20. rocznica śmierci Bohumila Hrabala

Przypominamy tekst Tomáša Mazala „Wiatr z książek”, opublikowany na łamach „TP” w 2007 roku: Zanim dwudziestoletni student Bohumil Hrabal „złapał w żagle wiatr, wiejący z największych dzieł literatury i filozofii światowej”, przez długie lata „żył w warunkach bezwietrznych”.

26.06.2007

Czyta się kilka minut

Bohumil Hrabal /  / Fot. EAST NEWS
Bohumil Hrabal / / Fot. EAST NEWS

Pierwszą książką, jaką dostał mały Boganek - miał wówczas sześć lat - był elementarz. Uczył się z niego, jak sam później opowiadał, w dość oryginalny sposób. Każdą stronę, którą wykuł na pamięć, wyrywał i wyrzucał. "Tym sposobem nowy elementarz miałem na Mikołaja, drugi - na Boże Narodzenie, a kolejny - na urodziny w marcu".

Kiedy nauczył się czytać, dostał od matki swoją pierwszą "prawdziwą" książkę. Nosiła tytuł "Z Łobuziaka Łobuz". Była to niewielkiej objętości, barwnie ilustrowana książka dużego formatu, opowiadająca o chłopcu, który najchętniej chodził w podartym ubraniu, wszystko, czego dotknął, od razu poplamił, połamał, potargał. Żył pośród obdartusów podobnych do siebie, przez pewien czas pokazywano go nawet w cyrku. Ale na koniec, jak w tego rodzaju opowieściach bywa, z Janka Łobuziaka zrobił się przykładny chłopiec, wrócił do rodziców i już nigdy więcej nie przysparzał im zmartwień.

Bohumil Hrabal od razu znalazł w Łobuziaku swoje odbicie. Oczywiście nie w tym ułożonym z końca historii, ale w nieumytym i nieuczesanym włóczykiju. Mały Bohumil pokochał książkę, "zaczytał" ją, bo - choć nikt inny po nią nie sięgał - zachowała się niemalże w kawałkach. Żona Hrabala Pipsi twierdziła, że ten uczniak Łobuziak tkwił gdzieś w jej mężu przez długie lata. W jego tekstach znajdowała odbicie autentycznych przeżyć z dzieciństwa. Można by rzec, że ta mała książeczka trafiła na podatny grunt - jej bohater stał się dla czytelnika życiowym wzorem.

Drugą pozycją, którą mały Hrabal dostał nieco później i która go zafascynowała, były "Opowieści biblijne", od dziejów Adama i Ewy po narodzenie Jezusa i nawrócenie Szawła. Bohumil nauczył się tych historii na pamięć, zaskakiwał swoją znajomością tematu nie tylko katechetę, ale i uczennice żeńskiej szkoły.

Trzecią książką, która przyszłego pisarza "wyraźnie naznaczyła", określając granice jego ówczesnego świata, był cykl opowiadań "Z czeskich młynów" Karla Tůmy.

"...kiedy byłem w piątej klasie - wspominał Hrabal - dostałem książkę, którą napisała Florence Montgomery, nosiła tytuł »Niezrozumiany«. Była to książka okrutna w swej wymowie, zupełnie nie dla dzieci, bo Hemfry, jej bohater, jest stale nierozumiany, nawet we własnej rodzinie. Nigdy tej książki nie skończyłem czytać. (...) Zawsze przy jej lekturze popadałem w głęboki smutek".

Przedstawiony wybór książek, które mały Bohouszek dostawał od mamy, układa się w wyraźny "wzorek" dydaktyczny... Kilka lat później, w wieku piętnastu, może osiemnastu lat, już samodzielnie, dał się Bohumil Hrabal porwać lekturze kryminałów z postaciami detektywów Leona Cliftona i Nicka Cartera oraz opowieści przygodowych rodem z Dzikiego Zachodu.

Bardziej świadomy dobór książek rozpoczął się w życiu Hrabala około 1935 roku, po tym, jak wstąpił na studia na wydział prawa - wtedy właśnie najsilniej "powiał wiatr z książek". Hrabal zakochał się w poezji Giuseppe Ungarettiego. Pod jej wpływem sam zaczął pisać wiersze. Pochłaniał ogromne ilości książek: monografie z zakresu historii sztuki, dzieła filozoficzne, literaturę piękną...

