia się oryginał (nie tylko naturalnie, z wiekiem, ale też pod wpływem zabiegów chirurgii plastycznej), to łatwiej „zrobić” podróbkę.

Udmurt, Młody, Mówiący

Latem 2011 r. Putin odwiedził obóz szkoleniowy kremlowskiej młodzieżówki nad jeziorem Seliger. Obecny na spotkaniu mężczyzna miał opuchniętą twarz. Gdy się uśmiechał, sztywne i masywne policzki podjeżdżały mu do góry, skośne oczy znikały w fałdach. Dokumentujący zmiany w wyglądzie prezydenta komentatorzy nazwali to jego wcielenie Udmurtem (nawiązując do ugrofińskiego ludu Udmurtów, mającego swoją autonomiczną republikę w ramach Federacji Rosyjskiej).

Może to jednak nie był dubler, tylko Putin po kolejnej operacji plastycznej, o których przecież służba prasowa Kremla nie informuje. Władimir Władimirowicz pracował wtedy nad wariantami przedłużenia swojej władzy (formalnie przez jedną kadencję był premierem, po czym w 2012 r. wrócił na fotel prezydenta) i flirt z młodzieżą miał pokazać go społeczeństwu jako pełnego werwy młodego człowieka (miał wtedy 58 lat), który jest w stanie jeszcze długo sprawować rządy. Odmładzające zabiegi wpisywały się w ten scenariusz.

Zwolennicy teorii spiskowych stworzyli całą listę sobowtórów Putina. Poza Udmurtem, który miałby zastępować prezydenta w imprezach na powietrzu, znalazł się na niej człowiek wyraźnie młodszy od Putina. Otrzymał kryptonim Młody. Jest bardzo podobny do oryginału, odgrywa rolę „konia roboczego”, występując przy różnych mniej ważnych protokolarnych okazjach. Zwłaszcza takich, które nie wymagają zabierania głosu.

Bo głos, jak twierdzą znawcy materii, najtrudniej jest podrobić. Dlatego kremlowscy magowie odpowiadający za odcinek sobowtórów przygotowali, jak głosi jedna z teorii, dublera, któremu nadano pseudonim Goworun (Mówiący).

Abstynent z kieliszkiem

Ale to nie wszystko. Duplikat prezydenta przydaje się przy różnych innych okolicznościach, np. na bankietach. Jest więc i Bankietowy: wersja, która bywa na kremlowskich przyjęciach. Choć Putin ma opinię abstynenta, Bankietowy pozwala sobie na wychylanie toastów.

W grudniu 2022 r. na Kremlu zorganizowano spotkanie z uczestnikami „operacji specjalnej”, podczas którego Putin wręczał gwiazdy Bohatera Rosji. Po oficjalnej części odbył się raut. Kamera telewizyjna towarzyszyła prezydentowi, gdy z kieliszkiem w dłoni stał otoczony wianuszkiem wojskowych. Z jedną ręką w kieszeni, tłumaczył zgromadzonym, że Rosja ma prawo do ataków na ukraińską infrastrukturę krytyczną, gdyż jest to „sprawiedliwy” odwet za dywersję na moście Krymskim, do jakiej doszło dwa miesiące wcześniej.

Publiczne przyznanie się do popełniania zbrodni wojennych Putin wygłosił na luzie, niedbale wymachując kieliszkiem na prawo i lewo. W mediach społecznościowych odbyła się potem dyskusja: czy to był prawdziwy Putin, zwykle starannie kontrolujący swoje gesty i słowa, czy roztrzepany Bankietowy?

„Nie, nie mam sobowtórów”

Oficjalnie na Kremlu nie ma żadnych dublerów. Specjaliści podnoszą, że na całym świecie służby ochraniające polityków stosują taki trik: do samochodu oznaczonego jako prezydencki wsiada osoba podobna do danego polityka, podczas gdy sam prezydent podróżuje innym pojazdem. Dlatego służby poszukują dublerów. Potwierdzenia, że prezydent Rosji korzysta z takich rozwiązań, służba prasowa nie wydała.

Za to pojawiające się regularnie pytania o sobowtórów musiały Putina na tyle wyprowadzać z równowagi, że zdecydował się dać temu odpór. W wywiadzie, którego w lutym 2020 r. udzielił agencji TASS, zapewnił, że nigdy nie miał sobowtórów. „Zrezygnowałem z takiego rozwiązania. To było jeszcze w najcięższych czasach walki z terroryzmem, na początku dekady lat dwutysięcznych”.

