Wielkie współczucie

Wielkopostne środki – post, dobroczynność, modlitwa – okazują się teraz jedynymi sensownymi działaniami. Ale nie powinny być umartwieniem, lecz wzmocnieniem życia.

28.03.2022

Czyta się kilka minut

Koncert Davide'a Martello dla uchodźców z Ukrainy na przejściu granicznym w  Medyce. 14 marca 2022 r. / DAREK DELMANOWICZ / PAP
Koncert Davide'a Martello dla uchodźców z Ukrainy na przejściu granicznym w Medyce. 14 marca 2022 r. / DAREK DELMANOWICZ / PAP

Mijały dwa lata pandemii, która właśnie – tak się przynajmniej wydawało – miała się ku końcowi. Ceny rosły tak szybko, jak za czasów, których nie pamiętają moi studenci. Pierwszy raz od wielu lat zadrżała mi ręka przy kasie osiedlowego sklepu, gdy pani podała cenę chleba – sześć dwadzieścia; bochenek był okazały, to prawda, ale po raz pierwszy, odkąd kończyłem studia, pomyślałem, że muszę poszukać tańszego pieczywa.

Pozory i problemy

Jak pogodny był to dzień i jak ja byłem spokojny, gdy wychodziłem z tamtego sklepu na początku lutego, myśląc z troską o cenie chleba, podwyżce stóp procentowych (a więc i rat naszego kredytu) i narzekając pod nosem na dwuletnie już zagrożenie wirusem SARS-CoV-2! Tego dnia temperatura powietrza w Mariupolu była kilka stopni wyższa od średniej wieloletniej, a falowanie Morza Czarnego utrzymywało się w niższych rejonach normy.

A potem przyszedł Tłusty Czwartek. Gorszego w swoim pięćdziesięciojednoletnim życiu nie pamiętam. I ostatki karnawału, w czasie których nie sposób było się bawić. I Środa Popielcowa: dramatyczna, ale mówiąca bardziej o sile życia niż o obracaniu się w proch – albowiem wbrew prognozom światowych agencji wywiadowczych Kijów nadal był wolny, a hakerzy z Anonymousa zablokowali stronę agencji Roskosmos i złamali zabezpieczenia systemu kontrolowania rosyjskich satelitów.

Rozpoczął się Wielki Post, ale w kontekście obrazów bombardowanego Charkowa znajdowanych w internecie oraz tłumów kobiet i dzieci koczujących na kolejowym dworcu w moim mieście pomysł podejmowania specjalnych aktów ascezy, świadomego nakładania na siebie umartwień, dobrowolnej rezygnacji z drobnych przyjemności i hucznych zabaw wydawał mi się niczym dziwaczny folklor z zupełnie innego świata, nikomu niepotrzebny dawny rytuał, którego sens został zmieciony przez rzeczywistość.

Aż któregoś dnia do mojego wyczerpanego całodzienną bezradnością umysłu przeniknęła myśl, że jest odwrotnie: rzeczywistość nie zmiotła Wielkiego Postu – wchłonęła go w siebie.


Rozmowa z psychoterapeutką. Wojna i my: skąd brać siłę? 


Post od ciemnej strony

Post – świadome ograniczenie bodźców, od których jesteśmy uzależnieni. Bardzo go potrzebuję. Mam do skończenia ważny i trudny tekst do swojej pracy. I kilka godzin spokoju. To znaczy – spokój jest wokół mnie: w mieszkaniu cisza, nikt nic ode mnie nie chce, telefon nie dzwoni. W głowie jednak aż huczy od myśli. Jak sytuacja pod Hostomlem? Czy jacyś Rosjanie wyszli dziś protestować przeciwko wojnie? Ile stracili czołgów? Jakie budynki zbombardowali? Jak mocno trzyma się Putin? Ile migów lata z tryzubem na skrzydłach?

Nie mogę powstrzymać uwagi i ręki – zamiast tworzyć filozoficzne zdania, klikają w link z najświeższymi wiadomościami podawanymi na żywo. Front stanął kilka dni temu, niewiele się zmienia. Giną ludzie. Eksperci formułują sprzeczne opinie co do czasu trwania i wyniku wojny. Wiem niewiele więcej niż przed otwarciem strony z newsami. Napięcie wokół mostka i w skroniach narasta. Czas płynie. Robię się coraz bardziej zmęczony. Swojej pracy nie pchnąłem do przodu. Nie zrobiłem nic pożytecznego. Idę zaparzyć herbatę. Czekając, aż woda się zagotuje, przesuwam palcem po ekranie komórki w kierunku ikonki aplikacji z wiadomościami...

