Unieważnianie

Czy nie za bardzo lubimy unieważniać? Wyznam, że „kultura unieważniania” budzi u mnie déjà vu. Bo tocząca się obecnie wojna o to, „kogo wygumkować z historii i teraźniejszości”, przypomina mi wydarzenia sprzed lat.

12.04.2021

Czyta się kilka minut

Ks. Adam Boniecki /  / FOT. GRAŻYNA MAKARA
Ks. Adam Boniecki / / FOT. GRAŻYNA MAKARA

Pomnik Winstona Churchilla w Londynie zostaje oblany farbą i rozpoczyna się publiczna debata o jego usunięciu. Bo jakiekolwiek byłyby historyczne zasługi premiera Churchilla, wypomniano mu rasistowskie i antysemickie poglądy. W Bristolu obalono pomnik Edwarda Colstona, który na przełomie XVII i XVIII w. zbił fortunę na handlu niewolnikami. Później fundował szkoły, przytułki dla ubogich, kościoły i szpitale, był jednym z największych benefaktorów miasta. Ale przecież na jego statkach wywieziono z Afryki 80 tysięcy niewolników.

Dariusz Rosiak w tekście pt. „Nie ma przebacz” nie pisze o pomnikach – pisze o „unieważnianych” słowach, książkach i autorach. Nie przychodzi nam to jeszcze łatwo, choć już się mówi o unieważnieniu niektórych książek, np. „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza!

Artykuł Dariusza Rosiaka jest o nas. Czy nie za bardzo lubimy unieważniać? Wyznam, że „kultura unieważniania” budzi u mnie déjà vu. Bo tocząca się obecnie wojna o to, „kogo wygumkować z historii i teraźniejszości”, przypomina mi wydarzenia sprzed lat, np. gdy na granicy skonfiskowano mi książki, m.in. podarowaną przez autora „Ostatnią kampanię konną. Działania jazdy polskiej przeciw armii konnej Budiennego” Kornela Krzeczunowicza. „Unieważniono” Krzeczunowicza, bitwę z armią Budionnego i konia. Od „unieważnień” był Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (od 1981 r. Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk) – państwowa cenzura. „Zapis na osobę” unieważniał nazwisko. Ale kiedy w „Tygodniku” ktoś cytował Miłosza (był na niego zapis), wystarczyło zamiast „Miłosz” cytat podpisać „Poeta” (przez duże P), by przeszedł.

Czy Kościół nie unieważniał? Owszem, mieliśmy „Index librorum prohibitorum” (indeks ksiąg zakazanych), z takimi nazwiskami jak Galileusz, Immanuel Kant, Kartezjusz, Mikołaj Kopernik, Monteskiusz, Andrzej Frycz Modrzewski, Wolter, Victor Hugo. Ostatnie wydanie (z roku 1948) zawierało 4126 dzieł. Owszem, to kościelne „unieważnienie” miało skutek odwrotny, bo sam indeks przyciągał uwagę ku inkryminowanym autorom, i można było uzyskać pozwolenie władz kościelnych na ich czytanie. Dość, że 14 czerwca 1966 r. Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła, iż czytanie książek zakazanych nie pociąga za sobą kar kościelnych.


CZYTAJ TAKŻE

W GÓRĘ ŻYCIE, W DÓŁ ŚMIERĆ. ROZMOWA Z PROF. RYSZARDEM KOZIOŁKIEM: „Czyszczenie” własnych poglądów, swoista operacja higieniczna na nich wydają mi się szalenie niebezpieczne dla przyszłości demokracji >>>


A co z postaciami niegdyś stawianymi na piedestał, których myślenie dziś jest nie do przyjęcia? Np. ze św. Bernardem z Clairvaux (1090–1153). Kanonizowanym w roku 1174, w 1830 r. ogłoszonym doktorem Kościoła. Miał on ogromny wpływ na życie Kościoła i zaangażował się w organizowanie II wyprawy krzyżowej. W apelu do świata chrześcijańskiego wzywał do udziału w wyprawie, „żeby te pogańskie ludy albo zupełnie wyniszczyć, albo w sposób definitywny doprowadzić do chrztu”. Pogańskimi ludami byli „żyjący za Łabą Słowianie i inni poganie żyjący na północy”. Św. Bernarda nie unieważniono, Pius XII w roku 1953 wydał ku jego czci encyklikę. Jego stosunek do „pogańskich ludów” tłumaczy się mentalnością epoki i słabym rozeznaniem politycznym. Listy i wszystkie jego pisma teologiczne są dostępne. Owszem, unieważniono za to krucjatę: w Encyklopedii Katolickiej, w haśle poświęconym Bernardowi, tę sprawę po prostu pominięto.

Unieważnianie bywało kiedyś przemocą zwycięzców, którzy przywłaszczali sobie przywilej pisania historii na nowo. Czym jest jednak dziś, w czasach, kiedy – głównie dzięki mediom społecznościowym – domagają się jej rewizji ci, którzy dotąd byli w niej unieważnieni? Od unieważniania nie zniknie przecież – jakakolwiek by była – historia, przemoc ani niewygodni nam ludzie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2021