Dostaliśmy właśnie nowy raport Polskiego Alarmu Smogowego za 2022 rok. Od lat te smogowe mistrzostwa Polski odbywają się w trójboju, a konkurencje to: liczba dni smogowych, średnie stężenie pyłu PM10 oraz średnie stężenie rakotwórczego benzo(a)pirenu (BaP). Drugi rok z rzędu we wszystkich trzech kategoriach „zwyciężyła” dolnośląska Nowa Ruda. Tam ilość zawieszonych w powietrzu pyłów przekraczała normę przez 95 dni.
Co w tym rankingu martwi? Na pewno wysoka pozycja uzdrowisk: w takiej Szczawnicy w powietrzu wisi 6 razy więcej BaP, niż przewiduje norma krajowa (i 50 razy więcej niż standard WHO), ale niewiele lepiej jest w Rabce czy Szczawnie-Zdroju. Niepokoi też kariera czarnego konia tegorocznej edycji. Nowe Miasto Lubawskie (woj. warmińsko-mazurskie) wcześniej nie miało nawet stacji pomiarowej, teraz wskoczyło do pierwszej dziesiątki we wszystkich kategoriach, co potwierdza, że smog to nie tylko problem południowej Polski.
Są też powody do optymizmu. Walka ze smogiem zaczyna przynosić widoczne efekty. To pierwszy w historii ranking opublikowany przez PAS (czyli od 2015 roku), w którym średnioroczne stężenie PM10 we wszystkich miastach w Polsce mieści się w normie. W Krakowie i Rybniku przez 8 lat średnie stężenie PM10 spadło o 40 proc. Dawnych faworytów próżno też szukać dziś na podium; Kraków w żadnej kategorii nie jest nawet w pierwszej dziesiątce. Również Nowa Ruda, obecna czempionka, przez 8 lat obniżyła stężenie BaP o 47 proc., a liczba dni smogowych spadła o jedną czwartą.
Tak, to efekt wymiany pieców, uchwał antysmogowych i wielu innych działań, które realnie ratują ludzkie życia. Naukowcy i aktywiści przestrzegają jednak przed spoczywaniem na laurach. – W Polsce wciąż dymią 3 miliony „kopciuchów”. I niestety, widzimy w niektórych województwach próby rozmontowywania uchwał antysmogowych. Kontynuacja, a nawet przyspieszenie działań antysmogowych jest kluczowe dla poprawy jakości powietrza w naszym kraju – mówi Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.