Dość. Post. Post od czytania i oglądania wiadomości z frontu i wielkiej wojennej polityki. Ograniczenie – nie więcej niż dwa razy dziennie. To wymaga wysiłku – umysł zdążył się już uzależnić. Znajomość zarysu faktów podawanych przez media daje poczucie kontroli. Złudne. Przecież od tego, czy wiem, czy nie wiem o tamtych sprawach – nic nie zależy. Nic nie mogę zrobić z ciężarem tych informacji. Nawet nie mogę sprawdzić, czy to prawdziwa wiedza, czy tylko dziennikarskie plotkarstwo na wysokim poziomie.

Życie dookoła

Idę zatem na spacer. Słońce grzeje, rozwijają się pąki, śpiewają kosy, pachnie wilgotna ziemia. Sytość zmysłów wzbudza poczucie winy: jakiż to post? Czyż nie jest to niemoralny eskapizm – ten beztroski marsz z rękami w kieszeniach, ucieczka od wiedzy o stresie idących podobną ścieżką, by parę tysięcy kilometrów na wschód ode mnie zastawić zasadzkę na kolumnę czołgów, i o zmęczeniu tych, co krok za krokiem przekraczają granicę dźwigając w rękach cały swój dobytek?

Na skraju parku mijam dwie kobiety z gromadką dzieci. „Obereżno!” – woła jedna z nich do chłopczyka włażącego na krzywą wierzbę, po grubej gałęzi schylonej ku ziemi. Spacerowy post od frontowych newsów, odpoczynek pamięci wśród drzew, zanurzenie umysłu w śpiew kosa i zapach ziemi robią miejsce w mojej głowie, rozluźniają spięcie w mostku, ramionach i skroniach. Przywracają równowagę – niezbędną, bym mógł się naprawdę zaangażować tam, gdzie coś mogę.

Daleka wojna przygnała tu do nas ludzi, którzy potrzebują pomocy. Muszę wiedzieć: ile miejsca mogę wygospodarować na przyjęcie uchodźców, by po kilku tygodniach nie było w domu awantur? Czego najbardziej potrzeba tym, których przyjąłem? Kto z rodziny albo znajomych mógłby mieć niepotrzebne poduszki i kołdry? Skąd wziąć wnioski o nadanie numerów PESEL? Jak w łacińskim alfabecie zapisać nazwisko dziecka urodzonego niedaleko Kijowa na podaniu o przyjęcie do podkrakowskiej szkoły?

Nie wolno zapomnieć, żeby poinformować gości: przystanek busów jest tam; w tym sklepie lepiej nie kupować sera i mleka, bo bywa często przeterminowane (jak, do jasnej...!, po ukraińsku będzie „przeterminowane”?) I koniecznie powiedzcie dzieciom, że niedaleko jest arieoport – samoloty obniżają lot bez złych zamiarów; aha! – syrena wyjąca na budynku Ochotniczej Straży Pożarnej znaczy tylko, że już zaczął się wiosenny sezon wypalania traw na łąkach za wsią.

Równowaga

Pomagając tym, których tutaj wojna przygnała, nie mogę zapomnieć, że mam nie tylko swoją pracę, ale także rodzinę. Moja nerwowość albo stabilność ducha odbija się na moich bliskich. A im także jest trudniej. Dzieci nie tylko oddały swą przestrzeń życiową w mieszkaniu. Zabrane zostało im prawo do beztroskiego cieszenia się wiosną, pewność domu i planów pomaturalnych: co będzie, gdy Ukraina padnie? Czy my też będziemy uciekać? Czy chłopakom wręczą broń i każą strzelać?

Wojna psuje świat na taką skalę, że jeszcze długo nie zabraknie nam miejsc do naprawy. Potrzebny jest post, i to wielki, lecz taki, który nie będzie umartwieniem. I tak wycieka z nas życie. Chodzi o post, który będzie oczyszczeniem naszej rany. Który nas nie osłabi, lecz wzmocni. Pomoże utrzymać równowagę.

Post od przytłaczających informacji, z którymi nie mamy co zrobić – one tylko wyczerpują naszą psychikę, a nawet ciało, zajmują umysł, który nie ma dostatecznych zasobów, by rozpoznawać, jaka realna potrzeba wymaga naszej uwagi i zaangażowania. Post od nakładania na siebie nadmiernych wymagań i post od poczucia winy, że nie jesteśmy w porządku, gdy cieszymy się jasnymi fragmentami życia, które nam pozostały. Jeszcze bardziej potrzebny jest post od wzajemnej walki, podejrzliwego patrzenia na siebie nawzajem, liczenia i porównywania, kto gorszy, kto bardziej hojny, kto uprzywilejowany.

Taki post oczyści nasz umysł. Będziemy mogli wyraźniej zobaczyć, gdzie potrzeba naszego dobroczynnego działania. Oraz dostrzec – w modlitewnej perspektywie całości życia – prawdziwą wartość rzeczy. Trwa wojna. Śmierć nadchodzi. Jak dobra jest poranna kawa, pita wspólnie z ukochaną osobą. Jak cenny uśmiech do nieznajomej... ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2022