Dziennikarz prowadzący rozmowę podpowiadał, że obecność klona byłaby uzasadniona w sytuacjach niebezpiecznych. Ale Putin pokręcił głową, dając do zrozumienia, że nie chciał, aby ktokolwiek nadstawiał za niego karku. Kreml konsekwentnie trzyma się tej kanonicznej wersji: Putin jest prawdziwy, a insynuacje na temat dublerów to teorie spiskowe, nic więcej.

Czas samoizolacji

Jednak od tego wywiadu minął jakiś czas i zdarzyło się kilka sytuacji, w których trudno stuprocentowo wykluczyć udział sobowtóra.

Zacznijmy od tego, że wielkie zmiany w zwyczajach Putina wprowadziła pandemia. Odciął się od świata, schronił w przerobionej na twierdzę rezydencji pod Moskwą. Tak chętny niegdyś do pokazywania się wśród ludzi, zrezygnował nawet z zademonstrowania społeczeństwu, że zaszczepił się rekomendowaną przez władze rosyjską szczepionką; ograniczono się do komunikatu.

Przeciwnicy kpili z obaw Putina o zdrowie, traktując jako materiał do niezliczonych memów zdjęcia z rzadkich spotkań na Kremlu, gdy siedział u szczytu długiego stołu, a jego gość w bezpiecznej odległości na drugim końcu. Jak ćwierkały dobrze poinformowane wróble, przed oblicze Putina mogli być dopuszczeni tylko ci, którzy przeszli dwutygodniową kwarantannę, testy i analizy wydzielin. Dotyczyło to nie tylko gości, ale też ochrony.

Nadzwyczajne środki ostrożności zachowano też po ogłoszeniu końca pandemii. Nawet w kwietniu 2023 r., na uroczystości wręczenia listów uwierzytelniających przez nowych ambasadorów, Putin stał samotnie w gigantycznej Sali Gieorgijewskiej za zaimprowizowaną trybuną, z dala od zebranych. Wygłosił mowę, ale nie podszedł do dyplomatów, nikomu nie podał ręki. Samoizolacja w pełni.

Nocą w Mariupolu

„Lider, który nie boi się napaść na sąsiedni kraj, za to lęka się podejść blisko do własnych ministrów, przejdzie do historii i będzie opisywany w podręcznikach jako przedziwne indywiduum” – pisała niedawno Julia Łatynina w „Nowej Gazecie. Europa”.

Po czym zauważała, że „w ostatnim półroczu równolegle pojawił się jednak drugi Putin, odmienny od tego lękliwego. Nowy typ Putina osobiście wybiera się na Krym. Przejeżdża mostem Krymskim (co prawda kamerzysta pokazuje ten przejazd z tyłu, widz może obejrzeć jedynie potylicę wodza). Odwiedza też w marcu Mariupol i nocą za kierownicą samochodu objeżdża okupowane miasto (używa kierunkowskazów i zatrzymuje się na światłach), a nawet śmigłowcem leci na linię frontu (to znaczy: tak mówi służba prasowa Kremla, bo wiele szczegółów w tej relacji świadczy o inscenizacji). Podczas tej wyprawy, lekceważąc śmiertelne zagrożenie ze strony wirusów i bakterii, podaje dłoń generałom, a nawet spontanicznie go witającym mieszkańcom Mariupola”.

„Tak rażąca różnica w zachowaniu kazała sceptykom zastanowić się, czy nie mamy do czynienia z dwoma Putinami: oto wcielenie ostrożne i wcielenie brawurowe. Jeden Putin w dwóch postaciach?” – pytała Łatynina.

Warto dodać, że zaskakująca wizyta Putina w zniszczonym Mariupolu odbyła sięwkrótce po tym, jak pozycje ukraińskiej armii w okolicach Awdijiwki odwiedził prezydent Zełenski. Taki specyficzny mecz.

Buty bez wkładek?

Zdaniem Łatyniny za teorią, że na Krymie i w Mariupolu zastąpił Putina sobowtór, przemawia to, iż ta podróżująca wersja zachowuje się zupełnie inaczej niż gospodarz Kremla, do jakiego przywykliśmy. Postępuje nierozsądnie z punktu widzenia człowieka skrajnie dbającego o zdrowie, którego widzimy podczas spotkań z politykami. Tam Putin nikomu nie podaje ręki. Wyjątek zrobił tylko dla przywódcy Chin Xi Jinpinga, gdy ten w marcu odwiedził Moskwę.

