W tysiąclecie bitwy pod Grunwaldem nie będzie już Polaków

Takie będą skutki klęski 500 plus jako programu proreprodukcyjnego.

29.05.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Grażyna Makara
FOT. GRAŻYNA MAKARA

Jesteśmy dziś pod mocnym wpływem dwu bodźców. Pierwszy to wiadomość o zwiększeniu świadczenia 500 plus, drugi to cykl samoobronnych wystąpień obecnego ministra obrony M. Błaszczaka. Bodźce te – popatrzmy – powinny zasadniczo działać na różne sfery centralnego układu nerwowego, uderzać w inne tkanki i sploty, ale wcale tak nie jest. Działają podobnie, rzec można, że naciskają sąsiednie sensory naszego mózgu i – tak, to szokujące – kompletują jaźń i rzeczywistość. Polską rzeczywistość oczywiście.

Pomoc finansowa w swym założeniu – interesuje nas dziś wyłącznie jej ideologiczne i teoretyczne uzasadnienie – miała wzmóc krajową dzietność. Podeprzeć gasnący instynkt zachowania gatunku Polaka, a tym samym poprzeć państwowotwórczą aktywność płciową obywateli i obywatelek. Zawsze w takich sprawach jesteśmy za. Niestety z fantazyjnych założeń teoretycznych i ponoć konkretnych wyliczeń prawicowych arytmetyków nic nie wyszło. Jak zwykle zresztą, ludzie ci bowiem mają specyficzny stosunek do działań na liczbach. Zastrzyk pieniędzy żadnego spadku urodzeń nie zlikwidował. Polaków jest coraz mniej i mniej, i z tym wypada się albo pogodzić, albo wydelegować do naprawy tej awarii kogoś inaczej rozumującego, np. że pieniądze to nie wszystko.


ZOBACZ TAKŻE:

Stanisław Mancewicz: ROSYJSKA RAKIETA W KRZAKACH? POLACY: NIC SIĘ NIE STAŁO >>>>


Ktoś tu czytający, chętnie zgodziwszy się z tym znakomitym i odkrywczym wywodem, zapyta nas jednak zdziwiony: dlaczego bodźcowanie zwiększeniem 500 plus zbiło nam się z samoobronnymi wystąpieniami M. Błaszczaka, obecnym – jak się okazuje, tylko w teorii – ministrem obrony kraju? Jest to rzeczywiście szokujące skojarzenie, również literackie. Otóż – jak by powiedział klasyk obecnie wyklęty – minister nasz jest najgłębiej „dzieckiem podszyty” ze wszystkich wyższych urzędników polskich, których przyszło nam widzieć i słuchać w ciągu ostatnich trzech dekad. Każde jego mówienie, tłumaczenie czegokolwiek, odzywka, obraza, nadęcie i zbalonienie, każdy grymas, wstanie, wejście i wyjście, ubranko, mundurek, wszystko to jest wielką projekcją infantylizmu polskiego. Jest gombrowiczowskie w zdumiewającej identyczności. Skąd jednak pozornie trudne skojarzenia z programem wspierającym walkę o dzietność? Właśnie dlatego. Tu dziecko i tu dziecko, w jednym punkcie, na jednej osi. I tu, i tu zero efektów, żadnych sukcesów, kłopoty, deficyt w programie dzietności i wielka kompromitacja, o której minister opowiada najgłębiej niedojrzale. Gdy jakiekolwiek dziecko ma kłopoty, nikomu nie jest wesoło, więc i nam takoż. Przykre to wszystko i nieśmieszne.

Idźmyż dalej. Naszym najdawniejszym założeniem twórczym jest wykorzystywanie naturalnie płynących strumieni, trendów i skłonności. Nigdy nie walczymy wbrew fali, wskakujemy na nią i płynąc z nią wesoło bądź smutno, myślimy tak oto: ponieważ atmosfera naszego wywodu zrobiła się sama z siebie grobowa, grób należy oczywiście pogłębić.

Jak? Tak: powodowani grzeszną ciekawością, wynikłą z klęski 500 plus jako programu proreprodukcyjnego, a więc wziąwszy z internetowych stron ważnych polskich urzędów dane na temat spadku liczebności ludności polskiej, spadku wynikającego z niechęci podtrzymania gatunku Polaka metodami tradycyjnymi, policzyliśmy, nie bez trudu oczywiście, że na ziemiach naszych w szeroko pojętej okolicy tysiąclecia bitwy pod Grunwaldem nie będzie ani jednego rodaka Polaka. Jeżeli dynamika spadku się oczywiście utrzyma na dzisiejszym poziomie. Jakoś po 2410 roku nie będzie komu zrobić rekonstrukcji tego wydarzenia, nie będziemy mieć żadnej osoby polskiej reprezentującej nas w konkursie Eurowizji i nie będzie z kogo złożyć narodowej drużyny piłkarskiej, by wymienić najważniejsze sprawy z punktu widzenia dzisiejszych władz i ogółu społeczeństwa. Zastanówcie się więc nad sobą i przyszłością kraju. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Straszne prognozy