Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ma dwadzieścia lat, prawie dwadzieścia jeden. Jest najmłodsza z trójki rodzeństwa. Brat Artek właśnie się ożenił z Dorotką; to ich wesele, ale wspaniałomyślnie oddali je Paulinie. Siostra Iza chodzi z Michałem. W czasie Mszy ślubnej Paulina odwraca się do nich: "Iza i Michał - w niedzielę". Czyli najlepiej, żeby się pobrali na drugi dzień, wtedy Paulina mogłaby tańczyć dwie noce z rzędu.
Kiedy szykuje się na zabawę, oprócz grubych korali zakłada długą spódnicę. Na imprezach królują raczej krótkie kreacje, ale Paulina w mini nie wyglądałaby dobrze. Poza tym lubi się przyglądać, jak kolorowy materiał wiruje wokół nóg. Kiedy ją zagadnąć przed imprezą, co robi, odpowiada: "Laskuję się". Czasem się zastanawiam, kogo widzi, kiedy patrzy w lustro. Czy przeszkadza jej to, że jest downem? Znamy się szesnaście lat. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. To znaczy nigdy nie odpowiedziała mi na żadne poważne pytanie. Woli, kiedy się wygłupiam. Mówi o mnie: "Kiełbacha". Lubi jeść kiełbasę i kiszkę, więc chyba powinienem być dumny. Kiedy wywijamy razem na weselu, jest poważna. Ale z daleka wyglądamy jak dwie wierzby, które porwało tornado.
O północy są wróżby: która następna wyjdzie za mąż. Sześć panien krąży wokół Doroty, która obraca na palcu podwiązkę. W końcu muzyka przestaje grać, Dorota rzuca podwiązkę za siebie, a ta spada tuż obok Izy. Ale Paulina już zapomniała, czego jej życzyła. Nurkuje między dziewczynami, chwyta podwiązkę z jednej strony, podczas gdy siostra trzyma ją z drugiej. Przez chwilę walczą na niby, w końcu Iza cofa się ze śmiechem, klaszcząc. Paulina, zadowolona, wciąga podwiązkę na ramię.
Całe to wesele jest niezwykłe: restauracja jest położona w lesie zasypanym grubą warstwą śniegu. Jesteśmy trochę jak w odciętym od świata schronisku: samochody na parkingu wyglądają jak kopy białego siana. Ale najbardziej niezwykłe jest to, jak weselnicy traktują Paulinę. Czasem tańczy solo, częściej z kimś albo z jakąś parą "na trzeciego". Nie jest obiektem żartów ani strachu. Jest świętem, boskim znakiem, dotykiem, który budzi dobrą wolę. Jakby sam Bóg mówił z dumą: "Dobrze, bardzo dobrze stworzyłem...".
Ela, mama Pauliny, nachyla się nad nami. "Kiedyś miałam różne myśli. A teraz cieszę się, że mamy Paulinę. Które dziecko w tym wieku przytuli się i powie: »Kocham cię, mamo«?".