Wesele Pauliny

Kiedy rozlegają się pierwsze takty "Czerwonych korali", wbiega pomiędzy tańczących, ściąga z szyi grube korale, nie rozrywając nici, i rzuca je za siebie. Śmiejemy się, klaszczemy, Paulina tańczy. Gdy inni kręcą się na marginesach, onieśmieleni, ona zawsze jest w środku. "Do której się będziesz bawić?", "Do piątej". My już o trzeciej będziemy podpierać głowę stołem.

16.02.2010

Czyta się kilka minut

Ma dwadzieścia lat, prawie dwadzieścia jeden. Jest najmłodsza z trójki rodzeństwa. Brat Artek właśnie się ożenił z Dorotką; to ich wesele, ale wspaniałomyślnie oddali je Paulinie. Siostra Iza chodzi z Michałem. W czasie Mszy ślubnej Paulina odwraca się do nich: "Iza i Michał - w niedzielę". Czyli najlepiej, żeby się pobrali na drugi dzień, wtedy Paulina mogłaby tańczyć dwie noce z rzędu.

Kiedy szykuje się na zabawę, oprócz grubych korali zakłada długą spódnicę. Na imprezach królują raczej krótkie kreacje, ale Paulina w mini nie wyglądałaby dobrze. Poza tym lubi się przyglądać, jak kolorowy materiał wiruje wokół nóg. Kiedy ją zagadnąć przed imprezą, co robi, odpowiada: "Laskuję się". Czasem się zastanawiam, kogo widzi, kiedy patrzy w lustro. Czy przeszkadza jej to, że jest downem? Znamy się szesnaście lat. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. To znaczy nigdy nie odpowiedziała mi na żadne poważne pytanie. Woli, kiedy się wygłupiam. Mówi o mnie: "Kiełbacha". Lubi jeść kiełbasę i kiszkę, więc chyba powinienem być dumny. Kiedy wywijamy razem na weselu, jest poważna. Ale z daleka wyglądamy jak dwie wierzby, które porwało tornado.

O północy są wróżby: która następna wyjdzie za mąż. Sześć panien krąży wokół Doroty, która obraca na palcu podwiązkę. W końcu muzyka przestaje grać, Dorota rzuca podwiązkę za siebie, a ta spada tuż obok Izy. Ale Paulina już zapomniała, czego jej życzyła. Nurkuje między dziewczynami, chwyta podwiązkę z jednej strony, podczas gdy siostra trzyma ją z drugiej. Przez chwilę walczą na niby, w końcu Iza cofa się ze śmiechem, klaszcząc. Paulina, zadowolona, wciąga podwiązkę na ramię.

Całe to wesele jest niezwykłe: restauracja jest położona w lesie zasypanym grubą warstwą śniegu. Jesteśmy trochę jak w odciętym od świata schronisku: samochody na parkingu wyglądają jak kopy białego siana. Ale najbardziej niezwykłe jest to, jak weselnicy traktują Paulinę. Czasem tańczy solo, częściej z kimś albo z jakąś parą "na trzeciego". Nie jest obiektem żartów ani strachu. Jest świętem, boskim znakiem, dotykiem, który budzi dobrą wolę. Jakby sam Bóg mówił z dumą: "Dobrze, bardzo dobrze stworzyłem...".

Ela, mama Pauliny, nachyla się nad nami. "Kiedyś miałam różne myśli. A teraz cieszę się, że mamy Paulinę. Które dziecko w tym wieku przytuli się i powie: »Kocham cię, mamo«?".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2010