Wśród swoich

Ks. Artur Godnarski, szef sztabu organizacyjnego Przystanku Jezus: Przystanek Jezus jest sprzeciwem. Sprzeciwem wobec miernoty, bylejakości, filozofii życia, która mówi, że można przejść przez życie, stojąc pod budką z piwem / rozmawiał Jakub Drath

30.07.2009

Czyta się kilka minut

Oglądaj transmisję z Przystanku Woodstock w Onet.pl

Dojrzewanie do współpracy Przystanek Jezus jest, jak to określają organizatorzy, "inicjatywą ewangelizacyjną", towarzyszącą od 1999 r. festiwalowi "Przystanek Woodstock". Bierze w niej udział co roku do kilkuset ewangelizatorów, którzy za cel stawiają sobie pokazanie młodym Kościoła przyjaznego i słuchającego, umożliwienie rozmowy o Bogu, zachęcenie do modlitwy czy spowiedzi.

Początki współistnienia obu inicjatyw były trudne. Jurek Owsiak traktował Przystanek Jezus jako imprezę konkurencyjną wobec Woodstocku. Zarzucał brak komunikacji pomiędzy zespołami organizatorów, budowanie negatywnego obrazu Woodstocku w mediach, stawianie się w opozycji wobec festiwalu i jego filozofii, którą streszcza jako "miłość, przyjaźń, muzyka" oraz brak przygotowania ewangelizatorów.

W 2003 r. cofnął pozwolenie na oficjalną obecność Przystanku Jezus na polu woodstockowym, argumentując, że namiot, użyczony rok wcześniej przez Radio Maryja, stał się przyczyną kolejnych napięć. To wymusiło rezygnację z dużego namiotu i sceny. Od kilku lat Przystanek Jezus odbywa się bez przeszkód, w porozumieniu z organizatorami Przystanku Woodstock.

Jakub Drath:  Jurek Owsiak nazwał kiedyś Przystanek Jezus "elementem konfliktowym". To chyba nie jest najlepsza recenzja jak na projekt ewangelizacyjny?

Ks.Artur Godnarski: To przeszłość. Dziś nie ma między nami żadnego konfliktu i myślę, że pan Jurek też inaczej spogląda na tę sytuację - bo widzi, że ludzie Kościoła nigdy nie wystawili go do wiatru. Myślę, że media dużo nabruździły, próbując wbić klin pomiędzy "młodzież katolicką" a "młodzież owsiakową". Taki podział jest w każdym calu fałszywy. Bo młodzież jest jedna. Ewentualna różnica polega tylko na tym, że jedni spotkali wcześniej Chrystusa, drugich to spotkanie być może dopiero czeka.

A co zrozumieli organizatorzy Przystanku Jezus?

Założenia Przystanku są wciąż te same. Ale też jesteśmy dojrzalsi, jeśli chodzi o pracę z młodzieżą: już teraz obserwujemy zmianę pokoleń. I widzimy też, że młodym ludziom zawsze zależy na tym, aby szukać odpowiedzi na ważne pytania. Kiedy stawialiśmy teraz krzyż na polu woodstockowym, ewangelizatorzy byli rozchwytywani - bo woodstockowicze czekali, żeby z nimi porozmawiać.

Ale czy w samą ideę Przystanku Jezus nie jest wpisana konfrontacja? Przystanek Jezus jest przecież owocem pewnego sprzeciwu.

Tylko w tym sensie, gdy mówimy o Ewangelii jako znaku sprzeciwu. Ale sprzeciwu wobec czego? Wobec miernoty, bylejakości, filozofii życia, która mówi, że można przejść przez życie, stojąc pod budką z piwem. Przystanek Jezus ma pokazać, że Bóg ma plan na życie człowieka. Widać to na przykładach ludzi, którzy dzięki Przystankowi spotkali Jezusa w swoim życiu. Odnajdując Go, odnaleźli sens życia. Zaczęło im się chcieć coś robić. I o to chodzi.

