Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Latem w Iranie zawsze panują trudne do zniesienia upały. Najgoręcej bywało na południu kraju, gdzie temperatury potrafiły przekraczać 40°C. Tak upalnego lata jak tegoroczne nie było jednak od dawna. Ponad 40-stopniowe upały panują w stołecznym Teheranie, położonym w chłodniejszej, północnej części kraju. Na południu jest o 10°C goręcej.
Skwar w Chuzestanie
Co więcej, w Iranie od kilku lat utrzymuje się najgorsza od pół wieku susza, a w tym roku deszczu spadło tam jeszcze o połowę mniej niż w zeszłym. W najgorętszym Chuzestanie życie stało się udręką. Upały i susza, burze piaskowe przyganiane wiatrem z Iraku i Arabii Saudyjskiej oraz postępujące wskutek zaniedbania władz zasolenie miejscowych wód już dawno przemieniły tę niegdyś żyzną, zieloną krainę, w której kwitły uprawy trzciny cukrowej, pszenicy i owsa, a także rybołówstwo, w martwą pustynię, na której wydobywa się już tylko ropę naftową i gaz ziemny. Trzy czwarte irańskiej ropy naftowej i dwie trzecie gazu ziemnego pochodzi właśnie z tego ostanu.
Dochodowość branży petrochemicznej sprawiła jednak, że zaniedbano wszystkie inne gałęzie miejscowej gospodarki, a „czarne złoto” zatruło tamtejsze środowisko naturalne, co w dzisiejszych czasach suszy i upałów czyni życie 5 milionów mieszkańców Chuzestanu nieznośnym. Zapowiedzią fatalnego lata były już majowe pożary lasów, porastających góry Zagros, leżące nieopodal na wschód od tej prowincji.
Letnie upały sprawiają, że zużycie prądu w Iranie zawsze rośnie. Ludzie chronią się przed skwarem w klimatyzowanych pomieszczeniach, włączają wentylatory, mocniej pracują lodówki. W tym roku przedłużająca się z każdym rokiem i z każdym rokiem coraz dokuczliwsza susza sprawiła, że poziom wód w sztucznych zbiornikach przy elektrowniach wodnych spadł tak bardzo, iż produkcja prądu nie nastarczała i trzeba było go wyłączać. Najgorzej jest w Chuzestanie, gdzie brakuje i prądu, i wody (pompy nie dostarczają wody do kranów), ale przerwy w dostawach energii zdarzają się regularnie także w Teheranie, Isfahanie, a nawet odległym Mehszedzie. Irańczycy przyznają, że tak źle nie było od wojny z Irakiem z lat 80.
Sporne pogranicze
Tamta wojna, która wybuchła w 1980 roku, gdy iracki tyran Saddam Husajn, zachęcany przez Zachód, najechał na Iran (zachodni, zwłaszcza amerykańscy przywódcy liczyli, że ten drugi, osłabiony muzułmańską rewolucją, przegra wojnę, a ajatollahowie stracą władzę), toczyła się głównie w Chuzestanie.
Przed wiekami o panowanie nad tą krainą walczyły arabskie królestwa z Mezopotamii z Persją, potem zaś Persja z osmańską Turcją. Po I wojnie światowej, w której Turcy poparli pokonane w niej Niemcy i Austro-Węgry, zwycięscy Brytyjczycy i Francuzi rozdzielili między siebie ziemie tureckiego imperium, a odebrany Turkom Chuzestan przypadł Iranowi.
Irak, utworzony przez Brytyjczyków i ogłoszony w 1932 roku niepodległym państwem, nigdy się z tym nie pogodził i niemal przez cały swój niepodległy byt spierał się z Iranem o pogranicze. Wywołując w 1980 roku wojnę, poza wsparciem Zachodu, Saddam liczył też na poparcie chuzestańskich Arabów, sunnitów (w prawie 90-milionowym Iranie żyje ok. 2 milionów Arabów, a ogromna ich większość mieszka właśnie w tej przygranicznej prowincji).
Irańska armia, choć osłabiona rewolucyjnymi czystkami i pozbawiona części zamiennych do amerykańskich samolotów, śmigłowców czy czołgów, dostarczonych przez Amerykę szachowi, najważniejszemu sojusznikowi na Bliskim Wschodzie, stawiła jednak czoło irackim pułkom, a błyskawiczna w założeniach kampania przerodziła się w krwawą wojnę pozycyjną na wyczerpanie, toczącą się na przemian to w irańskim Chuzestanie, to pod leżącą pod drugiej stronie granicy iracką Basrą. Po ośmiu latach walk, w których zginęło prawie 2 miliony ludzi, wojna zakończyła się wynikiem nierozstrzygniętym, granica nie przesunęła się ani o kilometr.
W rezultacie bombardowań i rakietowych ostrzałów ucierpiały za to bardzo chuzestańskie instalacje naftowe oraz największe miasta: stołeczny Ahwaz, Abadan, a Choramszahr zyskał złowrogą sławę „bliskowschodniego Stalingradu”.
Mieszkańcy prowincji narzekają, że po wojnie tamtejsze miasta nigdy się nie podniosły, nieudolność niedoświadczonych władz tylko zaś pogarszała sytuację. Szejkowie z miejscowych, arabskich plemion skarżyli się, że władze chcą w ten sposób skłonić ich do emigracji do Iraku, Kuwejtu czy na Półwysep Arabski, a w ich wsiach osiedlić Persów, Azerów czy Kurdów i w ten sposób zabezpieczyć się przed groźbą chuzestańskiej irredenty.