W 1941 roku, w wieku dwudziestu siedmiu lat, Hrabal "był znany jako specjalista od filozofii i sztuki - pisze Karel Marysko, jego przyjaciel. - Nie chcę tutaj przedstawiać pełnej listy lektur obowiązkowych i nadobowiązkowych, które przestudiował. W każdym razie była to historia greckiej i rzymskiej filozofii, ale też filozofii Indii i Chin, badał jej zależności (...), dialektykę, różnice w pojmowaniu, wykładaniu i poznawaniu świata, człowieka i Boga. Dalej droga prowadziła od studiów nad patrystyką i scholastyką do filozofii renesansowej. Wiele uwagi poświęcił Kartezjuszowi, Hobbesowi, Spinozie, Leibnizowi (...). Zagłębiał się w problematykę dzieł Kanta, Schopenhauera [zwłaszcza "Świat jako wola i przedstawienie" - TM], Hegla, których czytał również w oryginale, potem, poprzez Feuerbacha, dostał się do Marksa (...), dalej - pozytywizm, pragmatyzm, a po wojnie - egzystencjalizm (...). Nie można oczywiście pominąć jego zainteresowania sztuką. Wszystko, co człowiek wyrzeźbił, narysował, namalował, wybudował w ciągu ostatnich 5000 lat (łącznie z malowidłami naskalnymi w jaskini Altamira), to wszystko mieściło się w jego głowie, był niczym cyborg. »Historia sztuki« Mu-

thera, Faure'a, Matějčka (...), »Kubizm« Kramářa oraz mnóstwo biografii i reprodukcji, począwszy od starożytnego Egiptu, a skończywszy na surrealizmie i abstrakcjonizmie, zajmowały nie tylko regały jego biblioteki, ale (...) i »zwoje mózgowe«. (...) Potrafił zobaczyć nie tylko to, co było namalowane na obrazie, ale i to, co istniało »za nim« (...).

W bibliotece Hrabalów stały rzędy dzieł czeskich i rosyjskich klasyków (...). Wiem, że bardzo silnie oddziaływał na niego Dostojewski ze swoimi »Biesami«, tą apokaliptyczną wizją, sięgającą czy zapowiadającą już XX wiek. Z poetów wybrał dla siebie Jesienina [Hrabal recytował fragmenty z jego wierszy jeszcze parę dni przed śmiercią w szpitalu - TM] (...) Nie byłby sobą, gdyby w poszukiwaniu istoty rzeczy skupił się tylko na filozofii i sztukach pięknych, w grę musiała wchodzić także literatura. (...) Oto niektóre dzieła teoretyczne: Szkłowski - »O teorii prozy«, Mukařovský - »Z zagadnień czeskiej poetyki«, Teige - »Świat, który się śmieje«, »Świat, który pachnie«, »Struktura a wiersz«, Götz - »Oblicze wieku«, Nezval - »Nowoczesne kierunki poetyckie«, Breton - »Naczynia połączone«, »Czym jest surrealizm?«, »Nadia« i wiele innych".

Tak powiadał Karel Marysko, pełen podziwu dla swego przyjaciela. A przecież nie został tutaj wymieniony Ladislav Klíma ("Cierpienia księcia Sternenhocha"), jego listy filozoficzne i teoria ludibrionizmu, nie wspomina się Jaroslava Haška, Karla Jaromíra Erbena oraz Boženy Němcovej, którym Hrabal oddawał hołd i cześć... Nie przywołuje się wyboru "Francuska poezja nowych czasów" (Apollinaire, Baude-

laire, Verlaine, Rimbaud) w tłumaczeniu Karla Čapka... oraz wielu innych autorów i ich dzieł.

Hrabal uwielbiał powieść François Rabelais'go "Gargantua i Pantagruel". Wiele jej fragmentów znał na pamięć.

"...ta renesansowa biblia François Rabelais'go to mój drugi uniwersytet. (...) Moja Magna Charta Libertatum...".

Silny wpływ na Hrabala wywarła twórczość Louisa Ferdinanda Céline'a: "oszołomił mnie tym, co mało kto potrafi - nagle, po przedstawieniu draństw bohatera, ukazać go, w tym całym bagnie, jak anioła, jak zjawę. (...) Céline umiał patrzeć na świat i opisywać go takim, jakim jest, a nie takim, jakim być powinien". Jeszcze w połowie lat 90. wybrane części "Śmierci na kredyt" (w przekładzie J. Zaorálka) chętnie wspominaliśmy co raz w gospodzie. Hrabal pamiętał fragmenty niemalże słowo w słowo...