Tymczasem człowiek, który nocą przemykał po Mariupolu, zajrzał z niezapowiedzianą gospodarską wizytą do jednego z mieszkań. Kamera uchwyciła twarz gościa w świetle żarówki – miał mały cofnięty podbródek, inny niż ten, do którego Putin przyzwyczaił widownię. To także dało asumpt do rozważań, czy mieliśmy sposobność zobaczyć sobowtóra.

Niemiecki dziennik „Bild” analizował wtedy owal twarzy, kształt małżowiny usznej, wzrost. Zdaniem gazety autentyczny Putin chodzi w specjalnych butach na koturnach, dodających mu wzrostu, sobowtór zaś nosił buty bez podwyższających wkładek.

Pocałunek w Derbencie

Kolejną okazję do domysłów dał bunt Jewgienija Prigożyna. Gdy herszt Grupy Wagnera wysłał swoich najemników na Moskwę, by zmienili szefostwo Ministerstwa Obrony, Putin wystąpił z orędziem, nazwał wagnerowców zdrajcami i… zniknął z radarów. Pojawił się dopiero, gdy Prigożyn poszedł na ustępstwa.

Wywołany przez Prigożyna kryzys miał kilka ważnych aspektów: Putinowi na oczach świata puściły nerwy, okazał niepewność. W Rostowie, skąd wyruszyli wagnerowcy, ludzie bratali się z nimi na ulicach. Potem na ich drodze do Moskwy nie pojawił się nikt, kto powstrzymywałby marsz buntowników i oddawałby życie w obronie prawowitego władcy.

Kremlowscy propagandyści musieli stanąć na głowie, by zniwelować to wrażenie, demolujące wizerunek przywódcy nieustraszonego i miłowanego. W tym celu naprędce zorganizowano niespodziewaną wizytę Putina w dagestańskim mieście Derbent. Widzowie musieli przecierać oczy ze zdumienia: oto chroniący się przed zarazkami i stroniący od ludzi prezydent rzucił się z serdecznościami w stronę oczekującej go sporej grupy mieszkańców. Ściskał dłonie, pozwalał się dotykać, obejmować, a nawet pocałował jedną z obecnych.

Wyreżyserowana spontaniczność miała przekonać Rosjan, że Putin kocha ludzi, a ludzie kochają Putina i żaden buntownik mu tego nie odbierze. I znów w odmętach internetu rozgorzała dyskusja: czy to autentyk się tak pieścił z obywatelami, czy tresowany zastępca?

A może wystarczy hologram?

Dbające o wizerunek Putina służby od lat zajmują się preparowaniem przekazu. Jednak obraz, który spływa z ekranów telewizorów, nie zawsze trzyma się kupy. Zdarzają się wtopy, podważające prawdziwość serwowanych propagandowych dań.

Od czasu, gdy w 2015 r. Putin z niewyjaśnionych do dziś przyczyn zniknął na wiele dni z życia publicznego, a jego rzecznik opowiadał dyrdymały o napiętym harmonogramie, do repertuaru dzienników telewizyjnych weszły tzw. konserwy – materiały nakręcone w nieokreślonym czasie, które emituje się w odpowiednim momencie. Trudno więc z całą pewnością wykazać, gdzie w danym momencie przebywa Putin. Czasami przekaz się rozjeżdża, gdy okazuje się, że jest jednocześnie i na Kremlu, i na dalekiej Syberii.

O to, że podczas ważnych wydarzeń prezydenta imituje już nie dubler, lecz hologram, zaczęto Putina podejrzewać w marcu 2022 r. Niespełna miesiąc od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę na moskiewskim stadionie Łużniki odbył się koncert „Krymska wiosna”. Kulminacyjnym momentem było pojawienie się Putina i jego słowa skierowane do upojonej pożądanym zwycięstwem hordy.

W pewnym momencie transmisja telewizyjna ze stadionu została przerwana, Putin zniknął z ekranu. Dziwna awaria pobudziła internet do dyskusji. Niektórzy wyrażali nadzieję, że Putina ustrzelił snajper. Inni pisali, że w telewizyjny obrazek wmontowano hologram.

***

W czasach mniej lub bardziej głębokich fake newsów wykreowanie wizerunku Putina bez Putina nie jest niemożliwe. Zwłaszcza gdy tego chce sam Putin, coraz mocniej obawiający się świata zewnętrznego.

Pogłoski o sobowtórach należą więc do żelaznego repertuaru kremlowskich legend – i być może nigdy się nie dowiemy, czy Udmurt z Bankietowym podzielili się władzą autentycznego Putina, który opuścił Kreml i rozpłynął się we mgle. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Wszyscy dublerzy Putina