Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziś chciałbym się podzielić medytacją nad epizodem zapisanym u św. Łukasza: uzdrowienie dziesięciu trędowatych (Łk 17, 11-19). „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec” (Łk 17, 17n). Kto wie, czy w tej serii Jezusowych pytań nie kryje się nie tylko zdumienie i wyrzut, ale także ważna diagnoza. Dlaczego dziewięciu uzdrowionych Żydów nie odnalazło w sobie wdzięczności, a odnalazł ją w sobie Samarytanin? Dlaczego to w nim właśnie eksplodowała wręcz modlitwa uwielbienia, oni zaś pozostali nieporuszeni? Być może kluczem do odnalezienia odpowiedzi na te pytania jest właśnie użyte przez Jezusa określenie „cudzoziemiec”.
Spośród dziesięciu potrzebujących tylko on jeden jakby nie miał prawa – ani prosić, ani otrzymać. Nie należał do narodu wybranego. To, że Bóg objawi się naraz w jego życiu, wydawało się najmniej oczywiste. Wiedział, że aby go uzdrowić, Bóg musiał przekroczyć jakąś granicę.
Czy charyzmatyczny żydowski Nauczyciel miał obowiązek, by pomagać Samarytaninowi? Zapewne nie. Czy miał obowiązek pomóc dziewięciu Żydom, zapewne również nie. Ale w ich wypadku ta pomoc nikogo nie zdziwiła. Była jakoś spodziewana. Czy okazana im łaska była „mniejszym” obdarowaniem? Ależ skąd! Ale przynależność do narodu wybranego stępiła w nich zachwyt i zadziwienie Bożym działaniem.
Myślę o tym, jak wiele jest w naszym życiu darów Boga, za które Mu nie dziękujemy tylko dlatego, że stały się naszą codziennością. Nie dziękujemy Mu za dar modlitwy (czasami wręcz wydaje się nam ona uciążliwym obowiązkiem); za Jego Słowo (Biblia stojąca na półce, całymi dniami nieotwierana!); za wspólnotę Kościoła (jest nam – przeciwnie – powodem do wstydu); nie dziękujemy za możliwość codziennej Eucharystii; za odpuszczenie grzechów (zawsze dostępne), które jest przecież większym darem niż uzdrowienie z paraliżu.
Omawiana historia pokazuje jednocześnie, że ów brak wdzięczności jest bardzo niebezpieczny. Zamyka nas bowiem na przyjęcie większych darów. Klęczącemu u Jego stóp Samarytaninowi Jezus ogłasza: „Wstań, idź, twoja wiara cię zbawiła”. W tych słowach jest objawiona ostatecznie różnica między nim a pozostałą dziewiątką: tamci doznali „oczyszczenia”; on dostąpił zbawienia. W ich przypadku Jezus mógł dotknąć i uzdrowić jedynie ich skórę; w jego przypadku dosięgnął serca i osoby. Uzdrowił go w jego najbardziej wewnętrznej prawdzie.
„Oczyszczony” (jak pozostali) otrzymał o wiele więcej i w innym wymiarze. Ale ku temu „więcej” poprowadziła go wdzięczność za to, co „już”. I to nie jest oczywiście tak, że Bóg „nie daje” niewdzięcznikom. Może nawet przede wszystkim obdarowuje „niewdzięcznych i złych” (Łk 6, 35). Chodzi raczej o to, że niewdzięczność odbiera nam świadomość obdarowania i zamyka nam na nie oczy. ©