Na polu woodstockowym bez przeszkód stoi zawsze Pokojowa Wioska Kriszny, dawniej też rodząca konflikt. Czy jest Ksiądz zazdrosny, że "oni mogą, a my nie"?

Nie, bo nigdy nie patrzyliśmy w ten sposób. Nie zadzieramy nosa, nie twierdzimy, że coś się nam należy. Organizatorem całej imprezy jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy -czujemy się gośćmi festiwalu. Co do Pokojowej Wioski Kriszny: jej odmienność wobec polskiej kultury skutkuje tym, że ma wzięcie. Ale nie jest to moim zdaniem kwestia siły nośnej. My idziemy na pole Woodstockowi bez żadnej ochrony. Krisznowcy zawsze mają wokół siebie służby porządkowe. My się nie boimy, bo jesteśmy wśród swoich.

Przecież pojawiają się oskarżenia o organizowanie krucjaty. Naprawdę nie brak negatywnych opinii o Przystanku Jezus.

Takie opinie są i pewnie będą - z prostego powodu: niepowściągliwości języka ludzi, głównie zresztą katolików, którzy, jeśli zajmują się mediami, szukają sensacji i rzucają zdaniami w rodzaju: ewangelizatorzy jadą na Przystanek Woodstock "nawracać młodych ludzi". Nic podobnego! To jakaś filozofia zupełnie sprzeczna z duchem Ewangelii. Człowiekowi można tylko zaprezentować orędzie Ewangelii. To jest cała oferta.

W takim razie jakim językiem posługują się ewangelizatorzy, jak siostra zakonna czy kleryk, zamknięci na co dzień za murami, gdy rozmawiają z woodstockowiczami?

Siostry zakonne i klerycy nie biorą się z księżyca. To dziewczęta i chłopcy, którzy też wyrastali na podwórkach, też mają znajomych. Też wyszli z jakichś swoich subkultur. Teraz mamy na Przystanku zakonnika, który nawrócił się lata temu po tym, jak na Woodstocku, spotkał się z Przystankiem Jezus. Więc zna tych ludzi od podszewki. Ja sam, po 15 latach kapłaństwa, ciągle się uczę. Moje pokolenie już trochę wyrosło z woodstockowych klimatów.

Więc jak Ksiądz z nimi rozmawia?

Jest mi o tyle łatwiej, że mieszkam na co dzień z młodymi ludźmi w Domu Wspólnoty. Są pośród nich także tacy, których spotkaliśmy na woodstockowym polu, a którzy okazali się być młodymi - bezdomnymi. Kiedy siadamy przy stole, opowiadają o swoich rodzinach, o kolegach, o środowiskach, z których wyrośli. A języka młodzieżowego nie da się jakoś nauczyć po to, żeby ich naśladować. Można go poznać i w naturalny sposób przejąć. Bywa niestety dość ubogi, ale to jest też nasze zadanie: w minimalnej liczbie słów zawrzeć maksimum treści.

Tylko jaka jest granica tłumaczenia Ewangelii na język subkultur? Gdzie jeszcze jest Nowa Ewangelizacja, a gdzie już tylko uproszczenie i namiastka religijności?

Ta granica biegnie, jak mówił Karol Wojtyła, przez serce człowieka. Bardzo bałbym się ekspertów, którzy określiliby, że "o, właśnie w tym momencie ktoś przekroczył granicę". Bo wyznacznikiem takiej granicy jest miłość. Jeżeli mam miłość w sercu i to ona popycha mnie do tego, żeby pójść do drugiego człowieka, to nawet napisanie Ewangelii językiem slangowym nie jest ani przekroczeniem dobrego tonu, ani populizmem.

Ale czy to nie jest pokazywanie Kościoła w wersji demo, jak materiału reklamowego, który później przynosi rozczarowanie w zetknięciu z rzeczywistością parafii?