Zatrzymajmy się przy kilku autorach, do których Hrabal często wracał, przy kilku utworach, które miały dla niego niebagatelne znaczenie.

Od lat 30. towarzyszyła Hrabalowi lektura dzieł Jamesa Joyce'a. "Joyce'a czytam do dzisiaj, to jest zadanie, zadanie na całe życie, żeby spojrzeć na jego twórczość w całości, spróbować ją ogarnąć" - tak mówił w rozmowie przeprowadzonej w Szkocji w 1990 r. Od Joyce'a wiedzie logiczna droga do Eliota. "Eliota, tę jego »Ziemię jałową«, łączy wewnętrzne pokrewieństwo z »Ulissesem« Joyce'a. »Ziemię jałową«, wspólnie z przyjaciółmi, nazwaliśmy najwyższej klasy próbą poezji, szczytowym osiągnięciem, którego granicy nie da się przekroczyć - przez »Ziemię jałową« nie wiedzie już żadna droga, na której końcu mogłoby się znajdować jeszcze coś do odkrycia". Egzemplarz poematu Eliota miał swoje stałe miejsce w małym plecaku, który Hrabal zawsze nosił ze sobą.

W 1950 r. pisarz sprowadził się do praskiej dzielnicy Libeň, rok później poznał Egona Bondego (właśc. Zbyňka Fišera). Ich wspólną lekturą i zarazem podręcznikiem do codziennego użytku stała się »Księga Drogi i Cnoty« Lao-cy. Egon Bondy miał w tym czasie jedynie przekład z rosyjskiego, Hrabal posiadał starszą, ale prawdopodobnie lepszą wersję, w tłumaczeniu Rudolfa Dvořáka, wydaną w 1920 r. Lao-cy towarzyszył Hrabalowi do ostatnich dni życia, Bondy (do dzisiaj, kiedy piszę te słowa), stale, we współpracy z innymi sinologami z całego świata, cierpliwie szuka dróg prowadzących do głębszego zrozumienia, poznania oraz przetłumaczenia dzieła Lao-cy [tekst Mazala powstał przed paru laty, Egon Bondy zmarł 7 kwietnia 2007 r. w konsekwencji nieszczęśliwego wypadku - JP].

Hrabal został "porażony" lekturą, kiedy po raz pierwszy czytał (po niemiecku) "Armię konną" Izaaka Babla. Książkę tę postawił sam sobie za wzór, którego poziom trudno osiągnąć. "Babla można czytać, dopóki się nie oszaleje, cóż za niezwykła sztuka - w pięciu linijkach zbudować świat, przestrzeń, gdzie wszystko jest do dotknięcia. I przy tym połączyć absolutne przeciwieństwa". U Babla "w jednym miesza się chwała i hańba człowieka (...).»Armia konna« stanowi dla mnie maksimum tego, na co może sobie pozwolić tak zwany duch ludzki; nigdy nie mogę przeczytać na raz więcej niż jedno opowiadanie z tego cyklu, zaraz po tym zamykam książkę i nasłuchuję, jak mi wali serce, jak mózg pracuje na pełnych obrotach". Gdzie indziej Hrabal dodaje: "Gdybym umiał do końca odkryć wszystkie sensy opowiadania »Gedali« Babla oraz powieści »Proces« Kafki, musiałbym wrzucić do Wełtawy swoją maszynę do pisania i raczej zająć się hodowlą królików. Nie zrobiłem tak tylko dlatego, że tak naprawdę nie wszystko mam w głowie w należytym porządku".

"Sklepy cynamonowe" Brunona Schulza to z kolei "teksty (...) przekraczające semantyczne poselstwo, teksty, w których jest wszystko: realność, symbolika, fantazja, mądrość, erotyka i humor. To Gesamt­kunstwerk na małej przestrzeni...".

W latach 60. zapoznaje się Hrabal z literaturą pokolenia beatników. "Taki Kerouac albo Ginsberg oczywiście wzbogacili naszą generację. Jestem zafascynowany Kerouakiem, (...) w ogóle tymi wszystkimi łazęgami, włóczęgami Dharmy (...) »Stróż ogniska«, to jedno opowiadanie, jest tak piękne, jak mało który tekst z literatury światowej, aż zapiera dech w piersiach podczas czytania". Również w latach 60. trafia do rąk Hrabala "Punkt zerowy" Rolanda Barthesa. Hrabal będzie z tej pracy czerpał pełnymi garściami jeszcze w ostatnich latach przed śmiercią...

