Wielki Max

Max Cegielski wspiął się na wyżyny reportażu. Trudno mu będzie w przyszłości przeskoczyć samego siebie.

30.11.2015

Czyta się kilka minut

Prawda o Polakach służących dobrowolnie Imperium Rosyjskiemu nie jest w Polsce popularna. Wolimy wersję, zgodnie z którą cały naród spiskował przeciw zaborcy. Tymczasem wielu wybitnych Polaków: konstruktorów, inżynierów, podróżników, żołnierzy – oddawało swe usługi carowi. Wielki gracz, Bronisław Grąbczewski, zajmuje wśród nich poczesne miejsce.

Turniej Cieni

Był jednym z tych, którzy brali aktywny udział w Wielkiej Grze, zwanej też Turniejem Cieni – czyli w rozgrywce Rosji i Anglii o Azję Centralną. W Wielkiej Grze splatały się interesy polityczne, handlowe i wojskowe. Anglicy bali się, że Rosjanie mogą zagrozić ich koloniom w Indiach. Oba mocarstwa wysyłały w teren szpiegów-podróżników, którzy mieli dokonać rozpoznania, znaleźć dla wojsk dogodne przejścia przez góry lub pozyskać lokalnych władców.

Grąbczewski przemierzał więc stepy, pustynie i górskie przełęcze raz jako podróżnik, innym razem jako szpieg. Uczył się miejscowych języków, miał wśród przedstawicieli narodów regionu przyjaciół – słowem, nie podchodził do nich jak „biały pan”, co było typowe dla kolonistów rosyjskich i angielskich. Większość z nich pogardzała lokalnymi kulturami i uważała, że powinnością mocarstw jest to, co Rudyard Kipling nazwał „brzemieniem białego człowieka” – przeniesienie europejskiej kultury na inne kontynenty. Uczestnicy Wielkiej Gry często traktowali narody Azji Centralnej przedmiotowo. Dziś tę manierę powtarza wielu badaczy opisujących tamten czas.

Cegielski, wzorem Grąbczewskiego, ma inne podejście – wsłuchuje się w to, co mają do powiedzenia Kirgizi czy Ujgurzy. Dzięki temu odkrywa, że Wielka Gra, choć mniej widoczna, toczy się nadal. Tyle że do stolika zasiadł nowy gracz – Chiny.

Autor rekonstruuje życie Grąbczewskiego z detalami – na Żmudzi szuka dworku, w którym miała mieszkać jego rodzina i który imperium skonfiskowało za udział ojca Bronisława w spiskowaniu. W Petersburgu odwiedza miejsca, w których bywał bohater książki lub które, jak Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne, przechowują materiały na jego temat. Ale przede wszystkim podróżuje śladem Grąbczewskiego po Azji.

Dwie opowieści

Odwiedza Dolinę Fergańską, gdzie splatają się Kirgistan, Uzbekistan i Tadżykistan, czy Kaszgar, zachodnie Chiny zamieszkane przez muzułmańskich Ujgurów. Nie tylko rekonstruuje XIX-wieczną przeszłość, ale także konfrontuje ją z teraźniejszością, wplatając w opowieść o carskim szpiegu własne przygody i spostrzeżenia (momentami można nawet odnieść wrażenie, że Cegielskiego jest za dużo, co irytuje, a Grąbczewskiego za mało, co pozostawia niedosyt). Dzięki temu otrzymujemy dwie opowieści, a trudne historyczne i geopolityczne zagadnienia podane są w lżejszym reporterskim sosie. Wielkie brawa należą się autorowi za język i rytm opowieści.

Max Cegielski jest zafascynowany swoim bohaterem, ale jest też czujnym badaczem. Grąbczewski pozostawił po sobie sporo tekstów – głównie pisanych już w innej epoce, w czasach II Rzeczypospolitej. Nic prostszego – mogłoby się wydawać – jak oprzeć się na tym, co wytworzył. Cegielski jednak Grąbczewskiemu nie ufa, i słusznie (kto zaufałby szpiegowi?), bo coraz to łapie go na półprawdach, ćwierćprawdach i zwykłych kłamstwach. Przyznaje też, że działający na tym samym obszarze, ale kilkadziesiąt lat wcześniej, inny awanturnik, Jan Witkiewicz, był postacią większego formatu.

Dobrze, że postaci typu Grąbczewskiego są przypominane (kilka lat temu wyszły w Państwowym Wydawnictwie Naukowym jego „Podróże po Azji Środkowej”). Są one dowodem, że polskie losy i wybory bywały niejednoznaczne, a historia jest bardziej skomplikowana, niż chcieliby różni propagandyści.

Książka Maxa Cegielskiego(i ciekawe zdjęcia Mikołaja Długosza) świetnie wpisuje się w szereg dzieł na temat Wielkiej Gry – z książką Petera Hopkirka pod tym właśnie tytułem na czele, która zainspirowała Cegielskiego do zbadania postaci Polaka. Można spokojnie „Wielkiego gracza” zestawić z pracami właśnie Hopkirka, ale też Thomasa de Waala (o Kaukazie) czy Petera Reissa („Orientalista”). Wszystkie one są pozbawione „orientalizmu”, który krytykował Edward Said, ale zarazem odkrywają przed nami cudowny i tajemniczy świat Wschodu. ©

Max Cegielski, Mikołaj Długosz (zdjęcia), „Wielki gracz. Ze Żmudzina dach świata”, Karakter, Narodowe Centrum Kultury, Kraków 2015

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2015