Odkąd rządzący z Teheranu zaczęli budować zapory wodne na przepływających przez Chuzestan rzekach i pompować z nich wodę do pustynnych prowincji w środku kraju, miejscowi Arabowie uznali to za kolejny dowód, że w Iranie uważa się ich za obywateli gorszej kategorii.
Niezadowolenie chuzestańskich Arabów od stu lat próbują wykorzystywać rozmaite ugrupowania separatystyczne, z których ostatnie, Narodowy Ruch Oporu Ahwazu, trzy lata temu dokonało zamachu bombowego podczas wojskowej defilady w Ahwazie, zabijając 25 żołnierzy.
Chcemy wody!
Ilekroć w Iranie dochodziło w ostatnich latach do antyrządowych wystąpień, zwykle zaczynały się w Chuzestanie. Tak było w 2017 i 2018 roku, a także podczas ostatnich, z roku 2019, gdy władze ogłosiły podwyżki cen paliw. Za każdym razem wystąpienia przeradzały się w rozruchy, te zaś rozlewały się na inne irańskie miasta. Za każdym razem władze odpowiadały bezwzględnie brutalnymi represjami. Dwa lata temu rozruchy objęły ponad 20 miast w całym kraju, a według Amnesty International zginęło w nich prawie pół tysiąca osób.
W trwających od tygodnia zamieszkach w Chuzestanie zginęło jak dotąd siedem osób, demonstrantów i policjantów (władze potwierdziły śmierć trzech i winią za to uczestników ulicznych demonstracji). Rozruchy zaczęły się, gdy arabscy szejkowie zjechali do Ahwazu, by poskarżyć się miejscowym władzom na brak wody i prądu. Uliczne demonstracje szybko przerodziły się w starcia z policją, a ze stolicy przeniosły się do innych miast prowincji: Izehu, Behbahanu, Dezfulu, Masdżid Sulejmanu, Abadanu, Bandar Mahszahru, Szadeganu, Susangerdu, Szusztaru.
Władze, jak zwykle w takich wypadkach, zablokowały połączenia internetowe i telefoniczne z Chuzestanem, ale na przemyconych i opublikowanych w wirtualnej sieci filmach widać starcia demonstrantów z policją, słychać strzały i okrzyki, domagające się ustąpienia zarówno miejscowych władz, jak też władz z Teheranu i samego Najwyższego Przywódcy ajatollaha Alego Chamenei. Podobnie jak podczas wszystkich poprzednich antyrządowych demonstracji, ich uczestniczy skandują „Precz z tyranią!”.
STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet.
Do solidarnościowych z Chuzestanem demonstracji doszło w Teheranie (w pikiecie przed gmachem ministerstwa policji wzięli udział znani w Iranie działacze praw człowieka, w tym Narges Mohammadi, uwolniona jesienią zeszłego roku z więzienia, gdzie odbyła ponad ośmioletni wyrok), Meszhedzie, Isfahanie, w Kermansharze i Buszehrze, gdzie z powodu przerw w dostawach prądu i awarii wyłączono na jakiś czas tamtejszą elektrownię atomową. Otwarte listy, przestrzegające przed represjami wobec demonstrantów z Chuzestanu, napisali do władz byli prezydenci Mohammed Chatami (1997-2005) i Mahmud Ahmadineżad (2005-2013).
Urzędujący od 2013 r. i żegnający się w najbliższych dniach ze stanowiskiem prezydent Hassan Rouhani w specjalnym orędziu w telewizji złożył mieszkańcom Chuzestanu niecodzienne przeprosiny za dokuczliwości i cierpienie spowodowane brakiem wody i prądu oraz powiedział, że „ludzie, którym przyszło żyć bez wody w 50-stopniowych upałach, mają prawo protestować”. Obiecał też, że dopilnuje, by wojsko dostarczyło cysternami wodę do spragnionej prowincji.
Kłopoty dopiero nadejdą
Znawcy od gospodarki wodnej, energetyki, klimatu i środowiska naturalnego przestrzegają jednak, że karawany z wodą, a nawet otwarcie zapór na rzekach, by spłynęły wodą do Chuzestanu, rozwiążą problem jedynie na dzisiaj, natomiast problem braku wody, wodnego bankructwa, pozostanie i trzeba się będzie z nim mierzyć przez całe lata.
Upały i susze, a także gwałtowne zjawiska pogodowe, będące skutkiem zmian klimatu, oznaczają ciężkie czasy dla krain takich jak Chuzestan i inne prowincje Iranu. Do rolniczych protestów, spowodowanych brakiem wody, doszło już wiosną w okolicach Isfahanu. Ekonomiści ostrzegają, że władze jak najszybciej powinny zastanowić się nad cofnięciem dotacji do niskich cen energii elektrycznej i wody, w rezultacie czego, jako tanie, są w znacznej mierze marnowane. Podwyżki cen wody i prądu oznaczają jednak dla władz groźbę ulicznych rozruchów.
Poza suszą Iran zmaga się z głębokim kryzysem, będącym skutkiem amerykańskich sankcji i ostracyzmu, a także epidemii COVID-19, które rozłożyły na łopatki irańską gospodarkę, spowodowały inflację, drożyznę i bezrobocie.
Wszystkie te problemy czekają na nowego prezydenta kraju, Ibrahima Raisiego, który na początku sierpnia obejmie urząd, a w czerwcu zwyciężył w wyborach, w których frekwencja była najniższa od rewolucji muzułmańskiej z 1979 roku i w których aż 4 miliony wyborców oddało nieważne głosy, traktując to jako protest przeciwko panującej piąte dziesięciolecie republice ajatollahów.