Coś w tym jest. Ale biskup Adam Dyczkowski ma bardzo ciekawe powiedzenie: "Pamiętajcie, że kiedy rybak idzie na ryby, bierze ze sobą robaki. Robak ma się podobać rybie, a nie rybakowi". Jest tu ukryta pewna mądrość i nigdy nie chciałbym, żeby młody człowiek odebrał mnie, czy moich braci ewangelizatorów, jako manipulatorów. Zadaniem dla nas jest to, żebyśmy umieli tych ludzi przyjąć, żeby spuścić z tonu, z religijnego zadęcia, i żebyśmy umieli się cieszyć tym, że człowiek odnalazł drogę.

Jaki moment z tych dziesięciu już lat istnienia Przystanku zapamiętał Ksiądz najlepiej?

Zawsze spotkania z ludźmi. Jeśli przyjrzeć się tym, którzy przez ten Przystanek przeszli, to otrzymamy ogromną liczba ludzkich historii - opowiedzianych, wysłuchanych, przeżytych. Historii, w które sami się zaangażowaliśmy i widzimy ich owoce. To niesamowite, kiedy ludzie, którzy na Przystanku Woodstock byli kiedyś zwykłymi "braczami", nagle stali się "dawcami" - bo dzisiaj na Przystanku Jezus to oni głoszą innym Ewangelię. Jak Rafał, którego znaleźliśmy kilka lat temu na Woodstocku. Mieszkał w śmietniku. Przychodzili ludzie, wyrzucali odpadki, załatwiali się pod tym śmietnikiem, a on tam po prostu mieszkał. Spotkali go nasi ewangelizatorzy i zaczęli z nim normalnie rozmawiać. Do niczego go nie przekonywali. Zaczęli mu mówić o Bogu, który jest zainteresowany jego życiem. Wyszedł z tego śmietnika, przyszedł na pole Przystanku Jezus, potem dotarł do naszego kościoła, wziął udział w Eucharystii. Stwierdził, że nie ma dokąd wracać. Pojechał do Gubina do naszej wspólnoty, tam zamieszkał i postanowił zmienić coś w swoim życiu. Przeprowadził się do Irlandii, pracuje, założył rodzinę, jest szczęśliwy.

Na Przystanku nie brakuje też z pewnością bolesnych momentów.

Ile sukcesów, tyle porażek. Jednym z moich marzeń jest to, że jak Pan Bóg da, napiszę książkę o wszystkich porażkach, które udało mi się zaliczyć. Bo wszyscy piszą o sukcesach, natomiast te porażki też są bardzo ciekawe, gdyż pokazują prawdę o naszej pracy.

Jakie są Plany Przystanku Jezus na przyszłość?

Chcielibyśmy zachować tę konstrukcję, którą mamy obecnie: najpierw trzy dni rekolekcji, bo to dla nas bardzo ważny czas, a później resztę poświęcać na kontakt z ludźmi. Na pewno naszym marzeniem jest duża impreza dla młodych ludzi, która pokaże, że Kościół ma dla nich ofertę. Chcielibyśmy, żeby młodzi odkryli, iż ludzie Kościoła ich kochają - także tych, którzy Kościoła nie rozumieją, i tych, którzy przez ludzi Kościoła zostali skrzywdzeni. Naszym sposobem na realizację tych marzeń jest podjęcie regularnych misji dla młodych pod ogólną nazwą e2033.pl. Mamy kilkanaście lat na zrealizowanie projektu, który jest wizją długofalową przygotowań do Wielkiego Jubileuszu 2000 lat od zbawczej męki i zmartwychwstania Chrystusa. Obecnie szukamy współpracowników i ludzi dobrej woli, którzy chcieliby nas wesprzeć.

Rozmawiał: Jakub Drath

Ks.Artur Godnarski pracuje w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, jest szefem sztabu organizacyjnego Przystanku Jezus, z którym jest związany od początku, oraz wiceprzewodniczącym Katolickiego Stowarzyszenia w Służbie Nowej Ewangelizacji Wspólnota św. Tymoteusza.

ZOBACZ NA ZUMI.pl:

Miejsce Przystanku Woodstock na zdjęciach satelitarnych

Kostrzyn nad Odrą na zdjęciach satelitarnych

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]