Wielkie współczucie

Mijały dwa lata pandemii, która właśnie – tak się przynajmniej wydawało – miała się ku końcowi. Ceny rosły tak szybko, jak za czasów, których nie pamiętają moi studenci. Pierwszy raz od wielu lat zadrżała mi ręka przy kasie osiedlowego sklepu, gdy pani podała cenę chleba – sześć dwadzieścia; bochenek był okazały, to prawda, ale po raz pierwszy, odkąd kończyłem studia, pomyślałem, że muszę poszukać tańszego pieczywa.
Pozory i problemy
Jak pogodny był to dzień i jak ja byłem spokojny, gdy wychodziłem z tamtego sklepu na początku lutego, myśląc z troską o cenie chleba, podwyżce stóp procentowych (a więc i rat naszego kredytu) i narzekając pod nosem na dwuletnie już zagrożenie wirusem SARS-CoV-2! Tego dnia temperatura powietrza w Mariupolu była kilka stopni wyższa od średniej wieloletniej, a falowanie Morza Czarnego utrzymywało się w niższych rejonach normy.
A...
DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ!
Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!
Tak, chcę
czytać więcej »
Masz już konto? Zaloguj się
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]