Wojna i kobiety

Choć wojna uchodzi za sprawę mężczyzn, ma bolesne konsekwencje dla wszystkich. Jest tak w obecnie prowadzonych wojnach, było tak w starożytności, o czym mówi m.in. Księga Jeremiasza. Kobiety pojawiają się tam zarówno w przestrogach proroka, jak i późniejszych opisach spełnienia słowa Jahwe. Wojna oznacza dla kobiet utratę mężów i ojców - “ich niewiasty niech będą osierocone i owdowiałe!" (Jr 18, 21) - a w następstwie brak środków do życia (kobiety nie mogły dziedziczyć) i bycie zdanym na łaskę krewnych (49, 11).

07.03.2004

Czyta się kilka minut

Gwałty należały do regularnych form prowadzenia wojny: “niewiasty ich wydam obcym (...) - wyrok Jahwe" (8, 10. 12); “niech krzyk się rozlega z ich domów, gdy nagle hordę na nich sprowadzisz" (18, 22). Kobiety, tak samo jak mężczyźni, były uprowadzane i brane w niewolę: “Bo będą pojmani: zarówno mąż, jak i żona (...). Domy ich będą własnością obcych, wraz z nimi pola, niewiasty" (6, 11n); “Wszystkie twoje niewiasty i twoi synowie będą uprowadzeni do Chaldejczyków..." (38, 23; por. w. 22; 41, 10; 43, 6). Zubożenie społeczeństwa, może najłagodniejszy ze skutków wojny, oczywiście też było udziałem kobiet: “Natomiast biednych spośród ludu, którzy w ogóle nic nie posiadali, Nebuzaradan, dowódca gwardii przybocznej, pozostawił w ziemi judzkiej, nadając im równocześnie ziemię i rolę" (39, 10).

Podczas wojny szczególną rolę pełnią kobiety wykonujące zawód płaczki. Śmierć będzie tak powszechna, głosi zapowiedź proroka, że nie wystarczy wezwać najbieglejsze w tej profesji, ale należy kształcić kolejne pokolenia: “Wezwijcie płaczki, niech przybywają! A poślijcie po najbieglejsze, niech przychodzą! I niech się pospieszą, niech lament podniosą nad nami, niech łzami spływają nam oczy, a nasze powieki ociekają wodą! (...) Słuchajcie niewiasty, słowa Jahwe (...): Uczcie swe córki lamentu i jedna drugą - pieśni żałobnej! Śmierć bowiem wpełzła przez nasze okna, wtargnęła do naszych pałaców, aby zabijać dzieci na ulicy i młodzież na placach publicznych" (9, 16-17. 19-20).

W późniejszej części Księgi ów żal symbolicznie przedstawia postać Racheli, jednej z matriarchiń Izraela: “Głos rozlega się w Rama, lament i szloch gorzki: To Rachel, płacząca po swych synach, nie daje się pocieszyć po [stracie] swych dzieci, że już ich nie ma" (31, 15; por. 6, 26, gdzie żałobę nosić ma Córa Syjonu). Radość, w którą przemieni się płacz i żal, również przedstawia postać kobieca: “Wówczas panna wśród pląsów weselić się będzie i społem młodzieńcy i starcy. Żałobę ich zamienię w wesele..." (31, 13). Postać ta niedwuznacznie przypomina Miriam, w pląsach i śpiewie głoszącą wyjście z niewoli egipskiej (Wj 15, 20-21). Jeremiasz, wspominając Miriam, zapowiada nowe wyjście (por. 31, 2-6).

Podobnie jak żałoba jest z jednej strony zajęciem płaczek, z drugiej - symbolicznej Racheli, tak cierpienia swego narodu podczas najazdu wroga i w niewoli prorok przyobleka w symbol: jest to symbol bólów rodzenia. “Słyszę krzyk, jak położnicy, jęk - jak tej, co pierwszy raz rodzi, krzyk Córy Syjonu, która wzdycha, wyciąga swe dłonie..." (4, 31); “zdrętwiały nam ręce, zdjęła nas trwoga, dreszcz - jak rodzącą" (6, 24; por. 13, 21; 22, 23). Interesujące w tych obrazach proroka jest to, że zdaje się on identyfikować z symbolem kobiecym - Córą Syjonu, czyli Jerozolimą. Motyw ten powraca: “Pytajcież i obserwujcie: Czy może rodzić mężczyzna? Dlaczegóż więc widzę wszystkich mężów z rękoma na biodrach jak u rodzącej? Zmienione są wszystkie oblicza, stając się sinoblade. Biada, bo dzień ten wielki jest [w boleść] i nie masz mu podobnego" (30, 6n).

Charakterystyczne, że we wszystkich tych fragmentach metaforyka rodzenia ograniczona jest tylko do bólów, widziana wyłącznie negatywnie: jako ogromne cierpienie, które nadchodzi nieuchronnie, lecz nie ma mowy o jego owocach. Brakuje w niej nowo narodzonego dziecka! Doświadczenie rodzenia, jako doświadczenie graniczne, staje się więc w Księdze Jeremiasza metaforą śmierci. Konsekwentnie, lamentując nad swoim losem, prorok żałuje, że łono jego matki nie stało się grobem: “Przeklęty dzień, w którym się urodziłem (...)! Przeklęty człowiek, który wieść tę przyniósł ojcu mojemu (...). Niech słyszy wrzawę rano i szczęk oręża w porze południowej, że nie pozwolił umrzeć mi w łonie, by moja matka stała się mym grobem i na zawsze brzemienne zostało jej łono" (20, 14. 15. 16-17; por. 15, 10).

Jedynie miejsce, w którym łono matki i rodzenie jawi się jako symbol pozytywny, to początek Księgi: “Zanim ukształtowałem cię w łonie, znałem cię; zanim ujrzałeś światło dzienne, Jam cię poświęcił i ustanowił prorokiem narodów" (1, 5). Tekst hebrajski jest tu niejednoznaczny - może chodzić zarówno o łono matki Jeremiasza, jak i o łono Jahwe. Również Księdze Jeremiasza nie jest zatem obce wyobrażenie Boga o macierzyńskim obliczu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2004