Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po pierwsze, typowa dlatego, że nie szanujemy tego, co mamy. Wiem, że jesteśmy krajem stosunkowo ubogim, ale wielu polskich piłkarzy wolałoby grać w polskiej lidze, gdyby wiedzieli, jak wygląda ich przyszłość, o czym decydują sami, a o czym - trenerzy i działacze, kto i kiedy im płaci oraz - czy mecze są uczciwie sędziowane. Bałagan i układy panujące w polityce przenoszą się jak zaraza na wszystkie sfery życia, łącznie z piłką nożną. To jest zrozumiałe, ale nie jest zrozumiałe, dlaczego dumny właściciel klubu po kilku miesiącach przestaje być dumny i pozwala na całkowite roztrwonienie sukcesu. Brak ciągłości jest charakterystyczny dla wszystkich dziedzin polskiego życia, nikomu nie chce się poczekać, przetrwać trudnego okresu, żeby potem znowu odnosić zwycięstwa.
Po drugie, typowa jest aura kompletnej niejasności co do tego, dlaczego Grzegorz Rasiak odchodzi. Zupełnie tak samo, jak nie wiemy, dlaczego ktoś zostaje prezesem Orlenu, dlaczego w Wojskowych Służbach Informacyjnych skandal goni za skandalem, dlaczego dziennikarze odchodzą z danej gazety, dlaczego o niektórych złych książkach ukazują się pochlebne recenzje, a o dobrych nikt nie wspomina. To znaczy wiemy, wiemy za każdym razem, że chodzi o czyjeś interesy, tylko te interesy nie mają nic wspólnego z dobrem sprawy, a stanowią jedynie prywatę. W życiu publicznym prywata jest wprawdzie powszechna, ale życie publiczne nie może sprowadzać się do prywaty, bo nie tylko staje się całkowicie skorumpowane, ale i niezrozumiałe. Życie publiczne w demokracji powinno toczyć się przy pełnej jawności, a jeżeli już pełna jawność przekracza ludzkie możliwości i nie gwarantuje skuteczności działania, to w każdym razie przy maksymalnie możliwej jawności.
Po trzecie, kiedy polscy piłkarze zmieniają barwy klubów tak jak polscy politycy przynależność partyjną (pomijam motywy czysto finansowe), powodami najczęściej są: obraza, nieumiejętność współpracy czy niezdolność zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa na nieco dłuższy czas.
Jest jednak zasadnicza różnica. Otóż jeżeli piłkarzy zatrudniają właściciele klubów, to polityków zatrudniamy my wszyscy. Właścicielem wszystkich politycznych drużyn jest społeczeństwo, a nie - jak politykom często się zdaje - oni sami. Meandry Romana Jagielińskiego to nie jest jego prywatna sprawa, lecz dowód tego, że swoich wyborców lekceważy on kompletnie. Podobnie zresztą postępuje bardzo wielu polityków. Gdyby tylko udało się gdzieś ich wszystkich wysłać! Nie ma jednak najmniejszej nadziei, by jakikolwiek zespół na świecie ich kupił. My zaś będziemy mieli niedługo wybory parlamentarne, naszą jedyną okazję do wystąpienia jako właściciel całego tego bałaganu. Sądzę, że na miejscu byłyby masowe wcześniejsze emerytury i liczne zwolnienia z powodu niskiej formy.