Można by było w nieskończoność wyliczać pozycje książkowe, które wywarły przemożny wpływ na życie i twórczość Hrabala, ale tę listę łatwo znaleźć w każdym podręczniku do literatury współczesnej. "Sporo czasu już minęło od chwili, gdy w przedmowie do książki »Bohumil Hrabal przedstawia...« napisałem takie oto słowa: »moją poetykę tworzy pięcioramienna gwiazda, a jej ramiona są dla mnie tak święte, jak nazwiska pisarzy: Franz Kafka, Jakub Deml, Jaroslav Hašek, Richard Weiner i Ladislav Klíma«. Wyznałem to przed laty. Dziś uzupełniam ten podniebny poetycki zestaw o nazwisko Františka Halasa i jego książeczkę »A co poeta?«" - tak mówił Hrabal 25 października 1993 r., kiedy odbierał Nagrodę Literacką im. Jaroslava Seiferta.

Co zatem znajdowało się na półkach biblioteki Hrabala? Jej zasoby w praskim mieszkaniu pisarza na osiedlu Sokolníky "rozpoznawał" już po jego śmierci nowy właściciel lokalu Václav Kadlec: "Kuchnia była właściwie niewykorzystywana, pod obrusem na stole zostało kilka grafik z połowy lat 80. (...). Sypialnia służyła jako magazyn dla licznych książek, gazet i listów. Wszystko było poskładane w kolorowe sterty, poprzetykane warstwami kurzu. Kiedy sypialnia się zapełniła, sterty papieru zaczęły rosnąć także w pokoju dziennym, na koniec zasłaniały całe nieomal ściany. (...) Najbardziej zaskakujący był dla mnie fakt, że w całym mieszkaniu nie było ani jednej książki, którą Hrabal by rzeczywiście czytał, ani jednej, którą by sam kupił. Oprócz licznych autorskich wydawnictw, znajdowały się tutaj jedynie prezenty od przyjaciół lub czytelników, poskładane bez ładu i składu, przeważnie na podłodze, tak, jak je rzucił tuż po powrocie z gospody. Wszystko, na czym Hrabalowi zależało, znajdowało się w Kersku".

Jego "biblioteka" w Kersku, jeśli w ogóle tak można nazwać dwie szafy i parę regałów, zawierała książki, w których posiadanie wszedł Hrabal jeszcze w czasie, gdy pracował w przedsiębiorstwie "Surowce wtórne". Stare niemieckie wydawnictwa, katalogi, monografie i nieliczne książki, które zachowały mu się z czasów młodości, studiów. Joyce, Breton, Schopen-

hauer, »Historia filozofii nowożytnej«... Do niektórych wracał czasem, "kartkując" je. Była to jednak tylko pozostałość, sznur bez nanizanych nań korali. Na parterze na stole leżały na ogół otwarte monografie Andy'ego Warhola... To, co miał Hrabal w bibliotece najcenniejszego, rozdał przyjaciołom. Rzekomo dlatego, że "nie chciał się otaczać przepychem", nawet jeśli chodziło o bibliotekę. A tak naprawdę szło o to, żeby bliscy mu odnaleźli w książkach to, co on sam odnajdował - naukę i rozrywkę, i żeby potem mógł z nimi na tematy związane z lekturą porozmawiać w gospodzie. Niechby poczuli ten wiatr, który ciągnie od książek. Wiem, co mówię - sam od Bohumila Hrabala dostałem niejeden tom...

Te teksty, na których mu najbardziej zależało, stale nosił w plecaku, do ostatnich swoich dni. Dwie albo trzy książki... Zawsze miał ze sobą "Księgę Drogi i Cnoty" Lao-cy (z roku 1920) i "Ziemię jałową" Eliota (dwujęzyczne angielsko-niemieckie wydanie Surhkampa z roku 1975), czasami nosił powieść Rilkego "Malte. Pamiętniki Malte-Laurdisa Brigge" czy "Die versch­wundene Malerei" Klausa Fussmanna, niekiedy "La Conqu?te de L'irrationnel" Salvadora Dali... Zwykle miał też w plecaku jeden tom, właśnie wydany, z "Dzieł zebranych Bohumila Hrabala", żeby mógł nim w razie potrzeby kogoś obdarować.

Tak właśnie wyglądał "świat książek" Bohumila Hrabala.

Przeł. Jakub Pacześniak

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (26/2007)